Ilu Alkoholików Wychodzi Z Nałogu Statystyki | Alkoholizm, Uzależnienie Od Alkoholu, Jak Przejść Z Piekła Nałogu Do Nieba Trzeźwości. 상위 66개 베스트 답변

당신은 주제를 찾고 있습니까 “ilu alkoholików wychodzi z nałogu statystyki – Alkoholizm, uzależnienie od alkoholu, jak przejść z piekła nałogu do nieba trzeźwości.“? 다음 카테고리의 웹사이트 https://ppa.khunganhtreotuong.vn 에서 귀하의 모든 질문에 답변해 드립니다: https://ppa.khunganhtreotuong.vn/blog/. 바로 아래에서 답을 찾을 수 있습니다. 작성자 Małgorzata Twardo 이(가) 작성한 기사에는 조회수 5,882회 및 좋아요 97개 개의 좋아요가 있습니다.

Table of Contents

ilu alkoholików wychodzi z nałogu statystyki 주제에 대한 동영상 보기

여기에서 이 주제에 대한 비디오를 시청하십시오. 주의 깊게 살펴보고 읽고 있는 내용에 대한 피드백을 제공하세요!

d여기에서 Alkoholizm, uzależnienie od alkoholu, jak przejść z piekła nałogu do nieba trzeźwości. – ilu alkoholików wychodzi z nałogu statystyki 주제에 대한 세부정보를 참조하세요

#alkoholizm, #uzależnienieodalkoholu, #terapeuta uzależnień
Dzisiaj rozmowa z Krzysztofem Orłowskim, terapeutą uzależnień. Krzysztof specjalizuje się w terapii uzależnienia od alkoholu. Temat bardzo ważny, poruszamy wiele bardzo istotnych kwestii, rozmawiamy o tym: co leży u źródła uzależnień, co to jest upośledzony mechanizm picia, czy osoba uzależniona może powrócić do tzw. \”picia kontrolowanego\

ilu alkoholików wychodzi z nałogu statystyki 주제에 대한 자세한 내용은 여기를 참조하세요.

Alkoholizm: statystyki w Polsce i na świecie – Helping Hand

Według WHO, w 2010 roku średnio na osobę powyżej 14-go roku życia przypadało 6,2l skonsumowanego czystego alkoholu rocznie.

+ 여기를 클릭

Source: hh24.pl

Date Published: 7/4/2021

View: 2282

Zobacz temat – Statystyka jest brutalna

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia – Statystyka jest brutalna … co pokazują statystyki. Każdy jest nieefektywny, a z nałogu wychodzą ci co rzeczywiście chcą.

+ 더 읽기

Source: komudzwonia.pl

Date Published: 11/9/2021

View: 2481

Alkoholizm: 70 proc. abstynentów w ciągu roku wraca do …

Alkoholizm: 70 proc. abstynentów w ciągu roku wraca do nałogu. Co zamiast niepicia? … Wiele badań wykazuje, że całkowita abstynencja (choć …

+ 여기에 더 보기

Source: www.sprawnypo40.pl

Date Published: 8/22/2021

View: 8925

W jaki sposób medycyna pomaga wyjść z nałogu …

Samodzielne leczenie alkoholizmu w domu jest trudne. Współczesna medycyna pozwala na zwalczenie nałogu różnymi metodami. Sprawdź jak.

+ 여기에 자세히 보기

Source: nasz-gabinet.pl

Date Published: 1/28/2022

View: 8332

Czy alkoholik wraca do nałogu po leczeniu?

Mój chłopak jest alkoholikiem Sam się zgłosił na leczenie Jest na terapii alkoholowej Moja znajoma powiedziała że każdy alkoholik nawet po kilku latach …

+ 여기를 클릭

Source: pytania.abczdrowie.pl

Date Published: 4/14/2022

View: 6530

Dlaczego alkoholizm jest tak trudny do wyleczenia? – Blog

Powinna być więc pod stałą opieką lekarza psychiatry, by w chwilach gorszego samopoczucia uchronić się przed nałogiem alkoholowym.

+ 여기에 표시

Source: odtruwaniewarszawa.pl

Date Published: 6/20/2022

View: 5447

FAZY NAWROTU, czyli jak alkoholik wraca do picia.

I. LECZENIE POZOROWANE Alkoholik – mimo że podejmuje szereg działań związanych z leczeniem – w rzeczywistości się nie leczy.

+ 여기에 더 보기

Source: alkoholizm.akcjasos.pl

Date Published: 1/19/2021

View: 2605

Statystyki

wina (miodu pitnego) zawartych jest 12% alkoholu. Zestawienia statystyczne – PARPA G1. PARPA G1 Profilaktyka i rozwiązywanie problemów alkoholowych w Polsce w …

+ 여기에 표시

Source: www.parpa.pl

Date Published: 8/21/2022

View: 9916

Jak i ile pijemy? WHO alarmuje – STOPuzależnieniom.pl

Najnowsze statystyki spożycia alkoholu w Europie i na świecie według WHO. … W rodzinach z problemem alkoholowym żyje 3-4 mln osób, w tym 1,5-2 mln dzieci.

+ 더 읽기

Source: stopuzaleznieniom.pl

Date Published: 4/4/2021

View: 137

주제와 관련된 이미지 ilu alkoholików wychodzi z nałogu statystyki

주제와 관련된 더 많은 사진을 참조하십시오 Alkoholizm, uzależnienie od alkoholu, jak przejść z piekła nałogu do nieba trzeźwości.. 댓글에서 더 많은 관련 이미지를 보거나 필요한 경우 더 많은 관련 기사를 볼 수 있습니다.

Alkoholizm, uzależnienie od alkoholu, jak przejść z piekła nałogu do nieba trzeźwości.
Alkoholizm, uzależnienie od alkoholu, jak przejść z piekła nałogu do nieba trzeźwości.

주제에 대한 기사 평가 ilu alkoholików wychodzi z nałogu statystyki

  • Author: Małgorzata Twardo
  • Views: 조회수 5,882회
  • Likes: 좋아요 97개
  • Date Published: 2020. 8. 11.
  • Video Url link: https://www.youtube.com/watch?v=dWsA9EGtfaM

Ile wychodzi z alkoholizmu?

Leczenie osób uzależnionych od alkoholu w trybie zamkniętym trwa zazwyczaj od 3 do nawet 6 miesięcy. Ośrodki przygotowują turnusy, które są dopasowywane do danego pacjenta w zależności od stopnia uzależnienia i potrzeb pacjentów.

Czy alkoholik wraca do picia?

Alkoholizm jest chorobą trwałą (nie jest możliwy powrót do stanu sprzed uzależnienia) oraz chroniczną – ma albo może mieć nawroty. Nawrót choroby alkoholowej nie oznacza automatycznie picia – można powiedzieć, że powrót do picia, to ostatni objaw nawrotu.

Ile dziennie wypija alkoholik?

nieprzekraczanie 4 porcji standardowych (tzn. 40 g 100% alkoholu) dziennie; 4 porcje alkoholu to: 2 półlitrowe piwa, 2 kieliszki wina o pojemności 200 ml lub 120 ml wódki.

Kiedy alkoholik zaczyna pić?

– W okresie terapii pogłębionej, jeśli pacjent ma okazję pracować nad poczuciem kontroli, zaczyna się ono z zewnętrznego zmieniać na wewnętrzne – to znaczy, że alkoholik zaczyna myśleć, iż jego życie może zależeć od niego. Jeżeli jednak nadal będzie uważał, że na nic nie ma wpływu, może zacząć pić.

Ile trwa wyjście z nałogu?

Terapia uzależnień jest procesem długotrwałym.

Jednak w związku z tym, że odwyk alkoholowy kojarzony jest z przerwaniem picia, pod odtruciu alkoholowym i terapią wstępną, trwa on zazwyczaj kilka tygodni – w ośrodkach stacjonarnych. Później następuje terapia „właściwa”, nierzadko trwająca wiele lat.

Co czuję alkoholik w ciągu?

Uzależniony odczuwa silny niepokój, często rozbicie emocjonalne, dodatkowo dolegliwości fizyczne nie ułatwiają tego okresu. Psychika alkoholika zmienia się wraz z upływem dni w trzeźwości. Zaczyna się dla niego przyjemny czas w trzeźwości, pojawia się optymistyczne nastawienie do leczenia uzależnienia od alkoholu.

Czego nie mówić alkoholikowi?

Jeśli alkoholik nie zdaje sobie sprawy z tego, co robi, dopóki będzie zaprzeczał faktom, taka rozmowa może odbywać się tylko w odpowiednich warunkach:
  • alkoholik nie może być pod wpływem alkoholu;
  • najlepiej mówić o tym, co nas dotyczy i nas boli;
  • nie krytykować oraz nie pouczać;
  • zwracać się do alkoholika życzliwie.

Czego powinien unikać alkoholik?

Aby mieć pewność zachowania trzeźwości, alkoholicy muszą po porostu unikać wszelkiego kontaktu z alkoholem bez względu na jego ilość i rodzaj, nawet wtedy, kiedy myślą, że potrafią się kontrolować. Oczywiście niewiele osób upija się jedną lub dwoma butelkami piwa.

Jak alkoholik manipuluje uczuciami?

Najłatwiejszym sposobem na rozpoznawanie manipulacji alkoholika jest znajomość mechanizmu iluzji i zaprzeczeń. Systematycznie wykorzystując model takiego zachowania, osoba uzależniona manipuluje ludźmi z najbliższego otoczenia, nie uświadamiając do końca innym problemu alkoholowego.

Czy 5 piw dziennie to alkoholizm?

Nie da się jednocześnie odpowiedzieć na pytanie, ile piw dziennie to alkoholizm, ponieważ każdy organizm jest inny. Według obecnie funkcjonujących kryteriów przyjmuje się, że za tzw. bezpieczne picie uznaje się w przypadku mężczyzn – jeśli pije się codziennie – 2 dni abstynencji w tygodniu (najlepiej dzień po dniu).

Jakie jest myślenie alkoholika?

U alkoholików nie ma racjonalnego i trzeźwego myślenia. Zazwyczaj zwalają oni winę na swoich bliskich, najczęściej partnerów. Próbują się usprawiedliwiać i mówić, że picie jest w ich sytuacji czymś normalnym. Uważają, że robią to, co inni, że to jest jak najbardziej normalne i że to pomaga im się odstresować.

Czy ktos kto pije codziennie piwo jest alkoholikiem?

Jedno piwo dziennie – czy to alkoholizm? Czy piwo uzależnia? Oczywiście, że tak. Wypicie nawet dwóch piw jednego dnia nie jest dla naszego organizmu niebezpieczne, o ile dzieje się to okazjonalnie.

Co traci alkoholik?

Alkoholik zaniedbuje rodzinę, pracę, traci zainteresowania, przestaje dbać o swój wygląd i otoczenie. Spada jego popęd seksualny. Jednocześnie wciąż nie umie przyznać przed sobą, że ma problem alkoholowy – cały czas wynajduje nowe usprawiedliwienia, a na krytykę reaguje agresywnie.

Jak wygląda twarz alkoholika?

Alkoholizm: objawy związane z wyglądem

To odwodnienie widać na naszej skórze, która staje się “wyblakła”, szara, za to zmarszczki i bruzdy nabierają wyrazistości. Alkohol rozszerza naczynka, powoduje opuchnięcia twarzy (na skutek limfy wypływającej z powiększonych przez alkohol naczyń krwionośnych do skóry twarzy).

O co pyta psycholog alkoholika?

Załamani pytamy siebie, rodzinę, a nawet Boga – jaki jest sens naszego życia? Alkoholicy w ciągu historii swojego życia, pomyśleli sobie „A ja znam sposób na całe zło!”. Tym sposobem – stało się picie.

Ile czasu regeneruje się mozg po alkoholu?

Badania naukowe wykazały, że znaczna część zmian w mózgowiu, wywołanych nadmiernym spożyciem alkoholu, jest odwracalna. Przyjmuje się, że funkcjonowanie mózgu ulega znacznej poprawie już po 3-4 tygodniach abstynencji!

Co daje nie picie alkoholu przez tydzień?

Wszyscy, którzy zrezygnowali z picia alkoholu bardzo szybko zauważają, że czują się lepiej. Mają więcej energii, ładniejszą skórę, mniej narzekają na bóle brzucha czy głowy. Znaczna poprawa zdrowia psychicznego. Osoby niespożywające alkoholu rzadziej skarżą się na lęki czy depresję.

Alkoholizm

Według WHO, w 2010 roku średnio na osobę powyżej 14-go roku życia przypadało 6,2l skonsumowanego czystego alkoholu rocznie. Polska należy do grupy krajów z najwyższą średnią konsumpcją –na 1-go dorosłego mieszkańca przypada ok. 12,5l czystego alkoholu. Podobną i wyższą konsumpcją charakteryzują się kraje Europy Środkowo –Wschodniej, w tym Rosji. W krajach Europy Zachodniej konsumpcja per capita jest nieco niższa i wynosi 10-12l, a relatywnie mniej w Europie piją Skandynawowie oraz Włosi.

Skala problemu na świecie:

240 mln osób (4,9% dorosłej populacji)

Statystyka jest brutalna

To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ Forum Wolnych od Alkoholu

“DEKADENCJA ”

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko… ALKOHOLIZM i inne uzależnienia – Statystyka jest brutalna

piotrAA82 – Śro 12 Wrz, 2012 08:46

Mam takie pytanie Szymon, ilu osobom udaje się statystycznie przestać pić do końca życia z tych które chodzą na terapię?? Chodzi mi o takie osoby które nigdy już nic nie wypiją, czy są gdzieś prowadzone takie statystyki? Pozdrawiam. Osa666 – Śro 12 Wrz, 2012 08:50

Czesc

Tak sie tu przygladam co piszecie w piatek tez uderzam na terapie ,nie mam obaw ,nie panikuje ide tam z nadzieja na pomoc……. Marc-elus – Śro 12 Wrz, 2012 08:52

piotrAA82 napisał/a: ilu osobom udaje się statystycznie przestać pić do końca życia z tych które chodzą na terapię??

Nikt nie prowadzi takich statystyk, a nawet jak, to są delikatnie mówiąc(moim zdaniem) niewiarygodne.

Kiedyś jeden z forumowiczów to dobrze określił: “20-30% po terapii utrzymuje abstynencje? Przecież to nie ruletka, że jest 20-30% szansy na “trafienie”.”

