Jaki Jest Mój Obraz Boga | Jaki Jest Twój Obraz Boga? 3207 명이 이 답변을 좋아했습니다

당신은 주제를 찾고 있습니까 “jaki jest mój obraz boga – Jaki jest twój obraz Boga?“? 다음 카테고리의 웹사이트 ppa.khunganhtreotuong.vn 에서 귀하의 모든 질문에 답변해 드립니다: https://ppa.khunganhtreotuong.vn/blog/. 바로 아래에서 답을 찾을 수 있습니다. 작성자 Maria Borowiak 이(가) 작성한 기사에는 조회수 304회 및 좋아요 7개 개의 좋아요가 있습니다.

jaki jest mój obraz boga 주제에 대한 동영상 보기

여기에서 이 주제에 대한 비디오를 시청하십시오. 주의 깊게 살펴보고 읽고 있는 내용에 대한 피드백을 제공하세요!

d여기에서 Jaki jest twój obraz Boga? – jaki jest mój obraz boga 주제에 대한 세부정보를 참조하세요

Czy to jak patrzysz na Boga ma wpływ na to jak sie modlisz?

jaki jest mój obraz boga 주제에 대한 자세한 내용은 여기를 참조하세요.

Mój obraz Boga – Kalisz – Jezuici

Jaki jest Bóg? To pytania, które winny nieustannie powracać w naszej modlitwie, w całym naszym życiu duchowym. Do jakiego Boga się modlę? Przed jakim Bogiem …

+ 여기에 더 보기

Source: dfdkalisz.jezuici.pl

Date Published: 7/23/2021

View: 1184

Mój obraz Boga – opoka.org.pl

Katecheza szkolna w procesie kształtowania obrazu Boga u dzieci, 56. Część II – jaki jesteś , boże ? katechezy pomocne w kszta łtowaniu …

+ 더 읽기

Source: opoka.org.pl

Date Published: 1/22/2022

View: 2306

Bóg na mój obraz – Dominikanie.pl

„Być sobą” – to dumne hasło wymaga istotnej korekty: sobą mogę być tylko wobec Boga. On jeden zna mnie bardziej, niż ja siebie poznałem, …

+ 여기를 클릭

Source: info.dominikanie.pl

Date Published: 8/15/2022

View: 3043

Obraz Boga – Z Chrystusem

Jaki mam obraz Boga? Co ukształtowało mój obraz Boga? Dlaczego Bóg Starego testamentu wydaje się Surowy, a Bóg NT jest miłosierny i …

+ 여기에 자세히 보기

Source: zchrystusem.pl

Date Published: 3/4/2021

View: 7818

iv. mój obraz boga – Adamie, gdzie jesteś?

Moje przeżycie Boga nie jest Bogiem. W tym kontekście pytajmy więc: Jaki jest mój obraz miłości Boga? W tych rekolekcjach sięgajmy do całej historii naszego …

+ 여기에 더 보기

Source: mateusz.pl

Date Published: 8/21/2021

View: 6953

Jaki jest mój obraz Boga? – Wspólnota Miriam – Rzeszów

… sobie jak wygląda nasz Bóg, Jaki mamy jego obraz. Czy po zamknięciu oczy i wyobrażeniu sobie naszego Pana wzimy Jezusa? Czy Boga Ojca?

+ 여기에 자세히 보기

Source: www.miriam.rzeszow.pl

Date Published: 8/9/2021

View: 8003

Jaki jest Bóg? – Żyj Pełnią Życia

Co istotne obraz Boga jaki mamy zbudowaliśmy nie tylko w oparciu o to … był mój ziemski ojciec i jaki to miało wpływ na mój obraz Ciebie.

+ 여기를 클릭

Source: zyjpelnia.org

Date Published: 12/11/2021

View: 2243

Prawdziwy obraz Boga?

Każdy mógłby postawić mi pytanie: co to oznacza „prawdziwy” obraz Boga, … To, jaki obraz Boga nosimy w sobie, w pewnym stopniu przesądza o …

+ 여기를 클릭

Source: life4jezus.blogspot.com

Date Published: 4/4/2022

View: 999

주제와 관련된 이미지 jaki jest mój obraz boga

주제와 관련된 더 많은 사진을 참조하십시오 Jaki jest twój obraz Boga?. 댓글에서 더 많은 관련 이미지를 보거나 필요한 경우 더 많은 관련 기사를 볼 수 있습니다.

Jaki jest twój obraz Boga?
Jaki jest twój obraz Boga?

주제에 대한 기사 평가 jaki jest mój obraz boga

  • Author: Maria Borowiak
  • Views: 조회수 304회
  • Likes: 좋아요 7개
  • Date Published: 2020. 4. 7.
  • Video Url link: https://www.youtube.com/watch?v=ATGevs3r8sc

» Mój obraz Boga

Miłowałem Izraela, gdy jeszcze był dzieckiem, i syna swego wezwałem z Egiptu. Im bardziej ich wzywałem, tym dalej odchodzili ode Mnie. […] A przecież Ja uczyłem chodzić Efraima, na swe ramiona ich brałem; oni zaś nie rozumieli, że przywracałem im zdrowie. Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości. Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę – schyliłem się ku niemu i nakarmiłem je (Oz 11, 1-4).

1. Bóg jest tajemnicą

Kim jest Bóg? Jaki jest Bóg? To pytania, które winny nieustannie powracać w naszej modlitwie, w całym naszym życiu duchowym. Do jakiego Boga się modlę? Przed jakim Bogiem staję? Znalezienie odpowiedzi na te pytania to jeden z zasadniczych celów rekolekcji.

Zauważmy, iż Bóg jest tajemnicą i nasze poznanie Go będzie zawsze częściowe. Najpierw będzie ono ograniczone przez nasz ludzki sposób pojmowania rzeczywistości. Człowiek – stworzenie – stworzenie nie może swoim umysłem i sercem w pełni ogarnąć Boga – Stwórcy. „I cóż właściwie mówią ci wszyscy, którzy o Tobie mówić usiłują. Lecz biada, jeśli się o Tobie milczy! Choćby najwięcej wtedy mówił człowiek, niemową jest” – wyznaje św. Augustyn. Subiektywne przekonanie pewnych osób, iż dobrze znają Boga, świadczy nie tyle o głębi ich życia duchowego, ile raczej o nieznajomości Boga. Bóg jest tajemnicą. Prawda ta winna ujawniać się w naszej codziennej modlitwie.

W obecnej medytacji pytajmy siebie: Na ile doświadczam Boga jako tajemnicy? Czy nie noszę w sobie jakiegoś powierzchownego przekonania, że poznanie Boga zależy przede wszystkim ode mnie: od mojego wysiłku, pracy, trudu, ofiary? Kiedy tajemnica Boga spowszednieje nam w naszej rzeczywistości życia, usiłujemy Nim manipulować, wykorzystywać Go dla naszych ludzkich zamiarów i celów. Doświadczenie tajemnicy Boga chroni nas przed próbami narzucania Panu Bogu naszej woli, naszego sposobu myślenia i działania.

Prośmy, byśmy dzięki tym rekolekcjom doświadczyli głębiej, że Bóg jest tajemnicą, do której możemy mieć przystęp jedynie dzięki Jego łasce. Możemy trwać przed Bogiem, słuchać Jego słowa, odpowiadać na Jego miłość tylko dlatego, że On pierwszy wyszedł naprzeciw nam i pociągnął nas ku sobie. Możemy Go szukać, ponieważ On jako pierwszy nas znalazł.

2. Doświadczenie miłości ludzi i miłości Boga

Jezus, nakazując nam wołać do Boga Ojcze (por. Łk 11, 2), odwołuje się do naszego doświadczenia miłości. By objawić nam swoją Boską miłość, każe nam przywołać ludzką miłość: głównie miłość ojca i matki. Nasze pierwsze doświadczenia Boga zbudowane są więc z kruchej ludzkiej miłości. Bóg jest jednak na tyle pokorny, że posługuje się niedoskonałą miłością człowieka, aby przez nią objawić swoją odwieczną Boską miłość. Stąd też w pierwszym etapie naszego doświadczenia Boga zranienia w ludzkiej miłości mogą rzucać cień na Jego Boską miłość.

W tej medytacji chciejmy prosić o głęboką świadomość, że nasze doświadczenie miłości Boga – szczególnie na początku naszej duchowej wędrówki – zależne jest od doświadczenia miłości ludzkiej. Poznanie ograniczeń w miłości naszych rodziców może więc pomóc nam odkryć zniekształcenia naszych więzi z Bogiem. Surowość rodziców, ich oschłość lub też zaborczość emocjonalna mogą być źródłem naszych lęków wobec Boga. Jedna z zasadniczych pokus w doświadczeniu duchowym to podejrzliwość, nieufność wobec Boga, która ma swój początek najczęściej w poranionych relacjach z najbliższymi, szczególnie zaś w relacjach z rodzicami.

Świadomi obecności Boga i Jego nieskończonej miłości pytajmy siebie: Czy miłość mojego ojca – mojej matki naprowadzała mnie na miłość Boga? Na ile ich miłość była podobna do miłości Boga Ojca? Co może przeszkadzać mi w relacji do Boga, kiedy próbuję skorzystać z miłości „ziemskiego ojca” jako analogii dla miłości Boga? Na ile miłość mojej matki może stanowić dla mnie analogię miłości Boga?

Prośmy, byśmy zobaczyli przepaść, jaka istnieje pomiędzy miłością ludzką, choćby najbardziej szlachetną, a miłością samego Boga.

3. Docenić kruchą ludzką miłość

Świadomość, że miłość naszych rodziców jest krucha, nie oznacza bynajmniej całkowitego zakwestionowania jej. Widząc jej braki, należy ją docenić. Winniśmy być wdzięczni ojcu i matce za ich trud, ofiarność, poświęcenie i oddanie. Widzenie braków w miłości nie sprzeciwia się jej autentyczności. Miłość potrzebuje całej prawdy. Nie tylko prawdy o ludzkiej szlachetności, dobrej woli, trudzie, ofiarności, ale także prawdy o ludzkich ograniczeniach, słabościach, bezradności itp.

Aby móc w pełni doświadczyć miłości Boga, trzeba przekraczać ograniczenia miłości ludzkiej. Trzeba zobaczyć, że miłość ta jest nie tylko niewystarczająca, ale że nierzadko jest również raniąca. Dojrzewanie w miłości Boga domaga się przeprowadzenia rozgraniczenia pomiędzy biedną ludzką miłością, jakiej doświadczaliśmy, a bezwarunkową i nieskończoną miłością Boga, której jeszcze „do końca” nie znamy, choć głęboko jej pragniemy.

Bóg Objawienia okazuje się całkowicie inny od naszego subiektywnego doświadczenia. Moje przeżycie Boga nie jest Bogiem. Bywa jedynie bladym odbiciem Jego Obrazu. Na ziemi wszyscy poznajemy Boga jakby w zwierciadle (2 Kor 3, 18).

W tym kontekście pytajmy więc: Jaki jest mój obraz miłości Boga? Sięgajmy do całej historii swojego życia, aby pytać siebie: W jaki sposób doświadczałem Boga w najtrudniejszych momentach? Jak Go wówczas przeżywałem? Co wtedy o Nim myślałem? Jaki obraz Boga stawał mi przed oczami? Kim Bóg był wtedy dla mnie? W szukaniu odpowiedzi na te pytania ważne będą nasze pierwsze odczucia, pierwsze myśli. Jeżeli na przykład w momentach trudnych Bóg wydawał się nam nieobecny, obojętny, nieczuły, wówczas takie doświadczenie odsłania w nas zafałszowania Jego obrazu.

Odczucie Boga nie utożsamia się z samym Bogiem. Zniekształcony obraz Boga zniekształca także nasze przeżywanie Go. Jeżeli w momentach krytycznych Bóg nie jawi nam się jako troskliwy, czuwający, miłosierny, to znaczy, że przeżywamy Go w sposób niepełny. Zobaczmy, ile w naszych relacjach z Bogiem jest jeszcze lęku o siebie samych. Nieraz podświadomie boimy się, że Bóg czegoś nam odmówi, coś nam zabierze. Obawiamy się, iż obciąży nas ponad nasze ludzkie siły i możliwości. Odczucia te wypływają ze zniekształconego obrazu Boga. Jeżeli w tych rekolekcjach mamy doświadczać Boga prawdziwego, Boga Jezusa Chrystusa, to musimy rozpoznać wszystkie ograniczenia, wszystkie zniekształcenia Jego obrazu w nas. Musimy zobaczyć, jak bardzo „moje” doświadczenie Boga jest jeszcze niepodobne do Boga prawdziwego.

Jedno z najgłębszych źródeł naszego bólu psychicznego, emocjonalnego i duchowego leży właśnie w zafałszowanym obrazie Boga. Głównie z tego źródła wypływa świadomość własnego nieszczęścia, zagubienia i rozpaczy. Gdy mamy fałszywy obraz Boga, wydaje się nam, że w życiu sami musimy sobie poradzić, że na wszystko musimy sobie zasłużyć. Doświadczenie izolacji i osamotnienia wynika z fałszywego obrazu Boga. Wydaje nam się, że On się nami nie interesuje.

4. Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy

Cały krzyk w mediach możemy dziś odbierać jako jedno wielkie wołanie o miłość. Dzisiejszy człowiek zachowuje się jak małe dziecko, które czując się niekochane, tupie nóżkami, krzyczy, rzuca się na ziemię, rozbija przedmioty, aby tylko zwrócić na siebie uwagę. Zobaczmy, jak często zachowywaliśmy się w taki właśnie sposób. Jak wiele w naszym postępowaniu jest takiego dziecięcego zwracania na siebie uwagi.

Nasze wygórowane ambicje mają zwykle jeden cel: pragną przyciągnąć uwagę i miłość naszych bliźnich. Podpowiadają nam zupełnie nieprawdziwie, że kiedy dokonamy w życiu czegoś wielkiego, genialnego, wówczas wszyscy będą nas bardzo kochać i podziwiać. U podłoża takich zachowań leży właśnie chory obraz Boga, zbudowany na przekonaniu, że na miłość trzeba sobie zasłużyć. U podłoża wszystkich naszych różnorakich chorób duchowych i emocjonalnych leży w jakiś sposób zafałszowany obraz Boga.

Także w tych rekolekcjach nie potrafilibyśmy niczego dobrego zrobić, gdybyśmy modlili się do „fałszywego boga” – do bożka naszych potrzeb, obowiązków, namiętności i pożądań. Skuteczne rozwiązanie wszystkich problemów naszego życia możemy znaleźć dopiero wówczas, kiedy będziemy modlić się do Boga prawdziwego, do Boga Jezusa Chrystusa, który dla nas stał się Człowiekiem, żył, pracował, głosił Dobrą Nowinę, umarł i zmartwychwstał. Stąd tak ważna jest nasza modlitwa o dogłębne poznanie Boga i Jego nieskończonej miłości. Apostoł Filip ma rację, kiedy mówi do Jezusa: Pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy (J 14, 8). Poznanie prawdziwego oblicza Jezusa będzie jednoczesnym poznaniem Ojca, do którego Jezus nas prowadzi. Poznając zaś Ojca, poznamy także wyjście ze wszystkich naszych najbardziej zawikłanych ludzkich spraw i problemów. Prośmy więc, aby odprawiane rekolekcje przybliżyły nas do Boga i Jego miłości.

5. Moja fascynacja Bogiem

Kim jest Bóg? Czy to dla mnie ważne pytanie? Czy wzbudza moje osobiste zainteresowanie? Czy szukanie odpowiedzi na nie jest dla mnie fascynujące i ciekawe? Czy wiara, modlitwa, życie duchowe nie stały się dla mnie przykrym obowiązkiem? Gdyby moje doświadczenie wiary było dla mnie tylko obowiązkiem, wówczas trudno byłoby mi odkryć prawdziwy obraz Boga. Boga znajdują ci, którzy szukają Go całym swoim życiem. Przekroczenie zafałszowań obrazu Boga w naszym życiu nie będzie aż tak trudne, jeżeli będzie w nas prawdziwa fascynacja Bogiem i Jego miłością. On bowiem sam doprowadzi nas do prawdy o swojej Boskiej miłości oraz do prawdy o naszej odpowiedzi na Jego miłość.

Aby móc odkryć prawdziwy obraz Boga, musimy zdemaskować fałszywe „obrazki Boga” i zrezygnować z nich. Trzeba rozbić w nas to, z czym może od dawna zżyliśmy się, do czego jesteśmy już przyzwyczajeni. Jezus napomina nas: Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego (Mt 18, 3). Tymi słowami Chrystus zaprasza nas do zakwestionowania naszej „dorosłej”, skostniałej wiary, która przede wszystkim liczy na siebie i własny wysiłek. Aby móc odkryć prawdziwy obraz Boga, trzeba stać się na powrót dzieckiem. Odkrycie Boga wymaga naszej odmiany serca.

6. Miłowałem Izraela, gdy jeszcze był dzieckiem

Sięgnijmy teraz do słów Proroka Ozeasza, aby zbliżyć się do odpowiedzi na pytania: Kim Bóg jest naprawdę? Jaki jest Jego rzeczywisty obraz? Byłoby rzeczą ważną, byśmy w tej medytacji nie prowadzili intelektualnych rozważań, ale poddali się temu, co będzie rodzić się w nas pod wpływem słów Proroka.

Miłowałem Izraela, gdy jeszcze był dzieckiem, i syna swego wezwałem z Egiptu. Bóg kocha nas „od dziecka”, „od wieków”, od zawsze. Bóg kocha nas miłością „odwieczną”. A mimo to w naszej historii życia było tyle niewrażliwości i obojętności na Boga i Jego miłość. Zobaczmy, jak często czuliśmy się niekochani przez Niego. Tę naszą niewrażliwość i obojętność wyznajmy jako ranę i grzech. Jeżeli nawet byliśmy zamknięci na miłość Boga, to jednak On nie przestawał nas kochać. Jego miłość nie jest uwarunkowana naszą wzajemnością. Miłość Boga nie zależy od odpowiedzi człowieka. Miłowałem Izraela, gdy jeszcze był dzieckiem. Byliśmy miłowani także wtedy, kiedy tej miłości nie rozumieliśmy czy nawet odrzucaliśmy ją.

Im bardziej ich wzywałem, tym dalej odchodzili ode Mnie. […] A przecież ]a uczyłem chodzić Efraima, na swe ramiona ich brałem. Odchodzenie od Boga było powodowane najczęściej naszymi namiętnościami i nieświadomością Jego nieskończonej miłości. Odchodziliśmy od Stwórcy, ponieważ czuliśmy się przez Niego sądzeni, śledzeni i odrzucani. Porzucaliśmy Jego drogi, ponieważ czuliśmy się niekochani. Świadomość, że jesteśmy niekochani lub mało kochani, każe nam lekceważyć Boga i Jego wolę. Nieświadomość miłości Boga sprawia, że szukamy „innych bogów”, „innych bożków”, którzy – w naszej zafałszowanej świadomości – mogą nam ofiarować więcej „szczęścia”. Doświadczenie pokazuje jednak, iż to, co jest bożkiem człowieka, staje się jednocześnie jego demonem. Źródłem naszego nieszczęścia są właśnie nasze bożki i demony. Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! (Wj 20, 3) – mówi Jahwe.

„Cudzy bogowie” są bowiem źródłem naszego nieszczęścia, są naszym piekłem.

A przecież Ja uczyłem chodzić Efraima, na swe ramiona ich brałem. W obecnej medytacji chciejmy uświadomić sobie, że Bóg uczył nas całe nasze życie chodzić w promieniach swojej miłości. Jeżeli dzisiaj jest w nas choćby najmniejsze pragnienie Boga i pełnienia Jego woli, to właśnie dlatego, iż byliśmy wcześniej uczniami Jego miłości. Prośmy, byśmy przeczuli prawdę, że Bóg prowadzi nas do swojej miłości poprzez wszystkie doświadczenia życiowe – także te najtrudniejsze. Nasza ślepota, zalęknienie, naiwność duchowa sprawiają jednak, że często tego nie widzimy.

Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości. Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę – schyliłem się ku niemu i nakarmiłem je. W obecnej medytacji zadajmy sobie zasadnicze pytania: Jakimi więzami jestem złączony z Bogiem? Co mnie z Nim łączy? Jaka jest rzeczywista treść moich więzów z Bogiem? Wszyscy co prawda jesteśmy związani z Bogiem i bardzo nam na Nim zależy. Gdybyśmy nie byli z Nim powiązani, nie byłoby w nas pragnienia modlitwy, pełnienia Jego woli i porządkowania naszego życia. Rodzi się jednak pytanie: Jakie więzy łączą mnie z Bogiem? Z Bogiem można być powiązanym nie tylko więzami miłości, ufności i oddania. Możemy być z Nim związani także lękiem o siebie, bezdusznym wykonywaniem obowiązków, poczuciem winy, obawą przed odrzuceniem itp. Z obawy o siebie możemy starać się być przed Bogiem bardzo „poprawnymi”, możemy spełniać pobożne praktyki, unikać okazji do grzechu.

Starszy syn z przypowieści o synu marnotrawnym bardzo skrupulatnie wykonywał wszystkie rozkazy ojca kierowany niewolniczą zależnością, a nie miłością. Będąc posłuszny ojcu we wszystkim, czuł się jednocześnie obcy i nieszczęśliwy w jego domu. Czuł się bardziej niewolnikiem niż kochanym i kochającym synem. Stwierdza: Nie przekroczyłem nigdy twojego nakazu (Łk 15, 29), ale jednocześnie wiele było w nim gniewu w stosunku do brata, wiele pretensji do ojca czy innych niezaspokojonych namiętności. Można być bardzo poprawnym zewnętrznie, a jednocześnie w sercu doświadczać głębokiego niezadowolenia z siebie, z bliźnich, z Boga.

Czy jestem zadowolony z „mojego Boga”, z mojego przeżywania Jego Osoby, Jego istoty? To ważne pytanie na czas tych rekolekcji. Bylibyśmy bardzo „niezadowoleni z Boga”, gdyby w naszej relacji z Nim zabrakło intymnych więzów miłości, zaufania i oddania. Ile w moim związaniu z Bogiem jest jeszcze lęku? Zobaczmy, jak wiele rzeczy robimy przede wszystkim z poczucia obowiązku.