Po prostu sami mamy na to wpływ, chcesz, podoba się, robisz kroki w kierunku trzeźwienia – zwiększasz swoją szanse .

A z przymusu – bo żona marudzi, bo sąd nakazał – to jeszcze nikt nie wytrzeźwiał, choć sporo osób dopiero w trakcie terapii “zaskoczyło”, bo na początku przyszli się leczyć z powodów jw. Janioł – Śro 12 Wrz, 2012 08:54

z tego co mnie jest wiadome w pierwszym roku po ukończeniu terapii podstawowej utrzymuje abstynencje 15-20 procent jal – Śro 12 Wrz, 2012 09:03

Statystyka jest brutalna… najlepiej zaufać,że mnie się uda zdrowieć od pierwszego razu – trzeba o to zawalczyć, a nie tylko czekać na cud – choć i one się też zdarzają !

Pozdrawiam. Wiedźma – Śro 12 Wrz, 2012 09:22

jal napisał/a: Statystyka jest brutalna

Ale przecież wystarczy sobie powiedzieć:

“A dlaczego akurat nie ja mam być w tym trzeźwym procencie?”

I po prostu robić wszystko, żeby się w nim znaleźć. piotrAA82 – Śro 12 Wrz, 2012 09:24

Ja się tak zapytałem z ciekawości, ja utrzymuję abstynencję, nie zamierzam tego zmieniać, i jeśli widzę bardzo duże pozytywy z tego powodu, bo bardzo nastawiłem się na zmianę siebie, to nawet o tym żeby się napić nie myślę. Też tak naprawdę chodzę z przymusu, bo Sąd wydał mi nakaz leczenia, ale teraz to już nie przychodzę na terapię tylko po to żeby się ode mnie odbimbali i dali mi święty spokój, ale z uśmiechem i czuję taką wewnętrzną potrzebę. Jak nie mogę wziąć udziału w terapii, bo przykładowo pracuję, to aż mną trzęsie i już się boję że będzie ciężko. I faktycznie był taki tydzień, kiedy nie poszedłem na terapię cały tydzień, i dopadł mnie niemiłosierny głód, który opisywałem na tym forum. Nie wiem czy z tego powodu mnie on dopadł, ale pewnie to też się w jakiś sposób mogło się przełożyć. Czyli nawet ci którzy przychodzą po jakiś tam papierek do jakiejś instytucji, która ich na to leczenie kieruje, mogą w pewnym czasie zrozumieć że jednak warto trzeźwieć. Ale faktycznie strach jest bardzo słabym motywatorem i szybko się zaciera. Trzeba robić wszystko żeby znaleźć się w tych 20 procentach trzeźwych do końca życia Janioł – Śro 12 Wrz, 2012 09:33

piotrAA82 napisał/a: Trzeba robić wszystko żeby znaleźć się w tych 20 procentach trzeźwych do końca życia 15-20% w pierwszym roku nie do końca życia piotrAA82 – Śro 12 Wrz, 2012 09:34

Osa666 napisał/a: Tak sie tu przygladam co piszecie w piatek tez uderzam na terapie ,nie mam obaw ,nie panikuje ide tam z nadzieja na pomoc…….

Widzisz sam pewnie być nie poszedł, albo miałbyś duże wahania gdyby Cię forumowicze nie przekonali. I niech mi ktoś powie że tego typu fora są do niczego nie potrzebne.

Super że podjąłeś taką decyzję, bierz z terapii jak najwięcej i wcielaj to czego tam się nauczysz w życie.

Widzisz sam pewnie być nie poszedł, albo miałbyś duże wahania gdyby Cię forumowicze nie przekonali. I niech mi ktoś powie że tego typu fora są do niczego nie potrzebne.Super że podjąłeś taką decyzję, bierz z terapii jak najwięcej i wcielaj to czego tam się nauczysz w życie. piotrAA82 – Śro 12 Wrz, 2012 09:42

Janioł napisał/a: 15-20% w pierwszym roku nie do końca życia

No właśnie coś za wysoki mi się wydawał ten procent. Kiedyś gdy chodziłem na terapię indywidualną,terapeuta był pewnego dnia dość mocno zdenerwowany. Powiedział mi że jak jednej osobie na 20 coś do głowy zacznie wchodzić z tego co on przekazuje to wszystko. Pozostali gdzieś tam zawsze skręcają nie w tą drogę co trzeba. Pamiętam że po tym co usłyszałem wtedy to miałem pretekst żeby się napić, bo skoro prawie się nikomu nie udaje to nawet nie warto próbować. jal – Śro 12 Wrz, 2012 09:48

[quote=”piotrAA82″] Janioł napisał/a: Powiedział mi że jak jednej osobie na 20 coś do głowy zacznie wchodzić z tego co on przekazuje to wszystko.

A skąd u niego tak pewność,że on dobrze PRZEKAZUJE… – w końcu to, nie on pomaga – tylko Siła Wyższa !

Powodzenia A skąd u niego tak pewność,że on dobrze PRZEKAZUJE… – w końcu to, nie on pomaga – tylko Siła Wyższa !Powodzenia Osa666 – Śro 12 Wrz, 2012 09:54

Tak Piotr , tu na tym forum zostalem przekonay, ze jednak lepirj bedzie isc na terapie i jestem wdzieczny wam oraz jednej kobitce ktora wyslala mnie tu na forum , ide na terapie z grubym nastawieniem sluchac co tam maja mi do powiedzenia i z gruba nadzieja ze pomoga mi bardziej zrozumiec w jakim punkcie sie znajduje i co MOGE Z TYM ZROBIC, a co z tego wyjdzie……..? Janioł – Śro 12 Wrz, 2012 09:54

jal napisał/a: w końcu to, nie on pomaga – tylko Siła Wyższa ! to załatw od Sily Wyższej statystyki Osa666 – Śro 12 Wrz, 2012 09:57

nazgul78 dajemy na terapie i juz !!!!!!! trzymaj sie nie jestes sam ……. swiat nalezy DO NAS pterodaktyll – Śro 12 Wrz, 2012 10:08

Osa666 napisał/a: . swiat nalezy DO NAS

Osa 666!! Im prędzej zdasz sobie sprawę z tego, że cały świat ma głęboko w du*** Twoją trzeźwość i że jest ona potrzebna wyłącznie Tobie, żeby zacząć w miarę normalnie funkcjonować w tym świecie, tym lepiej będzie dla Ciebie. Światu “zwisa” czy będziesz trzeźwy czy nie…….Jak zaczynałem trzeźwieć to też mi się wydawało, że zaraz będę” góry przenosił” i “świat uzdrawiał”. Dzisiaj wiem, że to g***o prawda i polecam Ci to wziąć pod rozwagę, dla Twojego własnego dobra. Małgoś – Śro 12 Wrz, 2012 11:18

Osa666 napisał/a: w jakim punkcie sie znajduje i co MOGE Z TYM ZROBIC, a co z tego wyjdzie……..?

Zrobisz z tym co TY będziesz chciał, to tylko Twoja wola, nie terapeutów, nie tych którzy wysłali, podpowiedzieli etc. Jeśli ktoś idzie na terapię z założeniem że ktoś chce mu pranie mózgu robić i g***o się zna bo tak się nie da i tp *p**** to zapija…

A swoją drogą terapeuci tez bywają różni, ale to inny temat. bo w sumie jak ktoś naprawdę chce zmienić swoje życie to może poszukać innego. Myk tkwi w intencjach – jeśli chcesz – szukasz sposobu, a jeśli nie chcesz – powodu. piotrAA82 – Śro 12 Wrz, 2012 12:08

pterodaktyll napisał/a: Osa 666!! Im prędzej zdasz sobie sprawę z tego, że cały świat ma głęboko w du*** Twoją trzeźwość i że jest ona potrzebna wyłącznie Tobie, żeby zacząć w miarę normalnie funkcjonować w tym świecie, tym lepiej będzie dla Ciebie. Światu “zwisa” czy będziesz trzeźwy czy nie…….Jak zaczynałem trzeźwieć to też mi się wydawało, że zaraz będę” góry przenosił” i “świat uzdrawiał”. Dzisiaj wiem, że to g***o prawda i polecam Ci to wziąć pod rozwagę, dla Twojego własnego dobra.

Ja już trochę sobie siadłem na du***, jeśli chodzi o tą moją euforię, którą Ty teraz Osa666 przeżywasz. Miałem tak samo na początku. Teraz jestem zadowolony z tego że utrzymuję abstynencję, ale przecież to nie jest powód aż do takiej dumy, ponieważ większość społeczeństwa jest trzeźwa. Oczekiwałem niedawno jeszcze oklasków tylko przez to że nie piję. Wkraczasz lub już wkroczyłeś w fazę miesiąca miodowego, a później zderzenie z rzeczywistością w fazie muru, podobno najniebezpieczniejszą fazą w trzeźwieniu, gdzie najwięcej osób zapija. Ale najważniejszy jest w tym wszystkim optymizm i motywacja, której u Ciebie jest dużo Osa666. Ja już trochę sobie siadłem na du***, jeśli chodzi o tą moją euforię, którą Ty teraz Osa666 przeżywasz. Miałem tak samo na początku. Teraz jestem zadowolony z tego że utrzymuję abstynencję, ale przecież to nie jest powód aż do takiej dumy, ponieważ większość społeczeństwa jest trzeźwa. Oczekiwałem niedawno jeszcze oklasków tylko przez to że nie piję. Wkraczasz lub już wkroczyłeś w fazę miesiąca miodowego, a później zderzenie z rzeczywistością w fazie muru, podobno najniebezpieczniejszą fazą w trzeźwieniu, gdzie najwięcej osób zapija. Ale najważniejszy jest w tym wszystkim optymizm i motywacja, której u Ciebie jest dużo Osa666. Małgoś – Śro 12 Wrz, 2012 12:17

piotrAA82 napisał/a: a później zderzenie z rzeczywistością w fazie muru, podobno najniebezpieczniejszą fazą w trzeźwieniu, gdzie najwięcej osób zapija.

kiedy to okazuje się, że świat czerwonego dywanu przede mną nie rozwija a świat jaki był taki jest + przyziemne i banalne sprawy codzienne

A jak jeszcze dojdzie świadomość ile się spraw zawaliło wcześniej i jak powoli idzie naprawianie wcześniejszych błędów…. kiedy to okazuje się, że świat czerwonego dywanu przede mną nie rozwija a świat jaki był taki jest + przyziemne i banalne sprawy codzienneA jak jeszcze dojdzie świadomość ile się spraw zawaliło wcześniej i jak powoli idzie naprawianie wcześniejszych błędów…. piotrAA82 – Śro 12 Wrz, 2012 21:10

Małgoś napisał/a: A jak jeszcze dojdzie świadomość ile się spraw zawaliło wcześniej i jak powoli idzie naprawianie wcześniejszych błędów….

No ta świadomość jest przytłaczająca, ale trzeba zaakceptować to że wiele rzeczy zawaliliśmy, ważne żeby nie zawalać ich teraz kiedy trzeźwiejemy, prawda jest taka że nie możemy zakotwiczać się w tych dawnych problemach bo będziemy powodować jeszcze większy ból w samych sobie, a wiadomo że to nie jest dobre dla trzeźwienia. Jo-asia – Śro 12 Wrz, 2012 21:30

piotrAA82 napisał/a: ważne żeby nie zawalać ich teraz kiedy trzeźwiejemy

po co mi to i tak jestem do niczego

A jednak warto

Ja gdy usłyszałam statystykę, mowa była o 1 trzeźwej na 10 – powiedziałam sobie, że będę to “jedynką”

i pilnuję jej a ból kiedy zawalam teraz, gdy jestem trzeźwapo co mi to i tak jestem do niczegoA jednak wartoJa gdy usłyszałam statystykę, mowa była o 1 trzeźwej na 10 – powiedziałam sobie, że będę to “jedynką”i pilnuję jej Małgoś – Śro 12 Wrz, 2012 23:21

Jo-asia napisał/a: Ja gdy usłyszałam statystykę, mowa była o 1 trzeźwej na 10 – powiedziałam sobie, że będę to “jedynką”

i pilnuję jej

Też tak mam… nawet dzisiaj koleżanka mi powiedziała, że ja to zawsze chodziłam własnymi scieżkami i nie oglądałam się na innych. Ten indywidualizm mnie ratował nie raz… Też tak mam… nawet dzisiaj koleżanka mi powiedziała, że ja to zawsze chodziłam własnymi scieżkami i nie oglądałam się na innych. Ten indywidualizm mnie ratował nie raz… staaw – Czw 13 Wrz, 2012 05:49

Jo-asia napisał/a:

Ja gdy usłyszałam statystykę, mowa była o 1 trzeźwej na 10 – powiedziałam sobie, że będę to “jedynką”

Według mnie, ta statystyka choć prawdziwa, jest niewłaściwie rozumiana, jak większość rzeczy w uzależnieniach zanim się nie zgłębi zagadnienia…

Jeżeli mamy lekarstwo, testujemy je na człowieku, wykazuje ono STATYSTYCZNĄ skuteczność. Skuteczność to w niewielkim stopniu zależy od woli chorego, choć i tak większość chorych CHCE wyzdrowieć, więc skuteczność zwiększa się siłą sugestii…

Przy leczeniu uzależnień sytuacja jest odwrotna. Skuteczność terapii zależy PRZEDE WSZYSTKIM od stopnia zaangażowania pacjenta a w mniejszym stopniu zależy od sposobu (lekarstwa) w jaki to osiągnie.

To nie terapeuta leczy, terapeuta jest tylko przewodnikiem na drodze do trzeźwości…

Ja statystykę widzę tak, że ośmiu na dziesięciu nie chce mieć kłopotów spowodowanych alkoholem, a dwóch chce być trzeźwych… piotrAA82 – Czw 13 Wrz, 2012 08:41

staaw napisał/a: Ja statystykę widzę tak, że ośmiu na dziesięciu nie chce mieć kłopotów spowodowanych alkoholem, a dwóch chce być trzeźwych…

Trochę tego zdania nie zrozumiałem. Według mnie to właśnie te dwie osoby z dziesięciu nie chcą mieć kłopotów spowodowanych alkoholem i chcą być trzeźwe, a te osiem osób liczy na cud, że przykładowo nauczą się kontrolowanie pić, ewentualnie to totalni ignoranci jeśli chodzi o ich problem alkoholowy. Jonesy – Czw 13 Wrz, 2012 09:41

Piotrze, jaki był cel tego pytania? Do czego potrzebne były Ci odpowiedzi? Jaki cel chciałeś osiągnąć zadając to konkretne pytanie o statystykę? Marc-elus – Czw 13 Wrz, 2012 09:53

Jonesy napisał/a: Piotrze, jaki był cel tego pytania? Do czego potrzebne były Ci odpowiedzi? Jaki cel chciałeś osiągnąć zadając to konkretne pytanie o statystykę?

Nie do mnie skierowane pytanie, ale powiem.

Też mnie kiedyś interesowało jaka jest skuteczność terapii. Najlepiej żeby podać odsetek tych którym coś dała. Na kontrolowanie nie miałem już nadziei, zbyt późno poszedłem się leczyć, wcześniej to może miałbym złudzenia…..

Dlaczego? Nie potrafię jednoznacznie i logicznie odpowiedzieć na to pytanie. Po prostu chciałem to wiedzieć. Nie dla potrzeb auto-manipulacji.

Czy chory na raka pytając jakie są rokowania ma jakiś ukryty cel? Czy łykając witaminy chcąc się znać ich skuteczność, czy coś od razu kombinuje?

Ja bym się nie doszukiwał “drugiego dna”, tylko inaczej zadał pytanie, ale to teraz, bo kiedyś wydawało mi się dobrze postawione…… Nie do mnie skierowane pytanie, ale powiem.Też mnie kiedyś interesowało jaka jest skuteczność terapii. Najlepiej żeby podać odsetek tych którym coś dała. Na kontrolowanie nie miałem już nadziei, zbyt późno poszedłem się leczyć, wcześniej to może miałbym złudzenia…..Dlaczego? Nie potrafię jednoznacznie i logicznie odpowiedzieć na to pytanie. Po prostu chciałem to wiedzieć. Nie dla potrzeb auto-manipulacji.Czy chory na raka pytając jakie są rokowania ma jakiś ukryty cel? Czy łykając witaminy chcąc się znać ich skuteczność, czy coś od razu kombinuje?Ja bym się nie doszukiwał “drugiego dna”, tylko inaczej zadał pytanie, ale to teraz, bo kiedyś wydawało mi się dobrze postawione…… Jonesy – Czw 13 Wrz, 2012 10:01

No tak po prawdzie to ja na terapii nie byłem akurat. Więc te procenty to tak z ciekawości tylko wyczytuję. Chodziło mi natomiast o przemyślenia Piotra.

Mianowicie, jakiś czas temu, po pewnym haśle, które tu często przedstawia jeden użytkownik, zacząłem trochę powątpiewać w sens tego co robię, skoro nie da się, podobno, skutecznie trzeźwieć przed 40-tką.

Od razu mówię, nie było to tak, że miałem ochotę rzucić to wszystko w diabły i iść się nawalić jak stodoła, ale źle to na mnie wpływało. A myśli te pojawiały się w chwilach zwątpienia, gdy właśnie powinienem mieć w zanadrzu jakiegoś “asa” który pozwoliłby mi spokojnie te chwile zwątpienia przetrwać.

Na szczęście wiedziałem gdzie się udać, spytałem się forumowiczów, okazało się że jest mnóstwo przypadków 30-latków a nawet młodszych, którzy trzeźwieją.

A zatem, dla Piotra info. Chodzi mi o to, że te zainteresowanie procentami, statystykami i tak dalej, może Ci odbić rykoszetem, w tej najgorszej chwili zwątpienia. Krótka wtedy droga od “przecież tylko 10-20% się udaje, reszta ma przesrane”, do “ale mam przesrane bo muszę być w tych 80-90%”…

Żadnego drugiego dna się nie doszukiwałem. Chciałem go tylko uczulić na pułapki umysłu.

Ale Tomku, w tej konkretnej sytuacji akurat, nie porównywałbym statystyk rakowych i ich wpływu na psychikę człowieka do statystyk alkoholowych – w tym przypadku akurat to są dwie różne choroby. Według mnie, oczywiście. Marc-elus – Czw 13 Wrz, 2012 10:16

Jonesy napisał/a: Ale Tomku, w tej konkretnej sytuacji akurat, nie porównywałbym statystyk rakowych i ich wpływu na psychikę człowieka do statystyk alkoholowych – w tym przypadku akurat to są dwie różne choroby. Według mnie, oczywiście.

Hmmm tak.

Jednak dość duży odsetek ludzi chorujących na przewlekłe schorzenia ma pewien schemat: czym lepiej się czują, czym “dalej” od choroby, tym częściej “zapominają” o niej, przestają przestrzegać zaleceń itd.

I alkoholicy nie są w tym jakimś wyjątkiem(czyli nie wskazuje to na “wyjątkowość” alkoholizmu). Oczywiście mówię o części przypadków.

Uprzedzając głosy “chorzy na raka(lub cokolwiek innego) nie mają mechanizmów uzależnienia” odpowiadam: to dlaczego zaniedbują leczenie i zalecenia?

Moim zdaniem nie wszystko da się wytłumaczyć mechanizmami….. Hmmm tak.Jednak dość duży odsetek ludzi chorujących na przewlekłe schorzenia ma pewien schemat: czym lepiej się czują, czym “dalej” od choroby, tym częściej “zapominają” o niej, przestają przestrzegać zaleceń itd.I alkoholicy nie są w tym jakimś wyjątkiem(czyli nie wskazuje to na “wyjątkowość” alkoholizmu). Oczywiście mówię o części przypadków.Uprzedzając głosy “chorzy na raka(lub cokolwiek innego) nie mają mechanizmów uzależnienia” odpowiadam: to dlaczego zaniedbują leczenie i zalecenia?Moim zdaniem nie wszystko da się wytłumaczyć mechanizmami….. piotrAA82 – Czw 13 Wrz, 2012 10:28

Więc Jonesy zadałem to pytanie tak naprawdę z czystej ciekawości, ciekawość też może być powodem, ja się nie zgodzę z Tobą co do tego że trzeźwienie przed 40-stką jest pozbawione sensu, jesteśmy rówieśnikami i widzę że to trzeźwienie przynajmniej u mnie daje pozytywne efekty. Nie chodziło mi o to że zadając to pytanie otwieram sobie jakąś niewidzialną furtkę, żeby dowiadując się o tym że tylko nielicznej grupie udaje się wyjść z tego nałogu i w chwilach zwątpienia móc się napić. Ja mam niekiedy takie chwile zwątpienia jak każdy człowiek, ale jakoś nawet nie myślę o tym żeby załagodzić to wszystko alkoholem. Przynajmniej na chwilę obecną tak mam. Kiedyś nawet dyskutowaliśmy na mityngu o tej skuteczności terapii i padały różne odpowiedzi, ja nie znałem tak naprawdę odpowiedzi i może też dlatego zadałem to pytanie, aby mieć w przyszłości większą świadomość. Teraz wiem, że trzeba robić wszystko aby być w tych 10 procentach.

Zdaję sobie sprawę z tego że mogłoby się odbić to rykoszetem, ale w praktycznie każdym postawionym pytaniu można by się czegoś takiego doszukać. W pytaniu dotyczącym alkoholizmu głównie. Ja myślę że bez terapii bym sobie nie poradził w walce z tą chorobą. Same mityngi by mi nie wystarczyły. Osa666 – Czw 13 Wrz, 2012 10:32

statystyki statystykami a czlowiek czlowiekiem wybieram sie jutro na terapie i mam nadzieje ze mi to DUZO POMOZE a z tymi procentami(jakos nie najlepiej mi sie kojarza ostatnio procenty%) Jonesy – Czw 13 Wrz, 2012 11:13

Ok Panowie, o to mi chodziło.

No i o zwrócenie wam uwagi, że informacje typu “z was wszystkich tutaj tylko jakieś 10% utrzyma trzeźwość przez rok” może przynieść, oprócz oczywiście zamierzonego motywatora żeby się w tych 10% znaleźć, skuteczne zniechęcenie lub demotywację – w sprzyjających temu momentach załamania.

Samej terapii nie krytykuję ani nie neguję. Nigdy też nie mówiłem, że sam nie skorzystam. Może to dlatego, że mam mocne wsparcie w postaci grupy wsparcia prowadzonej przez profesjonalną terapeutkę uzależnień, z którą również często szczerze sobie rozmawiam. piotrAA82 – Czw 13 Wrz, 2012 11:25

Ważne że ta droga którą Ty kroczysz Jonesy jest skuteczna w Twoim przypadku. Przecież o to w tym wszystkim chodzi, żeby wybierać najkorzystniejsze dla siebie rozwiązania które prowadza do jednego wspólnego naszego celu: trzeźwienia. endriu – Czw 13 Wrz, 2012 11:29

z tym trzeźwieniem przed i po 40 to jest wg mnie tak, że po prostu trzeba do tego dojrzeć, ja zacząłem pić koło 30 a przestałem po 40, wtedy jak dzieci miały już po kilka lat i samemu mi zaczęło przeszkadzać to picie i brak kontaktu z dziećmi

Ty Jonesy jakby o 10 lat mnie wyprzedzasz, wcześniej miałeś dzieci, wcześniej zacząłeś pić i wcześniej zacząłeś trzeźwieć Osa666 – Czw 13 Wrz, 2012 11:34

ja osobiscie(ale to tylko moje zdanie ) uwazam ze po40 latwiej przestac chociazby z tego wzgledu ze troche szalenstw ma sie za soba mlody czlowiek ma trudniej sie oprzec myslac o tego to ja jesczcze nie probowalem…….. oczywiscie to tylko moja prywatna opinia i tyczy mnie piotrAA82 – Czw 13 Wrz, 2012 11:45

No to prawda na pewno jest w jakimś stopniu trudniej młodemu z tych powodów co piszesz Osa666, bo młodym to jeszcze głównie zabawa w głowie. No ale z każdej choroby wynikają przecież jakieś ograniczenia. A poza tym można robić tyle fajnych rzeczy na trzeźwo Osa666 – Czw 13 Wrz, 2012 11:48

racja Piotr ja tam wsciekly jestem teraz bo zamiast myslec o nartach …………. na terapie sie wybieram ale te narty mi nie odjada same racja Piotr ja tam wsciekly jestem teraz bo zamiast myslec o nartach …………. na terapie sie wybieram ale te narty mi nie odjada same Tomek – Czw 13 Wrz, 2012 12:58

Wersja oficjalna(motywujaca do terapii) dla początkujących z terapią:

“z populacji osób uzależnionych 30% nie podejmie jakichkolwiek prób trzeźwienia”

pozostaje 70% – z tej populacji 30% wytrzeźwieje skutecznie, czyli mamy te 20% (około) do całej populacji.

Tak sprawa dotyczy pierwszego roku, ale to właśnie ten okres jest objęty niejako kontrolą.

Badania amerykańskie (pewnie jest ich setki) mówią o 7% populacji, które idą drogą nie abstynencji, a droga trzeźwienia, droga rozwoju itd.

Teza demotywująca dla uzależnionych – 7% populacji uzależnionej, obojętnie w jaki sposób i tak trafia na drogę abstynencji i trzeżwego życia. staaw – Czw 13 Wrz, 2012 19:39

piotrAA82 napisał/a: staaw napisał/a: Ja statystykę widzę tak, że ośmiu na dziesięciu nie chce mieć kłopotów spowodowanych alkoholem, a dwóch chce być trzeźwych…

Trochę tego zdania nie zrozumiałem. Według mnie to właśnie te dwie osoby z dziesięciu nie chcą mieć kłopotów spowodowanych alkoholem i chcą być trzeźwe, a te osiem osób liczy na cud, że przykładowo nauczą się kontrolowanie pić, ewentualnie to totalni ignoranci jeśli chodzi o ich problem alkoholowy.

Piotrze, właśnie to co pogrubiłem nie jest jednoznaczne…

Są osoby które właśnie nie chcą mieć kłopotów (żona, szef, sąd) ale wcale nie muszą chcieć być trzeźwe…

Pić tak by nie podpaść, a w razie wpadki powiedzieć “przecież się leczę, a to tak trudne że tylko 20% się udaje, daj mi jeszcze szansę”…

To miałem na myśli pisząc poprzedni post…

Yuraa (chyba) fajnie to określił, chciałem pić tak by kto inny miał kaca, miałem podobnie… Dziubas – Czw 13 Wrz, 2012 20:03

piotrAA82 napisał/a: bo młodym to jeszcze głównie zabawa w głowie.

Piotrze,a oświeć mnie proszę o jakiej zabawie piszesz Piotrze,a oświeć mnie proszę o jakiej zabawie piszesz piotrAA82 – Czw 13 Wrz, 2012 20:06

No to ja nie miałem racji Staaw, źle zinterpretowałem Twój post, faktycznie jest tak jak Ty piszesz. Ja też wcześniej kiedy chodziłem na terapię indywidualną, na którą sam się zgłosiłem, chodziłem tam, cały czas popijałem, ale miałem wytłumaczenie, że przecież się leczę i tak od razu nie mogę przestać całkowicie pić i moje zapijanie jest normalne, tak tłumaczyłem przynajmniej mamie, a ona chyba w to nawet wierzyła przynajmniej początkowo. Później już upijałem się codziennie więc to tłumaczenie przestało działać i na szczęście podała mnie na przymusowe leczenie, za co teraz jestem jej wdzięczny, bo zrozumiałem wiele na temat tej choroby. piotrAA82 – Czw 13 Wrz, 2012 20:16

Dziubas napisał/a: Piotrze,a oświeć mnie proszę o jakiej zabawie piszesz

Tak napiszę na swoim przykładzie i jak to było wśród ludzi z którymi ja przebywałem do tej pory.

Kiedy zbliżał się czas wolny, przykładowo weekend, to od razu trzeba było przymelanżować, przynajmniej tak była nazywana u nas zabawa. Czasami było to połączone z jakimś grillem, dyskoteką, koncertem, festynem, meczem piłkarskim, czasami było to połączone ze spuszczeniem komuś łomotu tylko dlatego że ktoś z mojej ekipy go nie lubi, to też była dla nas forma zabawy, o innych tego typu imprezach polegających na łamaniu prawa nie będę pisał. Nie spotkałem się przynajmniej z osobami starszymi i pijącymi które by w ten sposób i z taką częstotliwością jak ja się bawiła. Przez zabawę rozumiałem wieczne imprezowanie, oczywiście połączone z piciem i często pojawiały się narkotyki. Dziubas – Czw 13 Wrz, 2012 20:27

piotrAA82 napisał/a: . Nie spotkałem się przynajmniej z osobami starszymi i pijącymi które by w ten sposób i z taką częstotliwością jak ja się bawiła.