Zanim będziemy prosić o pogłębienie i oczyszczenie naszych niedojrzałych więzi z Bogiem, chciejmy najpierw za nie podziękować. One są naszym darem i skarbem. Mimo wszystko jesteśmy z Bogiem związani. Tych niedojrzałych więzów nie trzeba nam więc lekceważyć i zrywać. Trzeba je docenić. Wszystkie więzy z Bogiem, także te naznaczone lękiem, poczuciem obowiązku i winy, trzeba przyjąć jako łaskę, na której możemy budować głębsze i mocniejsze więzi. Doceniając, trzeba je jednocześnie oczyszczać, uszlachetniać, pogłębiać. Byłoby rzeczą niebezpieczną, gdybyśmy usiłowali najpierw zrywać nasze niedoskonałe więzy z Bogiem, aby następnie budować nowe. Bywa nieraz, iż zachowujemy się wobec Boga jak niedojrzały i rozżalony nastolatek. Odkrywając ograniczoność miłości swoich rodziców, próbuje on od niej uciekać, zaprzeczać jej istnieniu, nieraz stara się ją nawet przekreślić. Ponieważ czuje się za mało kochany, ucieka z domu i tym samym pozbawia się jakiejkolwiek opieki i wsparcia.

Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę – schyliłem się ku niemu i nakarmiłem je. Chciejmy przez dłuższą chwilę kontemplować ten piękny obraz przedstawiony przez Proroka Ozeasza. Na ile obraz Ozeasza przypomina mi obraz mojego ojca, mojej matki? Czy opisane doświadczenie jest mi bliskie? Czy bliskie jest mi doświadczenie Boga jako miłości? Boga, który pochyla się nad tym, co kruche, ułomne, niedoskonałe, grzeszne? Czy w momentach słabości czuję się przez Boga kochany, akceptowany, wspomagany, podniesiony? Czy może przeciwnie – czuję się najpierw karcony, upokarzany, poniżany?

W zakończeniu medytacji przeprowadźmy potrójną rozmowę. Najpierw rozmawiajmy z Matką Najświętszą. Prośmy Ją, aby Ona – Matka Pięknej Miłości – naprowadzała nas na nieskończoną miłość Boga, dzięki której Ona sama stała się Matką Syna Bożego. To miłość Boga do człowieka leży u źródeł Wcielenia. Rozmawiajmy także z Jezusem, prosząc Go, by nam objawiał Oblicze swojego Ojca. Módlmy się ze św. Filipem Apostołem: Pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy. Prośmy, abyśmy przyjęli odpowiedź Jezusa: Kto Mnie widzi, widzi także i Ojca (J 14, 9). Rozmawiajmy wreszcie z Bogiem Ojcem. Prośmy Go, aby udzielił nam światła Ducha Świętego, byśmy byli w stanie odróżnić miłość w porządku ludzkim od nieskończonej miłości Boga Ojca. Miłość ludzka jest tylko bladym odbiciem Jego bezwarunkowej miłości. Prośmy, aby Jego łaska pozwoliła nam przekroczyć ograniczenia w ludzkiej miłości, byśmy mogli czuć się kochani „aż do końca”.

Fragment książki Adamie, gdzie jesteś? (Kraków 2012), zamieszczony za zgodą Wydawnictwa WAM. Wszystkie prawa zastrzeżone.

Mój obraz Boga

Marek Studenski

MÓJ OBRAZ BOGA

ISBN: 978-83-7505-083-7

wyd.: WAM 2008

Spis treści Wstęp 5 Część I – Proces kształtowania się w człowieku obrazu Boga 11 Obraz Boga 13 Fałszywe obrazy Boga 15 Etapy tworzenia się w człowieku obrazu Boga 17 Rola „pradoświadczenia” w kształtowaniu się obrazu Boga u dzieci 27 Doświadczenie ojca w procesie kształtowania obrazu Boga u dzieci 34 Dzieciństwo bez ojca 41 Świadome oddziaływania rodziców w celu kształtowania u dziecka obrazu Boga 49 Katecheza szkolna w procesie kształtowania obrazu Boga u dzieci 56 Część II – jaki jesteś , boże ? katechezy pomocne w kszta łtowaniu obrazu boga 63 Wizja Boga w religiach niechrześcijańskich 64 Wierzę w Boga… 73 Rozum wobec Tajemnicy Boga 80 Bóg — Stwórcą świata 88 Fatum — los — przeznaczenie 98 Bóg a problem zła w świecie 107 Jeszcze na temat Boga… 116 Zakończenie 123 Bibliografia 125

Wstęp

Napisał „Mój Bóg” ale przekreślił, bo przecież pomyślał o tyle mój, o ile jestem sobkiem napisał „Bóg ludzkości” ale ugryzł się w język, bo przypomniał sobie jeszcze aniołów i kamienie podobne w śniegu do królików wreszcie napisał tylko „Bóg”. Nic więcej Jeszcze za dużo napisał1 ks . Jan Twardowski

Pisząc na temat Boga, zawsze „pisze się za dużo”, bo przecież jest On Tajemnicą. Z drugiej zaś strony „pisze się za mało”, bo Bóg jest przecież nieskończenie większy niż możliwości naszego rozumu. Nie oznacza to jednak, że o Bogu nie należy myśleć czy mówić. Wręcz przeciwnie. Refleksja dotycząca obrazu Boga ma podstawowe znaczenie dla naszego życia duchowego. Filip zwrócił się do Jezusa z prośbą: „Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy” (J 14, 8).

Obraz Boga nie jest nam dany raz na zawsze. Pod wpływem różnych czynników ulega on zmianom w ciągu całego naszego życia.

Wizja Boga zmienia się w sposób naturalny wraz z rozwojem człowieka. Pisze o tym Romano Guardini: „Myśli, które przykładamy do rzeczywistości wiary, nie są gotowe jak wybite monety, które są takie, jakie są i mogą tylko służyć jako takie; myśli te żyją. […] Bóg jest Bogiem wiecznym. Jego rzeczywistość jest jedna, ta sama.

Ale sposób, w jaki człowiek ujmuje tę prawdę, jak pojmuje obraz Boga — w tym właśnie dokonuje się historia najgłębszego życia. Dla dziecka Bóg jest «dobrym Bogiem», Najwyższym ze wszystkich. […] Skoro tylko słyszy lub mówi o Bogu, w wewnętrznej tkance swoich myśli kształtuje obraz Boga, biorąc tworzywo dla postaci Boga z tego, co ma dla niego wysoką wartość, przede wszystkim zaś od rodziców. […] Potem jednak następuje ogromna przemiana. Świat dziecięcy rozpada się. Młode życie budzi się z wielką siłą.

Wznosi się i rozszerza pragnienie życia. Odczuwa się Nieskończoność. Jednocześnie budzi się krytyka wobec form, które przybierało kiedyś życie dziecka, i odbiera się je jako dziecinne, zbyt ciasne.

Rozpadły się bezpośrednie związki wcześniejszego świata. Nie ma już owych wzajemnych zależności. […] Tak zaczyna się również walka o Boga. O wyobrażenie Boga, które jest takie, że młody człowiek może mocno wierzyć, ale jednocześnie może w tym znajdować rozległość życia oraz pasję i dojrzałość duchową. Szuka on, nieraz zupełnie nieświadomie, innego tworzywa i wzorca dla myśli o Bogu […] Jak może Bóg przechadzać się? Jak może Bóg patrzeć na ludzi budujących wieżę i zstępować, by zbadać, co robią? Rozgniewać się i pomieszać ich mowę? Przecież Bóg jest odwieczną Myślą, wieczną Prawdą, wszystko wypełniającą Nieskończonością! Potem jednak dokonuje się nowa przemiana. […] Staje się wtedy jasne, że ów obraz Boga nie był jeszcze ostateczny. […] Jest to historia tego, jak idea Boga żywego i stosunku do Niego otrzymuje swój kształt z tworzywa naszej egzystencji…”2.

Naturalny rozwój myślenia człowieka nie jest jedynym czynnikiem warunkującym jego obraz Boga. Inne wyobrażenie Boga ma osoba, która rozwija się wewnętrznie — czyta Biblię, modli się, poznaje literaturę religijną, a inne ktoś, kto pozostał na poziomie katechezy szkoły podstawowej. Można więc mówić o pewnej odpowiedzialności za ukształtowany w sobie obraz Boga. Dojrzałość wizji Boga zależy od wysiłku włożonego w pracę nad sobą. W poszukiwaniu treści pomocnych w kształtowaniu własnego obrazu Boga warto sięgać do Pisma Świętego. Wiele postaci biblijnych, ze względu na swoje szczególne doświadczenie Boga, może służyć za przykład niesłychanie dojrzałego rozumienia tego, Kim jest Bóg. Bardzo wymowna pod tym względem jest na przykład historia proroka Eliasza:

„Wtedy rzekł: «Wyjdź, aby stanąć na górze wobec Pana!» A oto Pan przechodził. Gwałtowna wichura rozwalająca góry i druzgocąca skały [szła] przed Panem; ale Pana nie było w wichurze. A po wichurze — trzęsienie ziemi: Pana nie było w trzęsieniu ziemi. Po trzęsieniu ziemi powstał ogień: Pana nie było w ogniu. A po tym ogniu — szmer łagodnego powiewu. Kiedy tylko Eliasz go usłyszał, zasłoniwszy twarz płaszczem, wyszedł i stanął przy wejściu do groty. A wtedy rozległ się głos mówiący do niego: «Co ty tu robisz, Eliaszu?»” (1 Krl 19, 11-13).

Eliasz natychmiast rozpoznał pojawienie się Boga. Ciekawe, że wcześniejsze zjawiska, które tak łatwo mogły zmylić proroka (zwłaszcza że dopiero co był świadkiem zjawiska spadającego z nieba „ognia od Pana”), nie zwiodły go i zareagował dopiero wtedy, gdy rzeczywiście zjawił się Pan. Znakiem przechodzącego Boga był delikatny powiew. Dostrzeżenie Boga objawiającego się w ten sposób wymagało z pewnością wyciszenia i czujności. Nie bez znaczenia było także dotychczasowe doświadczanie Boga przez Eliasza. Na podstawie przeżytych doświadczeń Boga rozwinął on w sobie własne Jego wyobrażenie, które było na tyle dojrzałe, że pozwoliło na rozpoznanie i doświadczenie Bożej obecności, prowadzającej proroka do realizacji zamierzeń Pańskich w stosunku do niego samego i całego Narodu Wybranego.

Analiza przytoczonego epizodu historii Eliasza potwierdza potrzebę nieustannego pogłębiania w sobie obrazu Boga. Jest to, jak się okazuje, warunek rozpoznania obecności Boga i doświadczenia Jego działania w ludzkim życiu. Osoba mająca wypaczone pojęcie Boga może na podstawie tego fałszywego obrazu doszukiwać się szczególnego działania Boga w sytuacjach, które domagają się innego wyjaśnienia, nie dostrzegając jednocześnie Jego prawdziwej obecności i autentycznego działania w swym życiu. Posiadanie dojrzałej, nieustannie pogłębianej wizji Boga jest też warunkiem dobrej modlitwy.

Książka ta została napisana przede wszystkim z myślą o tych, którzy czują się zatroskani o to, co oni sami lub ich dzieci, wnuki, uczniowie myślą o Bogu. Jest poświęcona tym, którzy podobnie jak Filip pragną poznać Ojca.

Opracowanie składa się z dwóch części. Pierwsza z nich poświęcona jest aspektom wychowawczym związanym z kształtowaniem w człowieku obrazu Boga. Będzie w niej mowa przede wszystkim o roli, jaką w tym procesie odgrywają „pradoświadczenia” domu rodzinnego, o pierwszych słowach na temat Boga, płynących z ust rodziców, a także o szkolnej katechezie, która stanowi uzupełnienie wychowania religijnego w domu rodzinnym.

Część druga, zawierająca siedem katechez na temat Boga Ojca, stanowić będzie próbę zbliżenia Czytelnika do tajemnicy Boga. Jej powstawaniu towarzyszyła nadzieja, że przedstawione w niej myśli staną się pomocą w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie, jaki jest Bóg, którego nazywamy Ojcem, oraz że będą tworzywem, które Czytelnik, jeśli zechce, wykorzysta w pogłębieniu własnej wizji Boga. Droga do poznania Boga prowadzi przez zadziwienie nad pięknem świata, nieraz przez cierpienie, czasami pełna jest znaków zapytania…. Zamierzeniem autora było ułatwienie recepcji katechez poprzez zastosowanie przystępnej formy. Tym właśnie podyktowane zostało pewne uproszczenie aparatu naukowego. Pierwsza część książki ma więc pomóc rodzicom i katechetom znaleźć odpowiedź na pytanie: „Jak?”, a druga — „Co?” mówić o Bogu. Pozostaje wyrazić życzenie, by obie znalazły zastosowanie w praktyce wychowawczej i w ten sposób spełniły swoje zadanie.

1 J. Twardowski, Utwory zebrane. Wiersze z tomów z lat 1960-1978, Kraków 2003, s. 106.

2 R. Guardini, O Bogu żywym, Warszawa 1987, s. 9-13.

opr. aw/aw

Bóg na mój obraz – Info.dominikanie.pl

„Być sobą” – to dumne hasło wymaga istotnej korekty: sobą mogę być tylko wobec Boga. On jeden zna mnie bardziej, niż ja siebie poznałem, to On nazwał mnie moim własnym i jedynym imieniem.

Wobec kogo rozgrywam swoje życie – wobec siebie, wobec innych osób czy wobec Boga? Jaka jest ostateczna rzeczywistość, której osądowi poddaję siebie – moje własne odczucie moralne, obyczaj bądź etos panujący w danym społeczeństwie, czy też Ten, którego Imię jedynie z lękiem ośmielamy się wymówić? Każda z tych perspektyw zawiera zarówno wezwanie do wielkości, jak i możliwość płycizny równej przegraniu siebie.

Życie wobec siebie to życie, w którym to ja sam lub, inaczej mówiąc, prawda przeżywanej właśnie chwili jest podstawą wymierzania sobie sprawiedliwości. To właśnie jest istotne: sobie wymierzać sprawiedliwość, nosić w sobie wzorzec, wedle którego człowiek kształtuje swoje życie. Kierkegaard nazwał to życiem Don Juana, który w kobietach, których pożąda, szuka jedynie potwierdzenia siebie. Żyć ulotną prawdą chwili można wulgarnie, na modłę płaskiego hedonizmu, można jednakowoż na tej drodze doprowadzić do rozkwitu wyrafinowany estetyzm. Czy zmienia to jednak zasadniczo Styl (ten wielki Styl) życia? Życie wobec innych to życie, dla którego wymierzam sprawiedliwość miarą akceptacji, jaką się cieszę we własnym środowisku. Być – to tyle, co być lubianym, być przyjętym; istnieć można tylko odbitym w aprobującym spojrzeniu otoczenia. Wtedy to ono wymierza sprawiedliwość memu życiu, jemu bowiem oddaję w ręce swój los. Ale może być inaczej, gdy nie oportunistyczne przystosowanie, a rewolucyjny zryw przeciw zastanemu porządkowi nada sens mojemu życiu. Już nie akceptacja innych, a walka o ich dobro – może nawet prowadzona wbrew im samym – stwarza mnie, każe mi podjąć życie jako służbę. Kształtuje mnie wtedy jakieś surowe piętno, nadaje powagę, czyni twardym odwieczną surowością obrońców słuszności i prawa. Etos obrońców ładu i jego gwałcicieli w imię innego ładu bliższe są sobie niż potocznie sądzimy.

Rozgrywanie życia wobec siebie czy wobec innych jawią się często jako wykluczające się wzajemnie style życia. Kruchość i wiotkość estetyzmu nie czują się dobrze w świecie surowych norm i jasnych osądów, które niesie etos służby. Na czole zaś moralisty pojawia się groźna zmarszczka przy zetknięciu z artystą żyjącym urokiem przelotności. I tu i tam czyha na nas niemożliwa do precyzyjnego rozcięcia dwuznaczność: Czy wolno bezlitośnie potępić urok ulotnej chwili w imię abstrakcyjnych norm? Kto lepiej zna człowieka i jego sprawy: surowy sędzia z kodeksem karnym w ręku czy płocha dziewczyna? Nie wiem czy umiałbym to jednoznacznie rozstrzygnąć!

I mogę wreszcie żyć wobec Boga, w świadomości, że On jest Tym, który posiada moc ostatecznego osądzenia mnie. Życie przed Bogiem oczyszcza to, co dwuznaczne i nieokreślone w obu poprzednich sposobach kształtowania życia. Oczyszczenie trudne i paradoksalne, bo dokonane mocą rezygnacji z prawa do wymierzania sobie samemu sprawiedliwości bądź z poddawania się osądowi innych ludzi. Żyć przed Bogiem – to mieć świadomość tego, iż zostałem sobie podarowany, iż najgłębsza prawda o mnie brzmi: to moje właśnie istnienie jest chciane i ukochane i dlatego właśnie wyprowadzone z mroku niebycia przez Boga, mojego Ojca. Przyjęcie siebie jako daru umożliwia lekkość, wewnętrzny dystans do własnego życia, dystans przywracający stosunkowi do siebie prawdziwe wymiary. Jeżeli to Bóg przywołuje mnie do bycia, to On jeden zna prawdę o mnie, jedynie On zna moje prawdziwe „ja” (w języku biblijnym nazywane „imieniem”). Nie znam prawdy o mnie: ani ja, ani najbardziej surowi moraliści. Tylko Bogu więc mogę z całą ufnością i lękiem zawierzyć osąd siebie. Dlatego też takie życie nie jest bynajmniej alternatywą życia wobec siebie, wobec własnego sumienia. Żyć wobec Boga – to żyć wobec swego prawdziwego ja. „Być sobą” – to dumne hasło wymaga istotnej korekty: sobą mogę być tylko wobec Boga. On jeden zna mnie bardziej, niż ja siebie poznałem, to On nazwał mnie moim własnym i jedynym imieniem. Odkryć to imię i wedle niego żyć – to żyć przed Bogiem.

Tu jawi się istotna trudność. Bo człowiek nie jest spontanicznie skłonny do wykraczania poza krąg tego, co mu zwyczajne; poza świat ludzi i przedmiotów, które oswoił. Pieścimy od młodości obraz siebie i każda negacja tego obrazu jest dla nas wyzwaniem i zniewagą. Tu też leży najgłębsza trudność w wyrażaniu zgody na to, że w Bogu jest prawda o mnie. Tę prawdę chcemy ustanowić sami: w płochości estetyki czy w powadze etyki. Chcemy być bogami samych siebie: „będziecie jako bogowie”; najstraszniejsza pokusa, jaką wypowiedziano, i wciąż żywa w sercu każdego z nas. Niezdolni do radykalnego odrzucenia Boga, przerażeni pustką wszechświata, która się wtedy nad nami roztacza – tworzymy sobie Boga na nasz obraz i podobieństwo. Tworzymy obrazy bogów cudzych, bo czyniących nas obcymi sobie, bo niezdolnych do ujawnienia prawdy człowieczego życia.

Naród wybrany miał chwile w swojej historii, kiedy pragnął pójść za bogami cudzymi. Było to w czasie wędrówki przez pustynię. Bóg, który objawił się Mojżeszowi, a poprzez niego całemu ludowi, był Bogiem Wyjścia, tym samym Bogiem, który przed laty kazał Abrahamowi opuścić rodzinne miasto, by wyjść w nieznane; ten zaś wyszedł, nie wiedząc, dokąd zmierza (Hbr 11,8). Tak samo i lud opuścił Egipt, w którym co prawda był prześladowany, ale miał zabezpieczony byt. Buntowali się w czas próby: „Czyż nie mówiliśmy ci wyraźnie w Egipcie: Zostaw nas w spokoju, chcemy służyć Egipcjanom? Lepiej bowiem nam było służyć im, niż umierać na tej pustyni” (Wj 14,12). Jak powiedział potem pewien mądry rabin: „Prawdziwa niewola Izraela w Egipcie polegała na tym, że nauczyli się ją znosić”. Chcieli być jak inne narody, syci i zadowoleni z siebie, choćby za cenę wolności i godności: „lepiej bowiem było nam służyć im, niż umierać…” Woleli odlać sobie cielca, przypominającego boga Horusa, którego widzieli w świątyniach Egiptu. To, co widziane, jest bezpieczniejsze. Bóg – Jahwe mówił z obłoku, burzy, był pełen grozy, nieznane były Jego drogi. Woleli mieć boga oswojonego, przyuczonego do ich obyczajów. Wielkość powołania człowieka mierzy się ciemnością, w którą musi wejść, by je spełnić. Powołanie Izraela, wielkie aż do grozy chwytającej za gardło, wydawało się ludowi zbyt wielkie. Potrzebowali pomocy, potrzebowali znaku, bardziej przekonywającego niż obłok i tajemniczy głos. A Pan chciał się właśnie tak objawić – bądź jako obłok widzialny w dzień, bądź jako słup ognia w nocy, stale podążający ku przodowi.

Doświadczenie późniejsze o kilka wieków to doświadczenie proroków z czasu stabilizacji bytowej Izraela, gdy Bóg nie mieszka! już w namiocie, a w świątyni wybudowanej na świętej górze. Gdy wydawało się, że sam znak Jego obecności wystarczy do zapewnienia bezpieczeństwa. I gromy Jeremiasza: „Tak mówi Pan Zastępów, Bóg Izraela: Poprawcie postępowanie i wasze uczynki, a pozwolę wam mieszkać na tym miejscu. Nie ufajcie słowom kłamliwym głoszącym: Świątynia Pańska, świątynia Pańska, świątynia Pańska! Albowiem jeżeli naprawdę poprawicie wasze postępowanie i jeżeli będziecie się kierować wy­ łącznie sprawiedliwością jeden wobec drugiego, jeżeli nie będziecie uciskać cudzoziemca, sieroty i wdowy (i jeśli krwi niewinnej nie będziecie rozlewać na tym miejscu) i jeżeli nie pójdziecie za cudzymi bogami na waszą zgubę, wtedy pozwolę wam mieszkać na tym miejscu, na ziemi, którą dałem przodkom waszym od wieków po wieki” (Jr 7,3-7).