Wiesz dla czego?

Bo oni (ja)bawili się w ten sposób jak Ty małym dzieckiem byłeś.

Uwierz, że podobne doświadczenia mam. I “TO” nazywamy młodzieńczą zabawą,

upodlenie siebie, a czasami jeszcze kogoś innego

Poza tym ja w końcowej fazie nie potrzebowałem “imprez”,ani okazji,piłem non stop Wiesz dla czego?Bo oni (ja)bawili się w ten sposób jak Ty małym dzieckiem byłeś.Uwierz, że podobne doświadczenia mam. I “TO” nazywamy młodzieńczą zabawą,upodlenie siebie, a czasami jeszcze kogoś innegoPoza tym ja w końcowej fazie nie potrzebowałem “imprez”,ani okazji,piłem non stop piotrAA82 – Czw 13 Wrz, 2012 20:38

Ja sobie świetnie zdaję sprawę z tego że osoby starsze będące alkoholikami kiedyś się bawiły pewnie podobnie i nigdzie nie twierdzę że tak nie było. Nie wiem, ale ja to pisałem ten tekst w odniesieniu do trzeźwienia przed 40 rokiem życia, a nie w odniesieniu do tego czy Ci którzy obecnie są starsi bawili się tak jak ja niedawno. A to jest różnicaJa sobie świetnie zdaję sprawę z tego że osoby starsze będące alkoholikami kiedyś się bawiły pewnie podobnie i nigdzie nie twierdzę że tak nie było. Jo-asia – Czw 13 Wrz, 2012 21:01

co myślałam o osobach, które były w wieku 20 – 30 lat – tak, im to warto trzeźwieć, są przecież tacy młodzi, tyle jeszcze w życiu mogą osiągnąć

a co ja, stara baba ile to ja jeszcze trzeźwa mogę pożyć, nic już i tak nie osiągnę i życia mi nie starczy żeby to wszystko ponaprawiać

myślę, że nie zależnie od wieku, statystyk – to Ja sama mam wpływ na to kiedy zacznę trzeźwieć i czy w ogóle będę trzeźwieć

każde inne tłumaczenie to tylko moje kolejne ściemy 40 latka też ma swoje “powody”, żeby dalej pićco myślałam o osobach, które były w wieku 20 – 30 lat – tak, im to warto trzeźwieć, są przecież tacy młodzi, tyle jeszcze w życiu mogą osiągnąća co ja, stara babaile to ja jeszcze trzeźwa mogę pożyć, nic już i tak nie osiągnę i życia mi nie starczy żeby to wszystko ponaprawiaćmyślę, że nie zależnie od wieku, statystyk – to Ja sama mam wpływ na to kiedy zacznę trzeźwieć i czy w ogóle będę trzeźwiećkażde inne tłumaczenie to tylko moje kolejne ściemy szymon – Czw 13 Wrz, 2012 21:12

endriu napisał/a: Ty Jonesy jakby o 10 lat mnie wyprzedzasz, wcześniej miałeś dzieci, wcześniej zacząłeś pić i wcześniej zacząłeś trzeźwieć

a czy dajesz mi cień nadziei? bo ja nie mam dzieci…. przecież

ani 40 lat… a czy dajesz mi cień nadziei? bo ja nie mam dzieci…. przecieżani 40 lat… pterodaktyll – Czw 13 Wrz, 2012 21:37

Cytat:

endriu napisał/a:

Ty Jonesy jakby o 10 lat mnie wyprzedzasz, wcześniej miałeś dzieci, wcześniej zacząłeś pić i wcześniej zacząłeś trzeźwieć

a czy dajesz mi cień nadziei? bo ja nie mam dzieci…. przecież

ani 40 lat…

Cóż to za idiotyczna teoria…….. piotrAA82 – Czw 13 Wrz, 2012 21:47

tak wynika z jakiejś zmyślonej teorii

No dobra ale skoro już podjąłem to teraz już trzeba zaryzykować i trzeźwieć dalej Trochę szkoda bo za wcześnie podjąłem leczenie, o 10 lat za wcześnietak wynika z jakiejś zmyślonej teoriiNo dobra ale skoro już podjąłem to teraz już trzeba zaryzykować i trzeźwieć dalej pterodaktyll – Czw 13 Wrz, 2012 21:48

piotrAA82 napisał/a: za wcześnie podjąłem leczenie, o 10 lat za wcześnie

I co teraz z tym zrobisz? I co teraz z tym zrobisz? piotrAA82 – Czw 13 Wrz, 2012 21:51

A postaram się obalić tą teorię w pył pterodaktyll – Czw 13 Wrz, 2012 21:54

piotrAA82 napisał/a: postaram się obalić tą teorię w pył

Tylko krzywdy sobie przypadkiem nie zrób Tylko krzywdy sobie przypadkiem nie zrób piotrAA82 – Czw 13 Wrz, 2012 21:57

No to wtedy wyjdzie że ta teoria jest prawdziwa ale lepiej żeby taką się nie okazała pterodaktyll – Czw 13 Wrz, 2012 21:59

No to trzymajmy się wersji, że jest z gruntu fałszywa piotrAA82 – Czw 13 Wrz, 2012 22:05

I to jest również według mnie jedyne słuszne rozwiązanie

W sumie to nie lubię żartować na temat tej choroby bo tracę jakby pokorę wobec niej, może później mi będzie to przychodziło łatwiej I to jest również według mnie jedyne słuszne rozwiązanieW sumie to nie lubię żartować na temat tej choroby bo tracę jakby pokorę wobec niej, może później mi będzie to przychodziło łatwiej pterodaktyll – Czw 13 Wrz, 2012 22:10

piotrAA82 napisał/a: nie lubię żartować na temat tej choroby bo tracę jakby pokorę wobec niej, może później mi będzie to przychodziło łatwiej

Miejmy nadzieję. nie można pozwolić na to żeby całkowicie zdominowała Twoje życie i wszelkie poczynania, ale jak słusznie zauważyłeś, na to trzeba czasu. Czasu żeby sie z nią oswoić, a nieledwie zaprzyjaźnić (mam tu na myśli pewien dystans do niej i do siebie samego). To jest możliwe od warunkiem, że nie będziesz próbował się z nią “targować” i uznasz a przede wszystkim zaakceptujesz, swoją bezsilność wobec niej. Powodzenia Miejmy nadzieję. nie można pozwolić na to żeby całkowicie zdominowała Twoje życie i wszelkie poczynania, ale jak słusznie zauważyłeś, na to trzeba czasu. Czasu żeby sie z nią oswoić, a nieledwie zaprzyjaźnić (mam tu na myśli pewien dystans do niej i do siebie samego). To jest możliwe od warunkiem, że nie będziesz próbował się z nią “targować” i uznasz a przede wszystkim zaakceptujesz, swoją bezsilność wobec niej. Powodzenia piotrAA82 – Czw 13 Wrz, 2012 22:16

A i dzięki za bardzo przydatne dla mnie informacje Już zaakceptowałem swoją bezsilność wobec niej, już zaakceptowałem tą chorobę, nie targuję się z nią, bo wiem jak to targowanie mi zawsze wychodziło. W żaden sposób nie chcę się już z alkoholem siłować, bo wiem że przegram.A i dzięki za bardzo przydatne dla mnie informacje wlod – Czw 13 Wrz, 2012 22:41

Temat postu: Doświadczenie Nie wiem Piotr czemu sluza te statystyki jednak na dzisiaj mamy wyzsza wiedze na temat choroby alkoholowej i wiecej propzycji leczenia jej.W dalekiej przeszlosci picia bylo ograniczone gdyz wyzszy byl prestiz rodzica dzisiaj jest inaczej ponadto picie alkoholu przez doroslych bylo czyms naturalnym,dzięki alkoholowi sporo mozna bylo zalatwic spraw osobistych ale rowniez sluzbowych.A odnosnie wieku i motywacjido niepicia wylacznie zalezy ode mnie.Ja w swoim niepiciu moze nie bylem przymuszony przez sad lecz przez żone i gdybym nie byl przekonany ze od wielu lat ten problem w mnie tkwił i przeszkadzał w codziennym zyciu to ta sugestia lub warunek żony nic by nie znaczył i nadal bym pil lub co gorsza już nie bylo by mnie wsród zyjących.Ja swoja skuteczna próbe podjąlem w wieku 32 lat tzn ze mozna wcześniej .Pozdrawiam niepije dziiaj moonyain – Czw 13 Wrz, 2012 23:55

Osa666 napisał/a: ja osobiscie(ale to tylko moje zdanie ) uwazam ze po40 latwiej przestac chociazby z tego wzgledu ze troche szalenstw ma sie za soba mlody czlowiek ma trudniej sie oprzec myslac o tego to ja jesczcze nie probowalem…….. oczywiscie to tylko moja prywatna opinia i tyczy mnie

Ostatnio zastanawiałem się nad czymś podobnym… Ja napiszę jak wygląda to z mojego punktu widzenia czyli osoby dwudziestoparoletniej.

W każdym wieku trzeźwieć jest trudno, jednak wydaje mi się, że osobom starszym jest odrobinę łatwiej. Dlaczego? Choćby z takiego powodu, że takie osoby często mają swoje własne rodziny(żony czy tam mężów, dzieci), a więc mają kogoś kto może ich w tym trzeźwieniu wspierać. Takie wsparcie może być nieocenione.

Z kolei kto wspiera mnie?;] Nie mam swojej rodziny, to nie jest prosta sprawa znaleźć kogoś kto zaakceptuje mnie takim jakim jestem. Alkoholicy swoich partnerów życiowych znajdują przecież zazwyczaj zanim jeszcze popadną w nałóg.

Codziennie wracam do pustego domu i na dobrą sprawę nie mam nawet do kogo gęby otworzyć. Nie próbuję w tym momencie usprawiedliwiać swojego ewentualnego zapicia, tylko piszę na swoim przykładzie jak jest.

Rezygnacja z używek w moim wieku oznacza w pewnym sensie wyrzucenie

na margines, uznanie za dziwaka itp, bo ludzie nie rozumieją czym jest nałóg i że uzależnić się można będąc jeszcze naprawdę młodym. Z tych też powodów mam zaledwie garstkę znajomych.

Drugą sprawą jest to, że osoby starsze zazwyczaj mają już bardziej poukładane i stabilne życie- własne miejsce zamieszkania, pewną pracę itd. Przynajmniej tak było z ludźmi, których spotkałem na terapii. Podczas gdy ja niestety jeszcze nie byłem w stanie dorobić się własnego “M”, muszę wynajmować, na dodatek co jakiś czas jestem zmuszony do przeprowadzek(np z powodu podniesienia czynszu). Nigdy nie wiem na kogo trafię w nowym miejscu zamieszkania i czy np nie będą to osoby, które często piją, co jak wiadomo raczej w trzeźwieniu nie pomoże.

Kolejną sprawą jest to, o czym już trochę wspomniałem wyżej- osoby w wieku powiedzmy 40 lat na terapii, AA i grupach wsparcia mogą spotkać mnóstwo swoich rówieśników, a jak wiadomo- z ludźmi o zbliżonym wieku łatwiej jest znaleźć wspólny język. Z kolei moich rówieśników- abstynentów praktycznie nie ma, a niech nikt mi nie wpiera, że z facetem, który mógłby być moim ojcem powinienem dogadywać się równie swobodnie jak z równo-latkiem.

Tak więc moim zdaniem trzeźwieć “młodym” jest trudniej nie ze względu na to, że “jeszcze się nie wybawili”;] Jonesy – Pią 14 Wrz, 2012 00:17

Jestem na forum kulturystycznym od zeszłego października (nazwy nie podaję bo i po co) i mam tam parunastu znajomych – chłopaków od 16 do 25 roku życia – żaden nie pije. Mają dziewczyny, znajomych i życie. I nie piją. I nie są wyrzutkami ani dziwakami.

Ale zgodzę się z Tobą – mam komfort, bo mam rodzinę. Wiesz jaki jest ten komfort? Mam komfort, bo codziennie kładąc się spać mogę Bogu dziękować, że kładę się trzeźwy, że nie zawiodłem żony. Że wiem co robię i gdzie jestem, że nie muszą się o mnie bać ani wstydzić. Że moja żona nie musi spać z śmierdzącym potworem, bojąc się czy jej nie pobije, czy jej nie zwyzywa. Mam komfort, bo drżę ze strachu czy uda mi się spłacić kredyt, jaki wzięliśmy na budowę domu. Mam komfort, bo boję się, że jak zachleję, to nie będę pokrzywdzony tylko ja, ale cała moja rodzina – żona i dwie córki. Że to im zniszczę życie a nie sobie. Że to co nawyprawiam po alkoholu im psychikę pokrzywi i zrobi z nich DDA. Że jak zachleję i wywalą mnie z roboty, to żona będzie musiał utrzymywać dzieci i kredyt spłacać.Mam *j**** komfort będąc trzeźwiejącym alkoholikiem. Chciałbyś się zamienić?

Bo ja nigdy w życiu. Bo to dla tego życia i dla marzeń przestałem pić i zacząłem trzeźwieć. Tak boję się, są takie chwile że s**m pod siebie ze strachu, mam ochotę stanąć i wyć i wrzeszczeć “czemu ja”. Ale wiesz co? A czemu nie ja? Co to takiego strasznego ten alkoholizm? Ot dbać o siebie, chodzić na grupę, na miting. Jak trzeba to i terapii zażyć. Stosować kilka zasad i pilnować się. Ot i wszystko. Da się żyć.

Sztuką jest znaleźć pozytywy i mocne strony w każdej sytuacji w jakiej jesteś. A i w Twojej są one.

Plus dodatkowo – masz poważną szansę znaleźć porządną, niepijącą i nie puszczającą się na prawo i lewo dziewczynę i założyć z nią prawdziwą rodzinę.

Tak ja sobie to przemyślałem i tak ja to widzę. A mam dopiero 30 lat, to anim stary anim młody. Ot tak po środku. Da się żyć, byle na trzeźwo. moonyain – Pią 14 Wrz, 2012 00:49

Jonesy napisał/a: Jestem na forum kulturystycznym od zeszłego października (nazwy nie podaję bo i po co) i mam tam parunastu znajomych – chłopaków od 16 do 25 roku życia – żaden nie pije. Mają dziewczyny, znajomych i życie. I nie piją. I nie są wyrzutkami ani dziwakami.

Heh “I nie piją” mówisz? Nie piją nałogowo, piją alkohol, ale w niedużych ilościach czyli w takich, jakie nie zaszkodzą ich formie. I chodzą na imprezy, ale wszystko z umiarem.

Zresztą o czym my tu w ogóle rozmawiamy? O jakichś wirtualnych postaciach, które tak naprawdę nie wiadomo jakie są w rzeczywistości, bo w internecie to każdy może udawać kogo chce.

Czy Ty chociaż raz widziałeś któregoś z nich żeby móc cokolwiek obiektywnie powiedzieć o tym człowieku? Podejrzewam, że nie.

Ty siedzisz na “forum kulturystycznym”, ja z kolei chodzę na normalną, publiczną siłownię i osoby ćwiczące znam nie tylko z internetu, ale osobiście. I powiem Ci, że nie ma wśród nich abstynentów, a dla normalnego człowieka zwrot “nie pije” nie oznacza całkowitej abstynencji, a jedynie niepicie dużych dawek alkoholu. Bo pijąc takie nie trzeba się bać o spadek formy. To jeszcze nie wszystko. Znam osobiście kilku chłopaków, którzy startują w ZAWODACH KULTURYSTYCZNYCH i nawet oni nie są abstynentami. Pozwalają sobie na normalne napicie się nawet 3-4 razy w roku(oczywiście poza sezonem). Również i chodzenie do knajpy czy do innych miejsc gdzie znajduje się alkohol i wypicie ze znajomymi piwa czy dwóch nie jest im obce, co w moim wypadku nie jest niestety możliwe, bo ja nie mogę wypić ŻADNEJ ilości alkoholu a i “pijalni” powinienem unikać.

Powtarzam- oni nie są abstynentami, a jedynie osobami, które nie nadużywają alkoholu.

Więc no niestety, ale w tym momencie z przykładem nie trafiłeś…

Heh “I nie piją” mówisz? Nie piją nałogowo, piją alkohol, ale w niedużych ilościach czyli w takich, jakie nie zaszkodzą ich formie. I chodzą na imprezy, ale wszystko z umiarem.Zresztą o czym my tu w ogóle rozmawiamy? O jakichś wirtualnych postaciach, które tak naprawdę nie wiadomo jakie są w rzeczywistości, bo w internecie to każdy może udawać kogo chce.Czy Ty chociaż raz widziałeś któregoś z nich żeby móc cokolwiek obiektywnie powiedzieć o tym człowieku? Podejrzewam, że nie.Ty siedzisz na “forum kulturystycznym”, ja z kolei chodzę na normalną, publiczną siłownię i osoby ćwiczące znam nie tylko z internetu, ale osobiście. I powiem Ci, że nie ma wśród nich abstynentów, a dla normalnego człowieka zwrot “nie pije” nie oznacza całkowitej abstynencji, a jedynie niepicie dużych dawek alkoholu. Bo pijąc takie nie trzeba się bać o spadek formy. To jeszcze nie wszystko. Znam osobiście kilku chłopaków, którzy startują w ZAWODACH KULTURYSTYCZNYCH i nawet oni nie są abstynentami. Pozwalają sobie na normalne napicie się nawet 3-4 razy w roku(oczywiście poza sezonem). Również i chodzenie do knajpy czy do innych miejsc gdzie znajduje się alkohol i wypicie ze znajomymi piwa czy dwóch nie jest im obce, co w moim wypadku nie jest niestety możliwe, bo ja nie mogę wypić ŻADNEJ ilości alkoholu a i “pijalni” powinienem unikać.Powtarzam- oni nie są abstynentami, a jedynie osobami, które nie nadużywają alkoholu.Więc no niestety, ale w tym momencie z przykładem nie trafiłeś… Jonesy napisał/a: Chciałbyś się zamienić?

Jonesy, Ty najwyraźniej nie masz pojęcia czym jest samotność i na dodatek kompletnie odwróciłeś kota ogonem. Napisałeś w ten sposób jakby żona i rodzina były dla Ciebie prawdziwym balastem.

Skoro rodzina jest dla Ciebie taką kulą u nogi to po co ją zakładałeś? Powiem Ci- choćby po to żeby móc liczyć na wsparcie w trudnych momentach. Ja na takie liczyć nie mogę. Żeby mieć do kogo wracać, dla kogo żyć itd…

Nie masz zielonego pojęcia jak smakuje samotność, a to dlatego, że nigdy nie byłeś sam. Zawsze(nawet kiedy ostro piłeś) miałeś przy swoim boku dziewczynę/kobietę czyli kogoś w kim miałeś wsparcie. Miałeś komu się wyżalić, z kim spędzić nawet najgorsze chwile.

Sam wspominałeś, że obecna żona nie opuściła Cię nigdy, wyciągała Cię z rynsztoku i gdyby nie ona to bardzo możliwe, a wręcz prawdopodobne, że tkwiłbyś tam dalej. Wyobraź sobie, że nikogo takiego nigdy nie było w Twoim życiu. I co wtedy robisz?? Nikt nie wyciaga Ciebie z szamba, jesteś skazany sam na siebie, a więc dalej pijesz, bo sam sobie z tym nie poradzisz.

Taka jest właśnie moja rzeczywistość- nie mam nikogo takiego.

A skoro pytasz czy chciałbym się zamienić to chyba w ogóle nie doceniasz tego co masz.

Ale tak to zwykle bywa, że człowiek docenia coś dopiero wtedy gdy to traci. Dziubas – Pią 14 Wrz, 2012 06:46

moonyain napisał/a: Alkoholicy swoich partnerów życiowych znajdują przecież zazwyczaj zanim jeszcze popadną w nałóg.

Raczej osoby,które wchodzą w taki związek, nie zdają sobie sprawy z choroby.

moonyain napisał/a: Rezygnacja z używek w moim wieku oznacza w pewnym sensie wyrzucenie

na margines, moonyain napisał/a: Z tych też powodów mam zaledwie garstkę znajomych.

A co robisz żeby tych nowych, trzeźwych znajomych znaleźć ? moonyain napisał/a: Drugą sprawą jest to, że osoby starsze zazwyczaj mają już bardziej poukładane i stabilne życie- własne miejsce zamieszkania, pewną pracę itd

Ja przepiłem ponad dwadzieścia lat swojego życia. Wiesz czego się dorobiłem?

Niczego, tylko “doświadczeń”, z których do tej pory nie potrafiłem korzystać.

Piszesz o rodzinie.

Masz za…tą szansę, której ja nie miałem. Założyć rodzinę na trzeźwo! Alkoholik72 – Pią 14 Wrz, 2012 06:50

Moonyain .. wiele racji w tym co piszesz.

W czasach picia żona wiele razy mi pomagała, ratowała, zawsze była przy mnie…

To dzieki niej trafiłem na terapię, to ona mobilizowała mnie do jej kontynuacji, to dzięki niej, jej stanowczości, przywiązaniu, miłości zacząłem naprawdę trzeźwieć.

I jak już zacząłem trzeźwieć – i mineły pierwsze 3-4 miesiące bez alkoholu, to zobaczyłem że mieszkam z obcą osobą, że tak naprawdę to jej nie kocham ( potrafiłem mówić o miłości ale nie wiedziałem co to jest, to było bardziej dla wygody i z przyzwyczajenia) , mieszkam z moimi dziećmi ale jakby nie moimi ( jakby nie pamiętam za bardzo ich dzieciństwa, zawsze bardzo mało czasu z nimi spędzałem, nie miałem tak naprawdę z nimi wspólnych tematów – choć wcześniej okłamywałem się że jest inaczej) itd itd.

I zastanawiałem się czy to ma dalej sens. Kiedyś żona powiedziała mi ” Traktujesz mnie jakbym ja po prostu była, zawsze była. A ja wcale nie muszę być.”

Byłem tak bardzo wyprany z wszystkich uczuć. Nie miałem pojęcia tak naprawdę nie tylko co to miłość ale co to koleżeństwo, przyjaźń, współczucie, odpowiedzialność.

Zastanawiałem się czy dam radę tak żyć. Czy mam się dalej męczyć w tym domu.

Przegadałem sprawę ze sponsorem, powiedziałem ci mnie boli. Po rozmowie stwierdziłęm że dam sobie 3 lata. 3 lata w których będę czekał czy coś się zmieni. Czekał i robił swoje – robił wszystko co potrafię by się zmieniło.

Od tego czasu minęło 5 lat. I wierzcie mi że była to najlepsza decyzja jaką w życiu podjąłem. Dziś uwielbiam i kocham swoją żonę, uczę się kochac dzieci i dalej uczę się bycia dobrym ojcem i mężem. Jestem spełniony i w tej swerze życia.

Jeden z dobrych kolegów kilka miesięcy temu ( 4 lata abstynencji..) wrócił do domu i nie zastał żony, jej rzeczy ani dziecka. Wyprowadzili się pod jego nieobecność.

Był rozbity – jakim prawem, przecież nie pił. Właśnie…. problem w tym że każdy ma swoje granice wytrzymałości. I skoro po zaprzestaniu picia mijają lata a nic się nie zmienia…

Dobry władca to nie ten co wciąż walczy o zdobycie nowych krain, ale ten co pomimo tej walki przede wszystkim troszczy sie o to co już posiada. Bo inaczej straci i to, i nic więcej nie zdobędzie. Jonesy – Pią 14 Wrz, 2012 08:05

Moonyain, co mam Ci więcej napisać? Ty wiesz swoje i już. Mam w tej swojej głowie poukładane, że Ty masz źle i że masz do du**. Wiesz, mnie tam to akurat wisi, jak Ty odbierasz to co napisałem, ja to napisałem z serca, żebyś wiedział jak czasem możesz się bać, że ze strachu Cię paraliżuje, żebyś tej swojej rodzinnej podpory i wsparcia nie spuścił w kiblu. A Ty co? Radzisz mi “pozbyć się balastu”? Jak rodzina dla Ciebie to “balast” to lepiej jej nie zakładaj jeszcze – po co komuś marnować życie?

Już Ci pisałem – weź to co masz i zrób z tego swoją siłę. zimna – Pią 14 Wrz, 2012 09:23

Po kilku miesiącach terapii, kiedy ludzie przyjrzeli się swojemu życiu często słyszę ;ja już dłużej nie wytrzymam, nie kocham jej (jego), dziś wiem, że nigdy jej (jego) nie kochałem,to małżeństwo to było w pijam życiu,robię wszystko żeby nie być z nią, wychodzę – zasuwam całe dnie, wymyślam nowe pasje, “włażę w komputer” , nie dam rady trzeźwieć w zakłamaniu itd.

I towarzyszące temu mega poczucie winy, bo mówi o kimś kto stracił całe lata na wciąganiu go z bagna – nic tylko do sklepu po flache.

Nie zdawałam sobie sprawy, że to takie typowe

Nikt nie ma lekko, tak myślę, tak widzę

Zeskrobiesz farbkę z wierzchu i wyłazi rdza i dziury. No to szpachlujesz, lakierujesz, polerujesz itd. ale odnowa – odłazi Ja tam jestem zwolenniczką gruntownego remontu a kto ma racje, czas pokaże. Myślałam oczywiście, że jestem wyjątkowaPo kilku miesiącach terapii, kiedy ludzie przyjrzeli się swojemu życiu często słyszę ;ja już dłużej nie wytrzymam, nie kocham jej (jego), dziś wiem, że nigdy jej (jego) nie kochałem,to małżeństwo to było w pijam życiu,robię wszystko żeby nie być z nią, wychodzę – zasuwam całe dnie, wymyślam nowe pasje, “włażę w komputer” , nie dam rady trzeźwieć w zakłamaniu itd.I towarzyszące temu mega poczucie winy, bo mówi o kimś kto stracił całe lata na wciąganiu go z bagna – nic tylko do sklepu po flache.Nie zdawałam sobie sprawy, że to takie typoweNikt nie ma lekko, tak myślę, tak widzęZeskrobiesz farbkę z wierzchu i wyłazi rdza i dziury. No to szpachlujesz, lakierujesz, polerujesz itd. ale odnowa – odłaziJa tam jestem zwolenniczką gruntownego remontu a kto ma racje, czas pokaże. moonyain – Pią 14 Wrz, 2012 09:51

Jonesy napisał/a: Radzisz mi “pozbyć się balastu”?

Nigdzie Ci nie napisałem żebyś czegoś się pozbywał. Ale czytając to co napisałeś na poprzedniej stronie nietrudno dojść do takiego wniosku, że rodzina to dla Ciebie balast, bo jesteś odpowiedzialny nie tylko za siebie ale i za nią.

W ogóle jak dla mnie to co mówisz to jest kompletna niedorzeczność, ale no powiedzmy, że było późno, byłeś zmęczony itp

Bo czy Ty naprawdę gdybyś miał możliwość wybrać to zamieniłbyś kochającą rodzinę na zapiździałą samotność?

Nigdzie Ci nie napisałem żebyś czegoś się pozbywał. Ale czytając to co napisałeś na poprzedniej stronie nietrudno dojść do takiego wniosku, że rodzina to dla Ciebie balast, bo jesteś odpowiedzialny nie tylko za siebie ale i za nią.W ogóle jak dla mnie to co mówisz to jest kompletna niedorzeczność, ale no powiedzmy, że było późno, byłeś zmęczony itpBo czy Ty naprawdę gdybyś miał możliwość wybrać to zamieniłbyś kochającą rodzinę na zapiździałą samotność? Jonesy napisał/a: Jak rodzina dla Ciebie to “balast” to lepiej jej nie zakładaj jeszcze – po co komuś marnować życie?

Ja nie mam własnej rodziny, więc jak ona może być dla mnie balastem.