Dotykamy tutaj sprawy ważnej i trudnej, sprawy związku, który zachodzi pomiędzy poznaniem człowieka a poznaniem Boga. Bywa, że człowiek nazbyt łatwo tworzy sobie Boga na swój własny obraz i podobieństwo. Wtedy jego życie jest życiem przed sobą samym, a nie przed Bogiem, lub inaczej: jest życiem przed Bogiem będącym jedynie cieniem człowieka. Ateiści wszystkich czasów mówili wierzącym: Bóg, w którego wierzycie, jest tylko tworem człowieka, jest obrazem was samych.

Objawienie biblijne mówi nam w tej kwestii dwie ważne rzeczy: Bóg cały czas oczyszcza obraz siebie w ludzkim umyśle i sercu. Tworzyć sobie obraz Boga – to być niewolnikiem tego obrazu, gdyż tylko pozornie oddaje się wtedy chwałę Bogu, oddaje się ją samemu sobie, tworzy się sytuację błędnego koła. Ataki ateistów, tropiących tę zdolność człowieka do projekcji swej natury w zaświaty, godziły w tę właśnie sytuację . Bóg objawienia biblijnego przeciwstawia się jej również – jest Bogiem wzywającym do wolności, do opuszczenia tego wszystkiego, co człowieka zamyka i ogranicza (a co symbolizuje niewola w Egipcie) – każe podjąć tę trudną wolność. Można więc próbować oddać sens przykazania o nieoddawaniu czci bogom cudzym (tworom ludzkim) w terminologii Fromma: jest to zakaz ucieczki od wolności, wezwanie do życia odważnego . Takie wezwanie budzi lęk, często przemienia się w bunt: dlaczego tak, dlaczego jest to aż tak trudne? A jednak Bóg Abrahama i Mojżesza był Bogiem niespokojnych wędrowców. Wyprowadzał ich z przyzwyczajeń dostatniej osiadłości, włożył w ich serce nadzieję czegoś więcej. Nie był Bogiem spokoju i sytości, lecz Bogiem drogi odkrywanej w pogoni za pełnią, za wejściem w jasność.

A oto i druga z ważnych prawd o Bogu, którą objawia nam Biblia: Bóg stworzył nas na swój obraz i podobieństwo. Gdy więc za Abrahamem opuszczamy kraj swych przyzwyczajeń i stabilności – nie rzucamy się w ramiona Kogoś obcego, wrogiego. Odnajdujemy tam Tego, który jest najgłębszą i najbardziej wewnętrzną prawdą o nas samych. „Daj, bym poznał Ciebie, bo poznam przez to siebie” – wołał św. Augustyn. I wiedział, co mówił, bo jego dusza była niespokojna, póki nie spoczęła w Panu, wiedział to z własnego, bardzo bolesnego doświadczenia. A więc żyć przed Bogiem – to powierzyć Mu z całą ufnością siebie, wyrzec się obezwładniającego napięcia płynącego z niemożności zrealizowania ideału; to zgodzić się na siebie takiego, jakim On chce mnie mieć. A więc żyć przed Bogiem, to odkryć prawdę o sobie.

Z Chrystusem

Post autor: Magnolia » 2020-04-30, 18:05

sądzony pisze: ↑ 2020-04-30, 17:53

Wydaje mi się, że raczej o to jak Go “pojmujemy”.

Jak wygląda Bóg?

Spójrz na świat. Na góry, strumienie, jeziora, morza, oceany, wiatr, deszcz, burzę, zwierzęta, rośliny, gwiazdy.

Następnie na najpiękniejsze cechy człowieka, ludzkości, na matkę karmiącą piersią dziecko,

na ojca uczącego córkę jeździć na rowerze, na starszych ludzi trzymających się za rękę, na bawiące się dziecko.

Tak wygląda Bóg z tym,

że jest nieskończoną ilość razy więcej przepełniony Miłością. Wydaje mi się, że raczej o to jak Go “pojmujemy”.Jak wygląda Bóg?Spójrz na świat. Na góry, strumienie, jeziora, morza, oceany, wiatr, deszcz, burzę, zwierzęta, rośliny, gwiazdy.Następnie na najpiękniejsze cechy człowieka, ludzkości, na matkę karmiącą piersią dziecko,na ojca uczącego córkę jeździć na rowerze, na starszych ludzi trzymających się za rękę, na bawiące się dziecko.Tak wygląda Bóg z tym,że jest nieskończoną ilość razy więcej przepełniony Miłością.

Zdecydowanie o to jak pojmujemy Boga.Podoba mi sie Twoja odpowiedź sądzonyJa od dziecka miałam dobrą katechezę, więc samo pojęcie Boga dobrze mi przekazano. Jednak nie ominął mnie okres w którym widziałam Boga jako surowego Sędziego, który za dobre wynagradza a za zło karze.. Oczywiście poskutkowało to skrupułami, drążeniem wszystkiego i zamęczaniem siebie i spowiedników.Ale mimo wszystko nie poprzestałam na tym, szukałam Boga, przecież miałam w głowie tez Nowy Testament, czyli Miłość.Przeczytałam Dzienniczek Faustyny i zafascynowała mnie jej osoba i spotkanie z Miłosiernym, przylgnięcie do tego Miłosiernego zmieniło wiele w moim postrzeganiu Boga i siebie jako grzesznika.W pewnym momencie próg samoudręczenia był tak wysoki, że “machnęłam” już na te moje grzechy ręką i “zwaliłam je z piedestału” zajmowania się nimi ciągle. Zmęczenie tym osiągnęło apogeum.I jakoś to rozpoczęło proces kształtowania zdrowego sumienia.Oczywiście skrupuły często oznaczają że sami dla siebie jesteśmy surowymi sędziami, czyli zajmujemy rolę jaką powinien mieć tylko Bóg. Oddałam więc sądzenie mnie Bogu, a sama postanowiłam zajmować się rachunkiem sumienia przy kierownictwie duchowym.Im bardziej uczyłam się przyjmować miłosierdzie po spowiedzi tym większe cuda obserwowałam w swoim życiu duchowym.Kolejnym ważnym dla mnie krokiem było zrozumienie i przyjęcie sercem że Jezus to mój Pan i Zbawiciel. Rozpoczął się proces nawiązywania relacji z Bogiem i polegania na Nim, zawierzania Mu. To zajęło kilka lat i ciągle muszę do tego wracać, bo jakoś tak mimochodem traci się to zawierzenie, na rzecz polegania na sobie… zaraz jednak dzieje się coś co mi mówi: “znowu nie ta droga, wracaj do zawierzenia Bogu, polegania na Nim”.Więc dopiero od niedawna w sumie, kilka lat, mogę powiedzieć ze jestem w relacji, czyli dwustronnej rozmowie, przyjaźni. To jest coś trudnego do ujęcia w słowa.Czy można ująć pojmowanie Boga w słowa? raczej cos mgliście wyczuwam, ale tez pewnych spraw jestem pewna, bo dane mi było doświadczyć tej Miłości i Miłosierdzia – bo to właśnie Bóg wyciągnął mnie z grzechu i uczynił Nowym Człowiekiem…a surowości nie doświadczyłam…raczej prawdy o sobie.No i ustawienie się w pozycji stworzenia zależnego od swojego Stworzyciela wiele zmieniło u mnie. Uznanie że Bóg jest godny oddawania tylko i wyłącznie Jemu uwielbienia, czci i chwały, a ja jestem tylko Jego dzieckiem. Tylko i aż ukochanym dzieckiem. Takie dogłębne przyjęcie tego do serca odmienia.Dlatego wielbię i świadczę o tym, że Bóg jest Miłością.

Adamie, gdzie jesteś?

WPROWADZENIA DO MEDYTACJI

IV. MÓJ OBRAZ BOGA

Miłowałem Izraela, gdy jeszcze był dzieckiem, i syna swego wezwałem z Egiptu. Im bardziej ich wzywałem, tym dalej odchodzili ode Mnie. A przecież Ja uczyłem chodzić Efraima, na swe ramiona ich brałem; oni zaś nie rozumieli, że troszczyłem się o nich. Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości. Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę — schyliłem się ku niemu i nakarmiłem go (Oz 11, 1–4).

Obraz dla obecnej medytacji: Powracając do naszej przeszłości wyobrazimy sobie siebie samych jako dzieci w ramionach swojego ojca, w ramionach swojej matki. Może on być bardzo miłym, przyjemnym wspomnieniem. Jednak nie dla wszystkich. Dla zranionych przez swoich rodziców może to być obraz bardzo bolesny; obraz, który istnieje tylko w pragnieniach, oczekiwaniach i tęsknotach; obraz nigdy nie zrealizowany.

Prośba o owoc rozmyślania: Będziemy prosić, abyśmy dogłębnie poznali nasze ograniczenia, zafałszowania obrazu Boga w nas. Będziemy też prosić o wewnętrzne doświadczenie kim jest Bóg, jaki On jest. Będziemy prosić również o odkrycie Jego nieskończonej i bezwarunkowej miłości.

1. Do jakiego Boga ja się modlę?

Kim jest Bóg? Jaki jest Bóg? Jest to pytanie, które winno nieustannie powracać w naszej modlitwie, w całym naszym życiu duchowym. Do jakiego Boga ja się modlę? Przed jakim Bogiem ja staję? Znalezienie odpowiedzi na te pytania, jest jednym z zasadniczych celów tych rekolekcji.

Zauważmy, iż Bóg jest tajemnicą i nasze poznanie Go będzie zawsze częściowe i ograniczone. Najpierw będzie ograniczone przez nasz ludzki sposób pojmowania rzeczywistości. Człowiek–stworzenie swoim umysłem i sercem nie może w pełni ogarnąć Boga–Stwórcy. Subiektywne przekonanie pewnych osób, iż dobrze znają Boga, może świadczyć nie tyle o głębi ich życia duchowego, ale raczej o nieznajomości Boga. Bóg jest tajemnicą. Ta prawda winna ujawniać się w naszej codziennej modlitwie.

W obecnej medytacji zadam sobie pytanie: na ile doświadczam Boga jako tajemnicy? Czy nie noszę w sobie jakiegoś powierzchownego przekonania, że poznanie Boga jest najpierw owocem mojego wysiłku, mojej pracy, mojego szukania? Kiedy wydaje nam się, że Bóg jest kimś oczywistym w naszym życiu, wówczas usiłujemy Nim manipulować, usiłujemy wykorzystywać Go dla naszych ludzkich celów. Doświadczenie tajemnicy Boga chroni nas przez próbami narzucania Panu Bogu naszej woli, naszego sposobu myślenia, przeżywania i działania.

Ograniczenie obrazu Boga w nas wypływa jednak nie tylko z jakiegoś ogólnoludzkiego uwarunkowania. Ma ono swoje źródło także w naszej osobistej historii życia, w naszych indywidualnych ograniczeniach: w naszych osobistych lękach, w pretensjach do życia, do ludzi, do siebie.