A i chyba nigdy nie założę, bo wg Ciebie jestem teraz w wyśmienitej sytuacji- zero odpowiedzialności, pełna wolność i swoboda. No i jak się zachleję to może nawet nikt nie zauważy Ja nie mam własnej rodziny, więc jak ona może być dla mnie balastem.A i chyba nigdy nie założę, bo wg Ciebie jestem teraz w wyśmienitej sytuacji- zero odpowiedzialności, pełna wolność i swoboda. No i jak się zachleję to może nawet nikt nie zauważy Jonesy – Pią 14 Wrz, 2012 10:32

moonyain napisał/a: nietrudno dojść do takiego wniosku, że rodzina to dla Ciebie balast, bo jesteś odpowiedzialny nie tylko za siebie ale i za nią.

Nie, do takiego wniosku akurat doszedłeś Ty czytając mnie. Ja tego nie napisałem, chciałem Ci tylko uzmysłowić, że w każdej sytuacji są i plusy i minusy. Odpowiedzialność za rodzinę, za kredyt i całą resztę zobowiązań w przypadku gdy jesteś w nałogu to, zwłaszcza na początku, naprawdę mało komfortowa sprawa.

moonyain napisał/a:

Bo czy Ty naprawdę gdybyś miał możliwość wybrać to zamieniłbyś kochającą rodzinę na zapiździałą samotność?

Jonesy napisał/a: Chciałbyś się zamienić?

Bo ja nigdy w życiu. Bo to dla tego życia i dla marzeń przestałem pić i zacząłem trzeźwieć.

Oczywiście że nie zamieniłbym się, przecież to napisałem wczoraj już. Żona mi uratowała życie – tak było. Bo nie wiem co by było jakbym jej nie miał. Z drugiej jednak strony, nawet nie chce mi się rozmyślać nad tym co by było gdyby – biorę to co mam i staram się dać z siebie wszystko.

moonyain napisał/a:

A i chyba nigdy nie założę, bo wg Ciebie jestem teraz w wyśmienitej sytuacji- zero odpowiedzialności, pełna wolność i swoboda. No i jak się zachleję to może nawet nikt nie zauważy

I znowu nie, nie według mnie – według Ciebie. Bo to są Twoje reakcje na moje posty. Twoja ich interpretacja. Wyciągasz tylko te informacje, które w danej chwili są Ci potrzebne do nakręcania się i powiększania swojej doliny. Jest na to nazwa – nałogowe regulowanie uczuć.

Widzisz, ja naprawdę chciałem Ci pomóc tym moim postem. Chciałem Ci pokazać, że tam gdzie Ty widzisz minusy, jest też dużo plusów, oraz tam gdzie widzisz jakiś raj dla siebie, jest też dużo trudu i ryzyka. Ja mam rodzinę, założyłem ją będąc alkoholikiem. Co zrobię? To ja musiałem żonę przepraszać i wciąż staram się jej wynagrodzić piekło jakie jej zgotowałem. Ale to moje życie i takie mam. Innego mieć nie będę i bardzo mi się ono teraz podoba. Nigdy bym się nie zamienił, bo nauczyłem się widzieć w nim przewagę pozytywów.

W momencie gdy Ty nauczysz się tego u siebie będzie Ci o wiele lżej.

I pamiętaj jeszcze na koniec – osoba samotna może być samotna albo założyć rodzinę. Osoba z rodziną, może ją stracić i być samotna. Jak sądzisz – kogo zaboli bardziej? pterodaktyll – Pią 14 Wrz, 2012 10:37

Jonesy napisał/a: osoba samotna może być samotna albo założyć rodzinę. Osoba z rodziną, może ją stracić i być samotna. Jak sądzisz – kogo zaboli bardziej?

Ja już to wiem…….. piotrAA82 – Pią 14 Wrz, 2012 10:42

Faktycznie samotność nie jest przyjemna i nie sprzyja utrzymaniu abstynencji. Mam praktycznie tak samo jak Moonyain. Kolegów praktycznie zero, a ciężko mi takowych znaleźć na grupie przykładowo AA, bo przecież ja mam 30 lat, i jestem najmłodszy w całej grupie. Średnia wieku jest dużo wyższa. No ale nie poddaję się i szukam tych nowych znajomych, ale to koledzy na zasadzie cześć co słychać i narka. W pracy niby są, ale żebym się z nimi bardziej zżył, to trzeba iść na imprezkę i tak się zintegrować. A ja nie mogę iść bo unikam miejsc gdzie jest alkohol. Prawda jest taka że poza terapią i mityngami AA nie mam z kim praktycznie pogadać. No ale wybrałem opcję zmiany towarzystwa i muszę się przez jakiś czas liczyć z taką sytuacją, bo nic nie przychodzi od razu ani samo. A co do założenia rodziny to jestem optymistą. iksigregzet – Pią 14 Wrz, 2012 12:01

piotrAA82 napisał/a: Mam takie pytanie Szymon, ilu osobom udaje się statystycznie przestać pić do końca życia z tych które chodzą na terapię?? Chodzi mi o takie osoby które nigdy już nic nie wypiją, czy są gdzieś prowadzone takie statystyki? Pozdrawiam. czyżbym doczytywał się tu powątpiewania ? coś w rodzaju targowania ? niee chyba nie… ( tu i teraz i dzisiaj ) ja dzisiaj nie piję i to powtarzam zaraz po tym jak się obudzę. iksigregzet – Pią 14 Wrz, 2012 12:03

piotrAA82 napisał/a: to trzeba iść na imprezkę i tak się zintegrować są imprezki dla AA muza tańce wsio, oprócz % rzecz jasna iksigregzet – Pią 14 Wrz, 2012 12:14

piotrAA82 napisał/a: A postaram się obalić tą teorię w pył dla kogo ? iksigregzet – Pią 14 Wrz, 2012 12:27

pterodaktyll napisał/a: Jonesy napisał/a: osoba samotna może być samotna albo założyć rodzinę. Osoba z rodziną, może ją stracić i być samotna. Jak sądzisz – kogo zaboli bardziej?

Ja już to wiem…….. kogo ? iksigregzet – Pią 14 Wrz, 2012 12:47

moonyain napisał/a: Codziennie wracam do pustego domu i na dobrą sprawę nie mam nawet do kogo gęby otworzyć. … też jestem sam, wolę być sam trzeźwy niż z załogą naj… pijany. Każdemu jest ciężko trzeźwieć, ( czy ma rodzinę, czy jest sam, to nie jest jakiś wyznacznik, ma te same problemy, nie wiemy co będzie jutro, Ty dziś jesteś sam a inni mają rodziny, ale karta może się odwrócić… można miieć rodzinę a czuć się w niej samotnym, wiesz tu sytuacji można mnożyć i jeszcze to spotęgować, już kiedyś pisałem tyle jest dróg do trzeźwienia ile alkoholików, i moim skromnym zdaniem lepiej jest dla każdego aby skupił się na własnym trzeźwieniu ) ale ponoć jak sie tego chce naprawdę nie jest tak strasznie. A im wcześniej zaczynasz trzeźwieć tym lepiej bo masz szansę dłużej żyć w trzeźwości. Jo-asia – Pią 14 Wrz, 2012 15:58

moonyain napisał/a: że “jeszcze się nie wybawili

ja, mimo mojego wieku, też tak myślę – nie miałam czasu na zabawę, szkoła, praca, dzieci a teraz gdy mam czas i mogłabym sie bawić, to okazało się że jestem alkoholiczką

moonyain napisał/a: nie byłem w stanie dorobić się własnego “M”, muszę wynajmować

nadal nie mam własnego M i wynajmuję

moonyain napisał/a: Rezygnacja z używek w moim wieku oznacza w pewnym sensie wyrzucenie

wszyscy wokół mnie piją, nie zrezygnowali dla mnie z tego, to ja zrezygnowałam z ich towarzystwa, dla własnego dobra – pozostają mi tylko moje dorosłe dzieci a one, mają własne życie i własnych przyjaciół

moonyain napisał/a: że osobom starszym jest odrobinę łatwiej. Dlaczego? Choćby z takiego powodu, że takie osoby często mają swoje własne rodziny(żony czy tam mężów, dzieci), a więc mają kogoś kto może ich w tym trzeźwieniu wspierać.

moonyain napisał/a: Powiem Ci- choćby po to żeby móc liczyć na wsparcie w trudnych momentach

tylko, jakie ja mam prawo obarczać ich swoimi trudnymi momentami, co? to moja choroba i moje problemy a oni i tak już swoje wycierpieli

samotność w początkowym okresie (tj około roku podobno) jest elementem trzeźwienia, towarzyszy mi także – porostu muszę ją zaakceptować endriu – Pią 14 Wrz, 2012 16:36

szymon napisał/a: a czy dajesz mi cień nadziei? bo ja nie mam dzieci…. przecież

ani 40 lat…

jak w najbliższej pięciolatce nie będziesz miał dzieci to nie daję Ci szans szymon – Pią 14 Wrz, 2012 16:39

endriu napisał/a: szymon napisał/a: a czy dajesz mi cień nadziei? bo ja nie mam dzieci…. przecież

ani 40 lat…

jak w najbliższej pięciolatce nie będziesz miał dzieci to nie daję Ci szans

a np adoptowane się liczą? a np adoptowane się liczą? endriu – Pią 14 Wrz, 2012 16:41

nie radziłbym, to jest dysfunkcyjna rodzina wtedy szymon – Pią 14 Wrz, 2012 16:57

endriu napisał/a: to jest dysfunkcyjna rodzina wtedy

a jak będzie mama + dziecko to tez dysfunkcyjna? też mi się nie uda? a jak będzie mama + dziecko to tez dysfunkcyjna? też mi się nie uda? Dora – Pią 14 Wrz, 2012 17:08

Moja mama sama mnie wychowywała i piję.. Trochę kiepsko było bo szpiegowała mnie, stosowała inwigilację i terror.. Ja tak nie robie – nigdy ! pterodaktyll – Pią 14 Wrz, 2012 17:19

Cytat: pterodaktyll napisał/a:

Jonesy napisał/a:

osoba samotna może być samotna albo założyć rodzinę. Osoba z rodziną, może ją stracić i być samotna. Jak sądzisz – kogo zaboli bardziej?

Ja już to wiem……..

kogo ?

Jak sie rozwiedziesz to przekonasz się na własnej skórze. Zazwyczaj rodzinę docenia się wtedy, kiedy się ją utraciło i jak zostajesz sam jak palec……. moonyain – Pią 14 Wrz, 2012 18:37

Jonesy napisał/a: Widzisz, ja naprawdę chciałem Ci pomóc tym moim postem. Chciałem Ci pokazać, że tam gdzie Ty widzisz minusy, jest też dużo plusów, oraz tam gdzie widzisz jakiś raj dla siebie, jest też dużo trudu i ryzyka.

No cóż.. ja to co napisałeś wcześniej zinterpretowałem właśnie ten sposób, że Ty widzisz w sytuacji, w której się znajdujesz mnóstwo minusów. I chciałem Ci po prostu uświadomić, że zawsze możesz mieć gorzej…

Cytat: Jo-asia

To co napisałem zaobserwowałem na przykładzie ludzi, z którymi byłem na terapii. Ale nie każdego ten schemat dotyczy, widocznie Ciebie akurat nie.

W tym, że łatwiej jest trzeźwieć mając czyjeś wsparcie i w miarę ustabilizowane życie na pewno coś jest, bo ludzi posiadających te właśnie cechy zdecydowanie najwięcej jest na dalszych etapach terapii. Jo-asia – Pią 14 Wrz, 2012 21:17

moonyain napisał/a: łatwiej jest trzeźwieć mając czyjeś wsparcie

ja w moim trzeźwieniu szukam wsparcia i je dostaję od podobnych do mnie

spotykam ich na grupie, w AA, tutaj czy wspomagam się też terapeutą

myślę, że to co mam czy czego nie mam, staje się lub może się stać wymówką, tłumaczeniem – dlaczego to mnie tak trudno trzeźwieć

Ja staram się unikać takich pułapek, boję się że za chwilę tak się w nie wkręcę, że zostanie mi tylko jedno wyjście….a tego nie chcę ja w moim trzeźwieniu szukam wsparcia i je dostaję od podobnych do mniespotykam ich na grupie, w AA, tutaj czy wspomagam się też terapeutąmyślę, że to co mam czy czego nie mam, staje się lub może się stać wymówką, tłumaczeniem – dlaczego to mnie tak trudno trzeźwiećJa staram się unikać takich pułapek, boję się że za chwilę tak się w nie wkręcę, że zostanie mi tylko jedno wyjście….a tego nie chcę piotrAA82 – Pon 17 Wrz, 2012 17:43

Jo-asia napisał/a: boję się że za chwilę tak się w nie wkręcę, że zostanie mi tylko jedno wyjście….a tego nie chcę

Nigdy nie jest tak, że zostaje to jedno wyjście Nigdy nie jest tak, że zostaje to jedno wyjście endriu – Pon 17 Wrz, 2012 20:35

szymon napisał/a: a jak będzie mama + dziecko to tez dysfunkcyjna?

a masz kogoś na oku? Zorba – Śro 19 Wrz, 2012 10:13

Hej nie tylko statystyka jest brutalna ale także rzeczywistość. Ludzie z problemem alkoholowym, którzy podjęli terapię dzielą się na 3 grupy:

1. Piją nadal i nic nie pomaga

2. Zapijają od czasu do czasu i ponownie próbują abstynencji

3. Nie piją

Ciekawostką jest fakt, że skład tych grup jest podobny bez względu na rodzaj terapii. Można iść drogą AA, terapii odwykowej, terapii innej lub “siłą charakteru” a efekt jest podobny (badania Martina Seligmana).

W Polsce niestety króluje przeświadczenie, że tylko terapia odwykowa (przestarzała i prymitywna w swej istocie) jest drogą właściwą. To zwyczajny biznes stworzony przez Mellibraudę i jego sektę bo zmonopolizowali dostęp do pieniędzy z NFZ, zatajając istnienie innych form pomocy. Cała tzw. terapia odwykowa jest zwyczajnym praniem mózgu i zorientowana jest na zwalczanie skutków a zupełnie ignoruje przyczyny, produkując seryjnie ludzi pseudo szczęśliwych ze swej abstynencji. Jeżeli ktoś kilka lat po terapii nie umie przeżyć tygodnia bez grupy AA to znaczy, że tylko zamienił swoje uzależnienie i dalej pozostaje inwalidą emocjonalnym. Pójdzie na miting, powtórzy ten sam od lat tekst (odtworzy płytkę) i tyle a problemy osobowościowe pozostają bez zmian. staaw – Śro 19 Wrz, 2012 10:19

Witaj Zorbo,

Zorba napisał/a: zatajając istnienie innych form pomocy

Oświeć mnie proszę…

(Po wizycie w powitalni oczywiście)

Stanisław. smokooka – Śro 19 Wrz, 2012 10:21

Zorba napisał/a: Cała tzw. terapia odwykowa jest zwyczajnym praniem mózgu i zorientowana jest na zwalczanie skutków a zupełnie ignoruje przyczyny, produkując seryjnie ludzi pseudo szczęśliwych ze swej abstynencji.