Pan Jezus nakazując nam wołać do Boga: Ojcze, odwołuje się do naszego ludzkiego doświadczenia miłości. By objawić nam swoją Boską miłość, każe nam przywołać ludzką miłość: głównie miłość naszych rodziców: miłość ojca i miłość matki. Nasze pierwsze doświadczenia Boga zbudowane są z ludzkiej miłości. Bóg jest na tyle pokorny, by posłużyć się kruchą i niedoskonałą miłością człowieka, żeby przez nią objawić swoją odwieczną Boską miłość.

W tej medytacji chciejmy sobie uświadomić, że na nasze doświadczenie miłości Boga składa się najpierw doświadczenie miłości ludzkiej. Poznanie zafałszowań w ludzkiej miłości pomaga nam bardzo odkryć nasze zafałszowania w doświadczaniu miłości samego Boga.

W obecnej medytacji zapytam siebie, na ile obraz miłości mojego ojca, obraz miłości mojej matki naprowadza mnie na miłość Boga? Na ile miłość moich rodziców jest podobna do miłości Boga Ojca? Co może przeszkadzać mi w relacji do Boga, kiedy próbuję skorzystać z miłości ziemskiego ojca jako analogii dla miłości Boga? Na ile miłość mojej matki może stanowić dla mnie analogię miłości Boga? Prośmy, abyśmy zobaczyli przepaść, jaka istnieje pomiędzy miłością ludzką, choćby najbardziej szlachetną, a miłością samego Boga.

Ograniczenia w miłości naszych rodziców mogą nas naprowadzać na fałszywe przeżywanie naszej więzi z Bogiem. Niedojrzałość miłości ludzkiej może nam sugerować niedojrzałość miłości Boga. Surowość rodziców, ich oschłość lub też zaborczość emocjonalna może być źródłem naszych lęków rodzących się przed Bogiem. Jedną z zasadniczych pokus w doświadczeniu duchowym jest podejrzliwość i nieufność wobec Boga. Ale nieufność wobec Stwórcy jest tą samą, której wcześniej doświadczaliśmy w relacji do naszych najbliższych.

W rozwoju naszej miłości winniśmy docenić miłość naszych rodziców oraz ich poświęcenie i oddanie w wychowywaniu nas. Winniśmy być im wdzięczni. Jednak trzeba mieć również świadomość ograniczeń tej miłości, jej braków i błędów. Miłość jest autentyczna tylko wówczas, kiedy buduje na prawdzie; prawdzie o ludzkiej szlachetności, dobrej woli, wysiłku, trudzie, ofiarności, ale także na prawdzie o słabości, o bezradności, o nienasyconych potrzebach emocjonalnych itp. Aby móc doświadczyć miłości Boga, trzeba przekroczyć ograniczenia miłości ludzkiej; trzeba zobaczyć, iż miłość ta jest nie tylko niewystarczająca, ale że nierzadko również rani. Dla doświadczenia miłości Boga koniecznie trzeba przeprowadzić rozgraniczenie pomiędzy biedną ludzką miłością, jakiej doświadczyłem w życiu, a miłością Boga, której jeszcze nie znam do końca, choć głęboko jej pragnę. Bóg Objawienia ukazuje się jako całkowicie inny od mojego doświadczenia Boga. Moje przeżycie Boga nie jest Bogiem. W tym kontekście pytajmy więc: Jaki jest mój obraz miłości Boga?

W tych rekolekcjach sięgajmy do całej historii naszego życia, aby pytać siebie: w jaki sposób doświadczałem Boga w najtrudniejszych momentach? Jak Go wówczas przeżywałem? Co wtedy o Nim myślałem? Jaki obraz Boga stawał mi przed oczyma? Kim On był wtedy dla mnie? W szukaniu odpowiedzi na te pytania, ważne będą nasze pierwsze odczucia, pierwsze myśli. Jeżeli np. w momentach trudnych Bóg wydawał mi się nieobecny, obojętny, nieczuły, wówczas moje doświadczenie odsłania zafałszowania Jego obrazu we mnie.

Moje odczucie Boga nie utożsamia się z samym Bogiem. Zniekształcony obraz Boga zniekształca także nasze przeżywanie Go. Jeżeli w momentach krytycznych Bóg nie jawi nam się jako troskliwy, czuwający, miłosierny, to znaczy, iż przeżywamy Go w sposób niepełny. Zobaczmy, ile w naszych relacjach z Bogiem jest jeszcze lęku o siebie samych? Nieraz podświadomie boimy się, że Bóg czegoś nam odmówi. Boimy się, iż coś nam zabierze. Obawiamy się, iż obciąży nas ponad nasze ludzkie możliwości. Odczucia te wypływają ze zniekształconego obrazu Boga. Jeżeli w tych rekolekcjach mamy doświadczać Boga prawdziwego, Boga Jezusa Chrystusa, to musimy rozpoznać wszystkie ograniczenia, wszystkie zniekształcenia Jego obrazu w nas. Musimy zobaczyć, jak bardzo moje doświadczenie Boga jest jeszcze niepodobne do Boga prawdziwego.

Jedno z najgłębszych źródeł naszego bólu psychicznego, emocjonalnego, duchowego, leży właśnie w zafałszowanym obrazie Boga. Głównie z tego źródła wypływa świadomość własnego nieszczęścia, zagubienia i rozpaczy. Gdy mamy fałszywy obraz Boga, wydaje się nam, że jesteśmy sami, że sami sobie musimy poradzić w życiu, że na wszystko musimy sobie zasłużyć. Doświadczenie niedobrej samotności, wynika z fałszywego obrazu Boga. Podejrzewamy wówczas, że On się nami nie interesuje.

2. Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy

Chaos, krzyk cywilizacji współczesnej, krzyk środków przekazu jest jednym wielkim wołaniem o miłość. Dzisiejszy człowiek zachowuje się jak małe dziecko, które czuje się niekochane: tupie nóżkami, krzyczy, próbuje rozbijać różne przedmioty, aby zwrócić na siebie uwagę. Zobaczmy, jak często zachowywaliśmy się w taki właśnie sposób. Jak wiele w naszym postępowaniu jest histerycznego zwracania na siebie uwagi.

Nasze wygórowane ambicje mają właśnie ten jeden cel — pragną przyciągnąć uwagę i miłość naszych bliźnich. Podpowiadają nam zupełnie fałszywie, że kiedy dokonamy w życiu czegoś wielkiego, genialnego, wówczas wszyscy będą nas bardzo kochać i podziwiać. U podłoża takich zachowań leży właśnie chory obraz Boga, zbudowany na przekonaniu, że na miłość trzeba sobie zasłużyć. U podłoża wszystkich naszych chorób duchowych i emocjonalnych leży w jakiś sposób zafałszowany obraz Boga.

Także w tych rekolekcjach nie potrafilibyśmy niczego dobrego zrobić, gdybyśmy modlili się do fałszywego boga, gdybyśmy modlili się do bożka naszych obowiązków, do bożka naszych lęków, do bożka zrobionego z naszych nieuporządkowanych potrzeb. Skuteczne rozwiązanie wszystkich problemów naszego życia możemy znaleźć dopiero wówczas, kiedy będziemy modlić się do Boga prawdziwego, do Boga Jezusa Chrystusa. Stąd też tak ważną jest nasza modlitwa o dogłębne poznanie Pana. Apostoł Filip ma rację, kiedy mówi do Jezusa: Pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy (J 14, 8). Poznanie prawdziwego oblicza Jezusa będzie jednoczesnym poznaniem Ojca, do którego Jezus nas prowadzi. Poznając zaś Ojca, poznamy także wyjście ze wszystkich naszych najbardziej zawikłanych ludzkich spraw i problemów.

3. Moja fascynacja Bogiem

Kim jest Bóg? Czy jest to dla mnie pytanie ważne? Czy jest to pytanie, które wzbudza moje zainteresowanie; zainteresowanie bardzo osobiste, intymne? Czy szukanie odpowiedzi na to pytanie jest dla mnie fascynujące, ciekawe? Czy wiara, modlitwa, życie duchowe nie stały się dla mnie przykrym obowiązkiem?

Jeżeli doświadczenie duchowe, doświadczenie wiary stały się dla mnie tylko obowiązkiem, wówczas trudno będzie mi odkryć prawdziwy obraz Boga. Boga znajdują ci, którzy Go szukają całym sercem, całą duszą, całym umysłem i całą swoją mocą (por. Mk 12, 30). Przekroczenie zafałszowań obrazu Boga w naszym życiu nie będzie aż tak trudne, jeżeli zaistnieje w nas choćby nawet najmniejsza fascynacja Bogiem, pragnienie Boga. On sam doprowadzi nas do całej prawdy o nas, do całej prawdy o Jego miłości.

Aby móc odkryć prawdziwy obraz Boga, trzeba zdemaskować fałszywe obrazki Boga i trzeba z nich zrezygnować. Trzeba rozbić w nas to, z czym może od dawna zżyliśmy się, do czego jesteśmy już dobrze przyzwyczajeni. Jezus napomina nas: Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, jeżeli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci nie wejdziecie do Królestwa niebieskiego (Mt 18, 3). Tymi słowami Chrystus zaprasza nas do zakwestionowania naszej dorosłej wiary. Aby móc odkryć prawdziwy obraz Boga, trzeba stać się na powrót dzieckiem, trzeba przyjąć postawę niemowlęcia. Odkrycie Boga wymaga odmiany serca.

4. Miłowałem Izraela, gdy jeszcze był dzieckiem

Sięgnijmy teraz do słów proroka Ozeasza, aby zbliżyć się do odpowiedzi na pytanie: Kim jest naprawdę Bóg? Jaki On jest rzeczywiście? Byłoby rzeczą ważną, abyśmy w tej medytacji nie próbowali przeprowadzać intelektualnych refleksji. Chciejmy się jedynie poddać tym uczuciom, które rozważany tekst może w nas wzbudzić.

Miłowałem Izraela, gdy był jeszcze dzieckiem i syna swego wezwałem z Egiptu. Bóg kocha nas od dziecka, od wieków, od zawsze. Bóg kocha nas odwieczną miłością. Zobaczmy, jak często czuliśmy się niekochani, jak często istniała w nas jakaś wielka obojętność wobec Boga, niewrażliwość na Jego miłość. Miłość Boga nie jest uwarunkowana tym, jak człowiek ją przyjmuje. Miłość Boga nie zależy od odpowiedzi człowieka. Miłowałem Izraela, gdy jeszcze był dzieckiem. Byliśmy miłowani także wtedy kiedy byliśmy przekonani, że jesteśmy sami, iż jesteśmy opuszczeni.

Im bardziej ich wzywałem, tym dalej odchodzili ode Mnie. A przecież Ja uczyłem chodzić Efraima, na swe ramiona ich brałem. Nasze odchodzenie od Boga było powodowane najczęściej naszą nieświadomością Jego nieskończonej miłości. Odchodziliśmy od Stwórcy, ponieważ czuliśmy się przez Niego sądzeni, śledzeni. Odchodziliśmy, ponieważ czuliśmy się niekochani. Świadomość, że jesteśmy niekochani lub mało kochani, każe nam lekceważyć Boga. Nieświadomość miłości Boga sprawia, że szukamy innych bogów, innych bożków, którzy — w naszej zafałszowanej świadomości — mogą nam ofiarować więcej. Doświadczenie pokazuje jednak, iż to, co jest bożkiem człowieka, staje się jednocześnie jego demonem. Źródłem naszego nieszczęścia są właśnie nasze bożki, nasze demony. Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! — mówi Jahwe (Wj 20, 3). Cudzy bogowie są bowiem naszymi demonami, są źródłem naszego nieszczęścia, są naszym piekłem.