Dość odważne twierdzenie jak na pierwszy post. A skąd mam wiedzieć, że wiesz o czym w ogóle mówisz? Wpadłeś wsadzić kij w mrowisko? mia83 – Śro 19 Wrz, 2012 10:48

Ale te słowa są jak woda na młyn iluzji i bronienia się przed terapią. Bo przecież nie chcę popaść w kolejne uzależnienie – tym razem od terapii i kontaktów z AA.

Powiedzcie, że on nie ma racji… Nie wiem na czym opiera się Zorba w swoich słowach.Ale te słowa są jak woda na młyn iluzji i bronienia się przed terapią. Bo przecież nie chcę popaść w kolejne uzależnienie – tym razem od terapii i kontaktów z AA.Powiedzcie, że on nie ma racji… smokooka – Śro 19 Wrz, 2012 10:50

Wybierz Mia po prostu to co uważasz za rozsądniejsze mia83 – Śro 19 Wrz, 2012 10:55

Wiem wiem, głupio napisalam…

Dla mnie wybór jest jasny, choć trudny. Jonesy – Śro 19 Wrz, 2012 11:09

Nikt za Ciebie nic nie wybierze i nikt za Ciebie nie wytrzeźwieje. Polecam ruszyć 4 litery i testowo sprawdzić co to miting i czy Ci tam pasuje. Nikt Ci nie napisał, że terapia to twoje być albo nie być. To Ty decydujesz. Ale nie dasz rady wytrzeźwieć samej, bez kontaktu z drugim alkoholikiem.

Ciekawe czy jak by ktoś napisał, że raka nie wyleczysz chemioterapią, bo jest mnóstwo innych dróg, czy też byś olała chemię tak chętnie jak w tym przypadku?

Ps. Wciąż czekasz na odpowiedź z ośrodka? mia83 – Śro 19 Wrz, 2012 11:22

Jonesy, wysyłam PW. Zorba – Śro 19 Wrz, 2012 11:23

Nigdzie nie zamierzam wkładać kija, znalazłem przypadkiem to forum i postanowiłem wyrazić swoją opinię. Ponieważ jestem weteranem odwyku (ponad 20-letni staż w samej terapii), widziałem to i owo, więc podzieliłem się swoimi przemyśleniami.

Obecnie uczestniczę w ciekawym projekcie realizowanym przez terapeutów, którzy po wieloletniej pracy w “klasycznym” odwyku utracili wiarę w jego skuteczność i próbują czegoś innego opierając się na współczesnych metodach psychologii. W pewnym uproszczeniu rzecz polega na tym, że człowiek by móc zostać alkoholikiem lub innym “likiem” musiał mieć “zryty beret” czyli zaburzenia emocjonalne powstałe w relacjach z ważnymi dla siebie ludźmi a uzależnienie jest tylko skutkiem. Praca polega na zdiagnozowaniu przyczyn oraz ich rozwiązywaniu. Gdy ustanie przyczyna alkohol sam odpadnie tzn. nie będzie potrzeby by po niego sięgać. Oczywiście fundamentem jest zachowanie abstynencji ale nie ona jest celem pracy tylko środkiem, tu nikt nie jest dumny z tego, ze nie pije, to dopiero początek. To działa bo znam już wielu ludzi (absolwentów;)), którzy znakomicie funkcjonują w życiu. Mam wrażenie, że skuteczność jest znacząco wyższa i z wielką satysfakcją obserwuję tych, którzy zakończyli terapię.

Nie zamierzam nikomu odbierać satysfakcji z drogi klasycznej, wskazuję tylko, że można też inaczej. I jeszcze ciekawostka, ci terapeuci są zajadle zwalczani przez jedynie słusznych terapeutów i to przy użyciu metod bardzo odległych od elegancji. Stąd może moja tak ostra opinia… Nie boję się terapii bo zaliczyłem ich już co najmniej 5 i mieszczę się w opisanej przeze mnie grupie nr 2Nigdzie nie zamierzam wkładać kija, znalazłem przypadkiem to forum i postanowiłem wyrazić swoją opinię. Ponieważ jestem weteranem odwyku (ponad 20-letni staż w samej terapii), widziałem to i owo, więc podzieliłem się swoimi przemyśleniami.Obecnie uczestniczę w ciekawym projekcie realizowanym przez terapeutów, którzy po wieloletniej pracy w “klasycznym” odwyku utracili wiarę w jego skuteczność i próbują czegoś innego opierając się na współczesnych metodach psychologii. W pewnym uproszczeniu rzecz polega na tym, że człowiek by móc zostać alkoholikiem lub innym “likiem” musiał mieć “zryty beret” czyli zaburzenia emocjonalne powstałe w relacjach z ważnymi dla siebie ludźmi a uzależnienie jest tylko skutkiem. Praca polega na zdiagnozowaniu przyczyn oraz ich rozwiązywaniu. Gdy ustanie przyczyna alkohol sam odpadnie tzn. nie będzie potrzeby by po niego sięgać. Oczywiście fundamentem jest zachowanie abstynencji ale nie ona jest celem pracy tylko środkiem, tu nikt nie jest dumny z tego, ze nie pije, to dopiero początek. To działa bo znam już wielu ludzi (absolwentów;)), którzy znakomicie funkcjonują w życiu. Mam wrażenie, że skuteczność jest znacząco wyższa i z wielką satysfakcją obserwuję tych, którzy zakończyli terapię.Nie zamierzam nikomu odbierać satysfakcji z drogi klasycznej, wskazuję tylko, że można też inaczej. I jeszcze ciekawostka, ci terapeuci są zajadle zwalczani przez jedynie słusznych terapeutów i to przy użyciu metod bardzo odległych od elegancji. Stąd może moja tak ostra opinia… yuraa – Śro 19 Wrz, 2012 11:30

hej Zorba

kogoś kto tu kiedys pisał mi przypominasz.

widzę że przymierzasz sie by cos tu zareklamować, ta alternatywną droge trzeźwienia jak domyslam sie

ja ci powiem ze znam setki ludzi niepijących dzieki normalnej terapii a nikogo cio by si,ę trzymał dzieki jakims alternatywom szymon – Śro 19 Wrz, 2012 12:02

bo to ze masz problem z alkoholem to juz wiemy, moze nie z alkoholem,

tylko alkohol jest skutkiem…

jak zwał tak zwał

ja jestem szymek i życzę powodzenia na “nowej” terapii a jakbyś się przedstawił, jakbyś opowiedział cos o sobie,bo to ze masz problem z alkoholem to juz wiemy, moze nie z alkoholem,tylko alkohol jest skutkiem…jak zwał tak zwałja jestem szymek i życzę powodzenia na “nowej” terapii Zorba – Śro 19 Wrz, 2012 12:19

Podejmowałem wiele prób poradzenia sobie z problemem alko i zawsze kończyło się w ten sam sposób. Były terapie klasyczne, AA, indywidualne a ja byłem konsekwentny

Nie zamierzam reklamować żadnej nowej metody bo jak twierdzi nasz obecny terapeuta “jesli ktoś na prawdę chce przestać to żadna terapia nie jest w stanie mu przeszkodzić”

Podkreślam tylko, że dróg jest więcej niż twierdzi lobby skupione wokół właścicieli jedynie słusznej metody a ich skuteczność jest wysoce wątpliwa bo nawet nie próbuje zbliżyć się do faktycznego rozwiązania problemu. Spotkałem w swoim życiu mnóstwo niepijących, którzy ewidentnie zdradzają objawy poważnych zaburzeń ale są dumni ze swojej abstynencji. Jedynym celem ich życia jest “być niepijącym” – to smutne.

Aha, obecnie nie piję od ponad pół roku i miewam się znakomicie;) No to się przedstawiam: niedawno przekroczyłem 50-tkę, jestem żonaty, dwoje dorosłych dzieci, pracuję, mam stabilną sytuacje życiową oraz problem z alkoholem od ok. 16-go r.żPodejmowałem wiele prób poradzenia sobie z problemem alko i zawsze kończyło się w ten sam sposób. Były terapie klasyczne, AA, indywidualne a ja byłem konsekwentnyNie zamierzam reklamować żadnej nowej metody bo jak twierdzi nasz obecny terapeuta “jesli ktoś na prawdę chce przestać to żadna terapia nie jest w stanie mu przeszkodzić”Podkreślam tylko, że dróg jest więcej niż twierdzi lobby skupione wokół właścicieli jedynie słusznej metody a ich skuteczność jest wysoce wątpliwa bo nawet nie próbuje zbliżyć się do faktycznego rozwiązania problemu. Spotkałem w swoim życiu mnóstwo niepijących, którzy ewidentnie zdradzają objawy poważnych zaburzeń ale są dumni ze swojej abstynencji. Jedynym celem ich życia jest “być niepijącym” – to smutne.Aha, obecnie nie piję od ponad pół roku i miewam się znakomicie;) Tajga – Śro 19 Wrz, 2012 12:27

Zorba napisał/a: Gdy ustanie przyczyna alkohol sam odpadnie tzn. nie będzie potrzeby by po niego sięgać. Oczywiście fundamentem jest zachowanie abstynencji ale nie ona jest celem pracy tylko środkiem

Możesz coś bliżej napisać na ten temat?

Ten fundament, to w trakcie terapii, czy po? smokooka – Śro 19 Wrz, 2012 12:30

Zorba napisał/a: terapii bo zaliczyłem ich już co najmniej 5 Zorba napisał/a: ponad 20-letni staż w samej terapii Zorba napisał/a: Obecnie uczestniczę w ciekawym projekcie realizowanym przez terapeutów

ok, wszystko fajnie,

Zorba napisał/a: Jeżeli ktoś kilka lat po terapii nie umie przeżyć tygodnia bez grupy AA to znaczy, że tylko zamienił swoje uzależnienie

o jakim hipotetycznym ktosiu piszesz, skoro Zorba napisał/a: obecnie nie piję od ponad pół roku i miewam się znakomicie

sylwester się zbliża, Ty wyskakujesz z półroczną abstynencją, na jakiej podstawie po 20 latach w terapii twierdzisz po pół roku, że ta jest doskonała?

A – i jaki najdłuższy okres abstynencji miałeś w swojej karierze pacjenta ośrodków leczenia uzależnień? yuraa – Śro 19 Wrz, 2012 12:39

Zorba napisał/a: jesli ktoś na prawdę chce przestać to żadna terapia nie jest w stanie mu przeszkodzić”

aha znaczy dotąd terapie, nazwę je klasyczne, przeszkadzały Ci w drodze do trzexwości.

a teraz masz taką co nie przeszkadza.

no i OK

mi na terapii nikt nie mówił że to jedyna droga.

usłyszałem za to :

co mozna robic aby nie pić ?

mozna robić wszystko inne byle nie krzywdzic siebie i innych Zorba – Śro 19 Wrz, 2012 12:45

Smokooka, nigdzie nie napisałem, że ta forma jest dokonała tylko inna, dla mnie lepsza co wnoszę na podstawie swojego samopoczucia. Nie bajdurzymy tu o fazach muru, miesiącach miodowych i innych nawrotach bo wszystko to zebrane razem przypomina grę “w pomidor”. Okres abstynencji nie ma tu nic do rzeczy bo zapewne wiesz, że jedyną dostępną formą życia jest teraźniejszość a właśnie teraz jest bardzo fajnie. To jak się czuję ze sobą oraz innymi ludźmi zależy wyłącznie ode mnie a nie od fazy trzeźwienia np.

Pozdrawiam. smokooka – Śro 19 Wrz, 2012 12:58

Zorba napisał/a: co wnoszę na podstawie swojego samopoczucia

A może po prostu załapałeś wreszcie?

A co miałeś w kontraktach na odbytych terapiach klasycznych? Bo obecnie w ośrodku, w którym się leczę, jest tam zapis o abstynencji, ale np. też o nie graniu w totolotka. Niewypełnianie zaleceń terapeutycznych i kontynuowanie przez uczestnika terapii to nie błąd standardowej terapii. Sam sobie odpowiedz co to jest.

Odnoszę wrażenie, że przeszedłeś na wyższy poziom manipulacji. Zorba napisał/a: Nie bajdurzymy tu o fazach muru, miesiącach miodowych i innych nawrotach bo wszystko to zebrane razem przypomina grę “w pomidor” a o czym bajdurzycie?

Nie odpowiedziałeś na moje pytania.

Najbardziej mnie interesuje jaki najdłuższy okres abstynencji miałeś.

Zorba napisał/a: To jak się czuję ze sobą oraz innymi ludźmi zależy wyłącznie ode mnie a nie od fazy trzeźwienia a jak się czujesz z moimi pytaniami?

Wiesz, mi w żaden sposób nie przeszkadza, ani nie zagraża sposób w jaki Ty osiągasz pożądane samopoczucie, ale wiara dojrzałego człowieka w spiskową teorię dziejów Zorba napisał/a: dróg jest więcej niż twierdzi lobby skupione wokół właścicieli jedynie słusznej metody wydaje mi się zabawna. Kto Ci to wdrukował Zorba? I czy to przypadkiem nie po praniu mózgu przyjąłeś takie przekonania? Pastel – Śro 19 Wrz, 2012 13:02

Zorba napisał/a: jak twierdzi nasz obecny terapeuta “jesli ktoś na prawdę chce przestać to żadna terapia nie jest w stanie mu przeszkodzić”

Podkreślam tylko, że dróg jest więcej niż twierdzi lobby skupione wokół właścicieli jedynie słusznej metody a ich skuteczność jest wysoce wątpliwa bo nawet nie próbuje zbliżyć się do faktycznego rozwiązania problemu.

Zorba napisał/a: Nie bajdurzymy tu o fazach muru, miesiącach miodowych i innych nawrotach bo wszystko to zebrane razem przypomina grę “w pomidor”.