A przecież Ja uczyłem chodzić Efraima, na swe ramiona ich brałem. W obecnej medytacji chciejmy sobie uświadomić, że Bóg uczył nas chodzić w promieniach swojej miłości. Jeżeli dzisiaj jest w nas choćby najmniejsze pragnienie Pana Boga, to właśnie dlatego, iż byliśmy wcześniej uczniami Jego miłości. Prośmy, byśmy przeczuli prawdę, że Bóg prowadzi nas do swojej miłości poprzez wszystkie doświadczenia życiowe — także te najgorsze (a może przede wszystkim przez nie). Nasza ślepota, zalęknienie, naiwność duchowa sprawiają, że często jednak tego nie widzimy.

Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości. Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę — schyliłem się ku niemu i nakarmiłem go. W obecnej medytacji zadajmy sobie zasadnicze pytanie: Jakimi więzami jestem złączony z Bogiem? Co mnie z Nim łączy? Jaka jest rzeczywista treść tych więzów? Wszyscy co prawda jesteśmy związani z Bogiem i na Bogu bardzo nam zależy. Gdybyśmy nie byli z Nim powiązani, nie byłoby w nas tak intensywnego pragnienia modlitwy, pragnienia pełnienia Jego woli, porządkowania naszego życia. Rodzi się jednak pytanie: jakie więzy nas z Nim łączą? Z Bogiem można być powiązanym nie tylko więzami miłości, ufności, oddania. Możemy być z Bogiem związani także lękiem o siebie, poczuciem obowiązku, poczuciem winy itp. Z obawy o siebie możemy starać się być przed Bogiem bardzo poprawnymi, spełniać pobożne praktyki, unikać okazji do grzechu.

Syn pierworodny, z przypowieści o synu marnotrawnym, wykonywał bardzo skrupulatnie wszystkie rozkazy ojca kierowany niewolniczą zależnością, a nie z miłości. Będąc posłuszny ojcu we wszystkim, czuł się jednocześnie obcy i nieszczęśliwy w jego domu. Czuł się bardziej niewolnikiem, niż kochanym i kochającym synem. Stwierdza: Nigdy nie przekroczyłem żadnego rozkazu, ale jednocześnie posiada wiele gniewu wobec brata, pretensji do ojca, i innych niezaspokojonych namiętności (por. Łk 15, 25).

Można być bardzo poprawnym zewnętrznie, a jednocześnie w sercu doświadczać głębokiego niezadowolenia z siebie, z bliźnich, z Boga. Czy jestem zadowolony z mojego Boga, z mojego przeżywania Jego Osoby, Jego istoty? — oto ważne pytanie na czas tych rekolekcji. Bylibyśmy bardzo niezadowoleni z Boga, jeżeli w naszej relacji z Nim zabrakłoby intymnych więzów miłości, zaufania i oddania. Ile w moim związaniu z Bogiem jest jeszcze lęku? Zobaczmy, jak wiele rzeczy robimy przede wszystkim z poczucia obowiązku.

Nie trzeba nam zrywać, niszczyć jakichkolwiek więzów. Wszystkie więzy z Bogiem, także te naznaczone lękiem, poczuciem obowiązku, poczuciem winy trzeba doceniać. Doceniając trzeba je jednocześnie oczyszczać, uszlachetniać, pogłębiać. Byłoby rzeczą niebezpieczną, gdybyśmy usiłowali najpierw zrywać nasze niedoskonałe więzy z Bogiem, aby następnie budować nowe. Zachowujemy się nieraz wobec Boga jak niedojrzały i rozżalony nastolatek. Odkrywając ograniczoność miłości swoich rodziców, próbuje od niej uciekać, zaprzeczać jej istnieniu, próbuje ją nieraz nawet przekreślić. Oskarża rodziców, ucieka z domu, ponieważ czuje się za mało kochany.

Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę — schyliłem się ku niemu i nakarmiłem go. Chciejmy przez dłuższą chwilę kontemplować ten piękny obraz nakreślony przez proroka Ozeasza. Pytajmy siebie, na ile obraz Ozeasza przypomina mi obraz mojego ojca, mojej matki? Czy opisane doświadczenie jest mi bliskie; czy bliskie jest mi doświadczenie Boga jako Miłości; Boga, który pochyla się nad tym co kruche, ułomne, niedoskonałe? Czy w momentach słabości czuliśmy się przede wszystkim kochani, akceptowani, wspomagani, podnoszeni? Czy może przeciwnie — czuliśmy się najpierw karceni, upokarzani, poniżani?

W zakończeniu medytacji przeprowadźmy potrójną rozmowę. Najpierw rozmawiajmy z Matką Najświętszą. Prośmy Ją, aby Ona — Matka Pięknej Miłości — naprowadzała nas na nieskończoną miłość Boga, dzięki której Ona sama stała się Matką Syna Bożego. To miłość Boga do człowieka leży u źródeł Wcielenia. Rozmawiajmy z Jezusem, prosząc Go, aby nam objawiał Oblicze swojego Ojca. Módlmy się ze św. Filipem Apostołem: Pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy. Prośmy, abyśmy przyjęli odpowiedź Jezusa: Kto Mnie widzi, widzi i Ojca (J 14, 8–9).

Rozmawiajmy wreszcie z Bogiem Ojcem. Prośmy Go, aby udzielił nam światła Ducha Świętego, byśmy byli w stanie odróżnić miłość w porządku ludzkim od nieskończonej miłości Boga–Ojca. Miłość ludzka jest tylko bladym odbiciem Jego bezwarunkowej miłości. Prośmy, aby Jego łaska pozwoliła nam przekroczyć ograniczenia w ludzkiej miłości, byśmy mogli czuć się kochani aż do końca.

P O P R Z E D N I N A S T Ę P N Y III. WALKA JAKUBA Z ANIOŁEM V. MOJE SERCE SIĘ NIE PYSZNI

Wspólnota Miriam

3 stycznia, tuż po rozpoczęciu Nowego Roku, nasza Wspólnota znów spotkała się by wielbić naszego Pana. Jak zwykle rozpoczęliśmy od Mszy Świętej. Eucharystia jest centrum naszego życia, tym, na co zawsze czekamy. W Eucharystii przychodzi do nas sam nasz Pan, żywy Jezus Chrystus obecny pod postacią Chleba i Wina, które stają się prawdziwie Jego Ciałem i Krwią, przelaną za nas z Miłości.

Na początku spotkania w modlitwie przywoływaliśmy Ducha Świętego. Prosiliśmy by przyszedł do nas, by nas otworzył na swoje działanie, by spłynął na nas i wypełnił nas swoją miłością. W piosence śpiewaliśmy: „Duchu Święty uwolnij moje serce, rozraduj me oblicze”.

Po długim i pięknym uwielbieniu staliśmy się wyobrazić sobie jak wygląda nasz Bóg, Jaki mamy jego obraz. Czy po zamknięciu oczy i wyobrażeniu sobie naszego Pana widzimy Jezusa? Czy Boga Ojca? Czy starca? Zobaczmy dobre oczy Boga, które patrzą na nas z miłością, zobaczmy Jego serce walczące o nas zawsze i w każdej sytuacji. Zobaczmy Tego, który nigdy nas nie opuści, choćbyśmy sami oddalili się od Niego i odwrócili plecami. On tyle razy wydobył nas z głębi, uzdrowił, odnowił. On daje nam wolność, bierze w opiekę, prowadzi drogami, które są nieraz trudne, ale nigdy nas nie zostawi na tych drogach. Taki jest nasz Pan: dobry i miłosierny, jak Ojciec, kochający nad życie swoje dziecko, potrafiący zrobić wszystko, aby było szczęśliwe, aby miało życie w obfitości.

W dalszej części spotkania głos zabrał ksiądz Marcin Szopiński – patrzerz naszej Wspólnoty. Rozpoczął konferencję na temat liderów, na podstawie książki „Odbudowana – czyli jak przebudzić wiernych dotrzeć do zagubionych i nadać kościołowi znaczenie”. Książka opowiada o perypetiach księży, którzy podjęli się budowania nowej parafii w Stanach Zjednoczonych, zmagają się z różnymi trudnościami nie tylko administracyjnymi, ale i ludzkimi jak np. wybory liderów różnych grup i wspólnot. Przez 5 lat ponosili wiele porażek. Sami potem stwierdzili, że głównym błędem ich było wybieranie nieodpowiednich osób, pochopne angażowanie ludzi pod presją czasu. Jakie powinny być cechy lidera? Powinni mieć dar mądrego duszpasterstwa, dar inteligencji emocjonalnej i dojrzałość duchową. Należy odkrywać charyzmaty ludzi, na animatorów powoływać ludzi, którym się ufa i których się zna. Duszpasterz powinien sporo czasu poświęcić takiej osobie. Nie ustawać w wysiłkach nawet jak jest źle, nawet jak są trudności. Nie żałujmy trudów, ani poświęceń. Członkowie wspólnoty powinni służyć i być przykładem służby. Przy wyborze lidera należy szukać osoby nadającej się do tego, zapewnić swobodny dostęp do pasterza i wsparcie. Powinien modlić się za swoich współpracowników i mieć osoby do współpracy, którzy są do tego chętni. Bardzo ważna jest wspólna modlitwa, szacunek, rozwój, ale też i wspólna zabawa i to, aby się po prostu lubić. Przywódca jest ambitny na wspólnotę, sukcesy przypisuje innym, a sam bierze odpowiedzialność za porażkę. Lider musi przede wszystkim słuchać Boga, stawać w pokorze i być odważnym jak Jezus. Nieustraszenie mówić prawdę z miłością i kochać bezinteresownie i podejmować trudne decyzje. To trudna posługa i odpowiedzialna, ale Pan będzie wspomagał. Po tejże pięknej konferencji nastąpiły wybory lidera naszej Wspólnoty.

autor: Ela Dojka

3. stycznia 2017 (wtorek) – Spotkanie modlitewne w Domu Diecezjalnym Tabor.

Mszę Świętą odprawił: ks. Marcin Szopiński

Prowadzenie modlitwy uwielbienia: Piotr Bilo i Ela Burek wraz z diakonią uwielbienia i prorocką.

Konferencja pt. „Odbudowana – czyli jak przebudzić wiernych dotrzeć do zagubionych i nadać kościołowi znaczenie” wygłosił ks. Marcin Szopiński

Jaki jest Bóg? – Żyj Pełnią Życia

Dlaczego jest to tak ważne żebyśmy uświadomili sobie jak tak naprawdę postrzegamy Boga? Ponieważ ma to bezpośredni wpływ po pierwsze na to, czy w ogóle jesteśmy w stanie zaufać Bogu i oddać Mu swoje życie. A po drugie na to, czy będziemy potrafili nawiązać z Nim głęboką relację. Po trzecie zaś, niewłaściwy obraz Boga jest przeszkodą w pełnym przychodzeniu do Niego każdego dnia podczas osobistej modlitwy. W tym wpisie rozprawimy się zatem z niektórymi fałszywymi obrazami Boga.

Co istotne obraz Boga jaki mamy zbudowaliśmy nie tylko w oparciu o to czego dowiedzieliśmy się w szkole na lekcji religii, usłyszeliśmy w kościele, przeczytaliśmy w Biblii lub chrześcijańskich książkach. Część z nas pewnie nigdy nie słyszała albo nie uświadamia sobie tego, że na to jak widzimy Boga głęboki wpływ ma to, jaki jest nasz ziemski ojciec i jaką mamy z nim relację.

Bóg nieobecny

Osoby, które mają taki obraz Boga uznają, że generalnie On gdzieś jest, ale kompletnie nie interesuje Go nasze życie tu na ziemi. Trochę na zasadzie „Stworzyłem ten świat, tu macie zabawki, a teraz bawcie się sami” albo: „Mam ważniejsze sprawy na głowie – te wszystkie galaktyki – więc nie będę zajmował się czymś tak błahym jak wasze problemy”.

Taki niewłaściwy obraz Boga często mają osoby, których ojcowie nie byli obecni w ich życiu. I co ciekawe nie tylko te, które były wychowywane w ogóle bez ojca. Taki obraz mają też dzieci, które wychowywały się w pełnej rodzinie, ale takiej gdzie ojcowie albo byli wycofani (nie mają z nimi głębokiej więzi emocjonalnej) albo byli tak zapracowani, że przez większość czasu fizycznie nieobecni.

Bóg – bezradny staruszek

Kiedy myślimy Bóg-Ojciec, zapewne u większości z nas w głowie pojawia się obraz siwowłosego starca z brodą. Właśnie tak Bóg-Ojciec przedstawiany jest na większości obrazów religijnych. Część z nas idzie jeszcze o krok dalej – ich zdaniem Bóg-Ojciec nie tylko tak wygląda, ale jeszcze zachowuje się jak taki starzec. Błędnie postrzegają oni Boga właśnie jako takiego niedołężnego i bezradnego starca. Wydaje im się, że Bóg to już się napracował stwarzając świat, a teraz odpoczywa na tronie w niebie. Nie bardzo nawet wie co się dzieje w świecie bo za nim nie nadąża. I w ogóle to nie ma już siły na to żeby mieć realny wpływ na nasze życie.

Bóg – Święty Mikołaj

Dla części osób ten „siwowłosy” Bóg wydaje się być niczym święty Mikołaj. Postrzegają oni Boga jako kogoś, którego zadaniem jest nieustannie obdarzać ich prezentami i spełniać ich zachcianki. Trochę jak automat z napojami czy batonami – wrzucę „pieniążek” modlitwy i dostanę to na co mam ochotę.

Taki obraz Boga mogą mieć np. osoby, których ojcowie, budowanie głębokiej relacji opartej na wspólnym spędzaniu czasu i głębokich rozmowach, zastępowali kupowaniem prezentów.

Bóg – ratownik

Niektórym osobom wydaje się, że Bóg przede wszystkim spełnia rolę ratownika. Wydaje im się, że mogą żyć po swojemu – nie muszą konsultować tego z Bogiem, ale jakby coś złego miało się dziać to On ich zawsze uratuje. Bóg na co dzień raczej nie jest im potrzebny, ale „jak trwoga to do Boga” czyli liczą na to, że Bóg zawsze rzuci im „koło ratunkowe” żeby nie utonęli.

Bóg – obserwator

Osobom, które maja taki obraz Boga wydaje się, że Bóg ich nieustannie kontroluje i śledzi każdy ich ruch. Że są nieustannie inwigilowani. Trochę jak „wielki brat” – patrzy, sądzi, sprawdza.

Taki obraz Boga może być bliski osobom, których ojcowie byli autorytarnym typem rodzica (mało miłości, dużo dyscypliny).

Bóg – despota

Osoby, które mają taki obraz Boga widzą tylko prawa i zasady przez Niego narzucone. Zupełnie nie znają Jego serca i nie rozumieją, że Bóg nie ustalił ich żeby ograniczać ludzi i odbierać im przyjemności. Nie rozumieją, że Bóg wyznacza nam granice z miłości do nas.

W wychowaniu dzieci konieczne jest żeby rodzice dawali im 100% miłości i 100% dyscypliny. Kiedy jest brak miłości a są tylko zasady, które nie zawsze rozumiemy, albo co gorsza odpowiedź na pytanie Dlaczego? brzmi Nie bo nie czy Nie, bo ja tak powiedziałem, wtedy rodzic wydaje się dziecku despotą.

Bóg – policjant

To taki Bóg, który chodzi za nami, obserwuje i sprawdza czy coś nie przeskrobaliśmy żeby od razy przyłożyć nam pałką.

Taki obraz Boga mogą mieć osoby, których rodzice nie chwalili ich za dobre rzeczy a nieustannie zauważali tylko te złe i je punktowali.

Bóg – zawiedziony inwestor

To taki Bóg, który naszym zdaniem coś zainwestował w daną osobę a ona nie stanęła na wysokości zadania. Nie sprostała oczekiwaniom Boga i On jest teraz zawiedziony i rozczarowany tą osobą.

Tak mogą postrzegać Boga osoby, których rodzice: po pierwsze mają silne osobowości, a po drugie mieli dokładnie przemyślany plan na ich życie. I teraz słyszą, że rodzice są nimi rozczarowani. Osoby, które nieustannie muszą się tłumaczyć dlaczego ich życie wygląda inaczej niż oczekiwaliby tego rodzice.

Jaki więc jest tak naprawdę Bóg?

Po pierwsze Bóg jest i jest blisko. Dla Niego nie ma sprawy zbyt małej i błahej by nie mógł się nią zająć. I wiem to z doświadczenia bo kiedyś Bóg zatroszczył się o czapkę i rękawiczki dla mnie [odsyłam do wpisu Jahwe Jireh]. Bóg nie jest też starcem, który nie ma siły. On dokładnie wie co się dzieje na świecie „Albowiem oczy Pana obiegają całą ziemię, by wspierać tych, którzy mają wobec Niego serce szczere” (2 Krn 16, 9a).

„Wiemy też, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra, z tymi, którzy są powołani według [Jego] zamiaru” (Rz 8, 28). Skoro Bóg współdziała to absolutnie nie jest niedołężny. Nie tylko wie co się dzieje w naszym życiu, ale też ma na nie realny wpływ.

Jemu nic nie umknie, ale nie na zasadzie „oczy Pana obiegają ziemię aby nieustannie nas sprawdzać”. Bóg nie chce ani nas inwigilować ani bić pałką po głowie. On wszystko co robi, robi z miłości. „Jestem bowiem świadomy zamiarów, jakie zamyślam co do was – wyrocznia Pana – zamiarów pełnych pokoju, a nie zguby, by zapewnić wam przyszłość, jakiej oczekujecie” (Jer 29, 11).

Biblia mówi o tym, że Bóg zaspokoi wspaniale każdą naszą potrzebę, ale nie jest On automatem do spełniania każdej naszej zachcianki. On jest doskonałym rodzicem, który nie rozpuszcza swoich dzieci kupując im wszystko, co im się tylko spodoba. On wie co jest nam potrzebne, on zna nasze marzenia i chętnie je spełnia. Ale też wie jakie rzeczy w ogóle nie byłyby dla nas dobre albo na jakie nie jest jeszcze czas.

Prawdą jest, że Bóg ma wobec nas plany i ma dla każdego z nas wyjątkowe powołanie. Bóg jednak nie stworzył nas jako rzeszy marionetek. On nie jest despotą. Może zdarzyć się, że z różnych przyczyn się z Bogiem rozminiemy (nasz lęk, nie rozpoznanie Jego woli). Skoro Bóg współdziała we wszystkim dla naszego dobra, to przecież także w takich sytuacjach. On nie podlega ludzkim uczuciom i nie będzie teraz do końca naszego życia rozczarowany nami. W rękach Boga jesteśmy jak glina w rękach garncarza. „Jeżeli naczynie, które wyrabiał, uległo zniekształceniu, jak to się zdarza z gliną w ręku garncarza, wyrabiał z niego inne naczynie, jak tylko podobało się garncarzowi” (Jer 18, 4).

To jaki był nasz ojciec ma tak ogromny wpływ na to jak postrzegamy Boga właśnie dlatego, że Bóg jest naszym Ojcem Niebieskim. „Przeto wyjdźcie spośród nich i odłączcie się od nich, mówi Pan, i nie tykajcie tego, co nieczyste, a Ja was przyjmę i będę wam Ojcem, a wy będziecie moimi synami i córkami – mówi Pan wszechmogący” (2 Kor 5, 17-18).

Zachęcam Cię byś zastanowił się nad tym jaki masz obraz Boga. Jeżeli jest on niewłaściwy to może to być jeden konkretny z tych jakie przedstawiłam, może to być mieszanka, może być jeszcze inny. Jeżeli nie jest on właściwy zachęcam Cię byś pomodlił się razem ze mną:

Dobry Boże ty znasz historię mojego życia. Wiesz jaki był mój ziemski ojciec i jaki to miało wpływ na mój obraz Ciebie. Bożę proszę uzdrów te obszary w moim sercu, które zostały kiedyś zranione. Boże chcę zacząć postrzegać Cię jako kochającego Ojca, któremu mogę zaufać i z którym mogę zbudować głęboką relację. Ojcze nasz…

Zobacz też: vlog #75 Obrazy Boga | ŻYJ PEŁNIĄ ŻYCIA

Photo by Jon Tyson on Unsplash

Rozwój osobisty i duchowy – Life4Jezus

„Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie…

키워드에 대한 정보 jaki jest mój obraz boga

다음은 Bing에서 jaki jest mój obraz boga 주제에 대한 검색 결과입니다. 필요한 경우 더 읽을 수 있습니다.

See also  Sto Lat Po Włosku Piosenka | Tanti Auguri A Te !!!!!!!.Wmv 답을 믿으세요
See also  격려 영어 로 | 격려하는 다양한 영어 표현을 배워요#Willbeableto#Whynot#Thereyougo#Hanginthere#영어격려#격려표현 상위 71개 답변

See also  Niezależne Forum Pielęgniarek I Położnych Bank Pytań | Brakuje Pielęgniarek 279 개의 새로운 답변이 업데이트되었습니다.

이 기사는 인터넷의 다양한 출처에서 편집되었습니다. 이 기사가 유용했기를 바랍니다. 이 기사가 유용하다고 생각되면 공유하십시오. 매우 감사합니다!

사람들이 주제에 대해 자주 검색하는 키워드 Jaki jest twój obraz Boga?

  • Modlitwa
  • Bóg.

Jaki #jest #twój #obraz #Boga?


YouTube에서 jaki jest mój obraz boga 주제의 다른 동영상 보기

주제에 대한 기사를 시청해 주셔서 감사합니다 Jaki jest twój obraz Boga? | jaki jest mój obraz boga, 이 기사가 유용하다고 생각되면 공유하십시오, 매우 감사합니다.

Leave a Comment