Będę krzyczał.

BINGO!!!

Będę krzyczał. Pastel – Śro 19 Wrz, 2012 13:17

smokooka napisał/a: I czy to przypadkiem nie po praniu mózgu przyjąłeś takie przekonania?

Też mam takie przekonania. Prania mózgu nie przechodziłem… smokooka – Śro 19 Wrz, 2012 13:20

pastel napisał/a: smokooka napisał/a: I czy to przypadkiem nie po praniu mózgu przyjąłeś takie przekonania?

Też mam takie przekonania. Prania mózgu nie przechodziłem…

Pytanie było do Zorby, Zorba napisałeś że…. 2o lat

Zorba napisał/a: Cała tzw. terapia odwykowa jest zwyczajnym praniem mózgu

widać jesteś podatny. Tajga – Śro 19 Wrz, 2012 13:37

Zorba napisał/a: Zapijają od czasu do czasu i ponownie próbują abstynencji

Nie jest to czasem tak, że Ty Zorba po raz kolejny podchodzisz do trzeźwienia

w myśl słów piosenki…?

Każda miłość jest pierwsza,

najgorętsza, najszczersza,

wszystkie dawne usuwa w cień.

Każda miłość jest siłą,

która burzy, co było,

zanim nastał dzisiejszy dzień.

Zostaje jeden cel, zostaje jeden sens

i ta myśl, jedna myśl, że się życie zaczyna od dziś.”

Również od 20 lat z różnym skutkiem trzeźwieję.

Okresy abstynencji były też różne, jednak moje

zaliczane wpadki, to było moje pokręcone myślenie.

Problem tkwił WE MNIE, nie w metodach terapeutycznych.

Nikt mi niczego nie bajdurzył, to ja słyszałam od terapeutów

to co chciałam słyszeć , a nie to Oni mi przekazywali. Zorba – Śro 19 Wrz, 2012 13:41

Pomidor smokooka – Śro 19 Wrz, 2012 13:43

Zorba napisał/a: Pomidor

Tajga – Śro 19 Wrz, 2012 13:51

Zorba napisał/a: Pomidor

Fakt, słowo klucz. Fakt, słowo klucz. smokooka – Śro 19 Wrz, 2012 13:56

Zorba napisał/a: Pomidor

pastel napisał/a: Będę krzyczał.

BINGO!!!

To ja już nic nie rozumiem To ja już nic nie rozumiem staaw – Śro 19 Wrz, 2012 13:57

Pass… piotrAA82 – Śro 19 Wrz, 2012 14:03

, ciekawe do czego oni są potrzebni na tym forum Nie no żartuję, ja mam swoją drogę trzeźwienia przynoszącą pozytywne efekty, a 99,99 % ludzi na tym forum na pewno się nie myli. Ja tam wolę na chwilę obecną być uzależniony od terapii i AA i jeszcze od tego forum niż szukać jakichś swoich niesprawdzonych rozwiązań, a takie już nie raz miałem słabo na nich wychodziłem. Widzę że powstaje jakaś grupa trzeźwiejących inaczej, ciekawe do czego oni są potrzebni na tym forumNie no żartuję, ja mam swoją drogę trzeźwienia przynoszącą pozytywne efekty, a 99,99 % ludzi na tym forum na pewno się nie myli. Ja tam wolę na chwilę obecną być uzależniony od terapii i AA i jeszcze od tego forum niż szukać jakichś swoich niesprawdzonych rozwiązań, a takie już nie raz miałem słabo na nich wychodziłem. Zorba – Śro 19 Wrz, 2012 14:09

Smokooka na Twoje pytania odpowiedziałem Ci na priv-a ale nie widzę w “wysłanych”, czyżby tyle pracy poszło w komin?

Najbardziej odpowiada mi mi pogląd, że być może wreszcie załapałem.

Nie boję się Twoich pytań (nawet sam siebie się nie boję;))

Moje najdłuższe okresy abstynencji to 2 x po 1,5 roku i jeszcze parę krótszych, w sumie kilka lat się zebrało.

Kontrakty miałem klasyczne, więc zapewne takie jak TY.

Wiara w spiskową teorię dziejów – do Jarka K. mnie przyrównujesz? Opisałem fakty, że w mieście w którym mieszkam dwoje terapeutów wcześniej pracujących w odwyku, pokończyło troszkę studiów i postanowili spróbować innej drogi. Teraz ci “jedynie słuszni” robią im różne małe i większe świństwa, nasyłając urząd skarbowy, donosząc tu i ówdzie, że to szamani itp.

O praniu mózgu powiem tyle, że wszyscy, którzy przeszli terapię mówią tym samym językiem co przypomina zabawę w “pomidor”. Kiedyś na terapii (tej dawnej) zapytałem terapeutę o stosunek do badań poważnego psychiatry w USA dotyczących skuteczności terapii i… dowiedziałem się, że właśnie chce mi się pić. Jak próbowałem dociekać co przyczyn, dla których piłem usłyszałem, że mam nawrót. To własnie nazywam grą w “pomidor”. To własnie są ofiary prania mózgu – guru powiedział rozum wyłączamy. Halibut – Śro 19 Wrz, 2012 14:14

piotrAA82 napisał/a: 99,99 % ludzi na tym forum na pewno się nie myli.

Gdyby o racji “na pewno” decydowała statystyka to słońce dalej kręciłoby się w okół ziemi. Gdyby o racji “na pewno” decydowała statystyka to słońce dalej kręciłoby się w okół ziemi. piotrAA82 – Śro 19 Wrz, 2012 14:18

Halibut napisał/a: Gdyby o racji “na pewno” decydowała statystyka to słońce dalej kręciłoby się w okół ziemi.

Może i tak by było, ja natomiast nie zamierzam na chwilę obecną wychodzić poza szereg. staaw – Śro 19 Wrz, 2012 14:19

Według mnie jeżeli ktoś bardzo pragnie zaprzestania picia i głęboko wierzy w moc lekarstwa, nawet korzeń kudzu pomoże…

Problem w tym że na świecie jest wielu oszustów robiących kasę na ludziach chorych, dając im złudną nadzieję że trzeźwieć można szybko, łatwo i przyjemnie… smokooka – Śro 19 Wrz, 2012 14:23

Zorba napisał/a: czyżby tyle pracy poszło w komin?

Co do całej reszty…

O mojej terapii (indywidualnej i grupowej):

To ode mnie zależy co powiem, czego nie zataję, nad czym będę myśleć, co omówię w indywidualnym kontakcie, co omówię na grupie. Ode mnie zależy jak głęboko sięgnę w poszukiwaniu genezy problemu. Ode mnie również zależy co przyjmę, jak zrozumiem, co z tym zrobię.

I czy załapię, chyba bardziej zależy od tego czy zaufam, czy będę chciała mieć “dobry” głęboki kontakt z terapeutą, niż od tego, czy to taki czy inny program. Czy za darmo, czy za pieniądze.

Mojego mózgu w ośrodku do którego uczęszczam nikt nie pierze. Ale może niektórym się wydaje, że nie ma już co prać

Mnie zaskakują efekty państwowej terapii, w zwykłym ośrodku przy przychodni specjalistycznej. Jestem szczęśliwa, że tam poszłam, dzięki temu miejscu i dzięki forum identyfikuję się, otwieram oczy i serce. Obawiam się, że tak, bo nie mam nic kompletnie od Ciebie…Co do całej reszty…O mojej terapii (indywidualnej i grupowej):To ode mnie zależy co powiem, czego nie zataję, nad czym będę myśleć, co omówię w indywidualnym kontakcie, co omówię na grupie. Ode mnie zależy jak głęboko sięgnę w poszukiwaniu genezy problemu. Ode mnie również zależy co przyjmę, jak zrozumiem, co z tym zrobię.I czy załapię, chyba bardziej zależy od tego czy zaufam, czy będę chciała mieć “dobry” głęboki kontakt z terapeutą, niż od tego, czy to taki czy inny program. Czy za darmo, czy za pieniądze.Mojego mózgu w ośrodku do którego uczęszczam nikt nie pierze. Ale może niektórym się wydaje, że nie ma już co praćMnie zaskakują efekty państwowej terapii, w zwykłym ośrodku przy przychodni specjalistycznej. Jestem szczęśliwa, że tam poszłam, dzięki temu miejscu i dzięki forum identyfikuję się, otwieram oczy i serce. Halibut – Śro 19 Wrz, 2012 14:29

piotrAA82 napisał/a: Może i tak by było, ja natomiast nie zamierzam na chwilę obecną wychodzić poza szereg.

To zauważyłem, żeby wyjść z szeregu trzeba mieć trochę odwagi, ciekawości życia i chęci poszerzenia horyzontów. Jak również trzeba być nastawionym na rzeczową polemikę a nie na wytkanie błędów w pisowni. Klara – Śro 19 Wrz, 2012 14:34

Halibut napisał/a: Gdyby o racji “na pewno” decydowała statystyka to słońce dalej kręciłoby się w okół ziemi.

Hali, zdaje się, że Ty leczyłeś się przy pomocy metody propagowanej przez Zorbę.

Proszę powiedz – ale szczerze – czy w TWOIM WYPADKU ta metoda jest skuteczna? Hali, zdaje się, że Ty leczyłeś się przy pomocy metody propagowanej przez Zorbę.Proszępowiedz – ale szczerze – czy w TWOIM WYPADKU ta metoda jest skuteczna? Pastel – Śro 19 Wrz, 2012 14:41

staaw napisał/a: Problem w tym że na świecie jest wielu oszustów robiących kasę na ludziach chorych

Zgadza się. A najłatwiej to robić kiedy rząd daje im kasę z kieszeni podatnika. Zorba – Śro 19 Wrz, 2012 14:43

I tak trzymaj, nie zamierzam pozbawiać Cię wiary i nadziei, wręcz przeciwnie.

Ja tylko otworzyłem buzię w kwestii wymiany informacji o skuteczności terapii mając jako takie porównanie i troszkę doświadczenia. Tymczasem widzę widzę, że wywołałem burzę, obserwuję strach, że kogoś mogę czegoś pozbawić (to nie do Ciebie;)). Ja tylko wychodzę z założenia, że człowiek mający IQ powyżej szympansa powinien zadawać sobie pytanie “dlaczego” a nie zadowalać się banałami i grą – będę upierdliwy – “w pomidor”

Kiedyś po 5 latach nieobecności zajrzałem do grupy AA i tam pewien kolega, którego coś tam kojarzyłem właśnie odtwarzał swoją płytkę, która brzmiała dziwnie znajomo. Pomyślałem sobie wtedy, że jak jeszcze powie, że musi sobie wstawić zęby to wychodzę i… wyszedłem. On przez 5 lat nie znalazł drogi do dentysty a jedyna jaka mu pozostała to ta na grupę. Ja tak k… nie chcę! Nawet myślę sobie, że jeśli miałbym tak funkcjonować to już lepiej pić.

Wszystkiego dobrego, właśnie spadam do dentysty Mnie zaskakują efekty państwowej terapii, w zwykłym ośrodku przy przychodni specjalistycznej. Jestem szczęśliwa, że tam poszłam, dzięki temu miejscu i dzięki forum identyfikuję się, otwieram oczy i serce.[/quote]I tak trzymaj, nie zamierzam pozbawiać Cię wiary i nadziei, wręcz przeciwnie.Ja tylko otworzyłem buzię w kwestii wymiany informacji o skuteczności terapii mając jako takie porównanie i troszkę doświadczenia. Tymczasem widzę widzę, że wywołałem burzę, obserwuję strach, że kogoś mogę czegoś pozbawić (to nie do Ciebie;)). Ja tylko wychodzę z założenia, że człowiek mający IQ powyżej szympansa powinien zadawać sobie pytanie “dlaczego” a nie zadowalać się banałami i grą – będę upierdliwy – “w pomidor”Kiedyś po 5 latach nieobecności zajrzałem do grupy AA i tam pewien kolega, którego coś tam kojarzyłem właśnie odtwarzał swoją płytkę, która brzmiała dziwnie znajomo. Pomyślałem sobie wtedy, że jak jeszcze powie, że musi sobie wstawić zęby to wychodzę i… wyszedłem. On przez 5 lat nie znalazł drogi do dentysty a jedyna jaka mu pozostała to ta na grupę. Ja tak k… nie chcę! Nawet myślę sobie, że jeśli miałbym tak funkcjonować to już lepiej pić.Wszystkiego dobrego, właśnie spadam do dentysty Tajga – Śro 19 Wrz, 2012 14:52

Zorba napisał/a: Kiedyś po 5 latach nieobecności zajrzałem do grupy AA i tam pewien kolega, którego coś tam kojarzyłem właśnie odtwarzał swoją płytkę, która brzmiała dziwnie znajomo

Ale zachował trzeźwość przez te 5 lat… pomimo ubytków w uzębieniu? Ale zachował trzeźwość przez te 5 lat… pomimo ubytków w uzębieniu? staaw – Śro 19 Wrz, 2012 14:56

Tajga napisał/a: Zorba napisał/a: Kiedyś po 5 latach nieobecności zajrzałem do grupy AA i tam pewien kolega, którego coś tam kojarzyłem właśnie odtwarzał swoją płytkę, która brzmiała dziwnie znajomo

Ale zachował trzeźwość przez te 5 lat… pomimo ubytków w uzębieniu? Ale zachował trzeźwość przez te 5 lat… pomimo ubytków w uzębieniu?

Myślę że nie jest ważne czy zachował trzeźwość czy nie, ważniejsze jest że przez 5 lat nic ze sobą nie zrobił…

Dziwne tylko że ja równam do najlepszych, a nie do nieudaczników…

Jakimś cudem nieudaczników widzę niewielu, może nie szukam ich by pocieszać siebie? szymon – Śro 19 Wrz, 2012 14:57

ja biję brawo za same chęci nie podniecajcie się tak – gość ma prawo się leczyć jak chce i czym chceja biję brawo za same chęci smokooka – Śro 19 Wrz, 2012 14:59

szymon napisał/a: nie podniecajcie się tak

Całe szczęście, że upomniałeś, bo już się miałam obnażać

Całe szczęście, że upomniałeś, bo już się miałam obnażać Tajga – Śro 19 Wrz, 2012 15:01

staaw napisał/a: Myślę że nie jest ważne czy zachował trzeźwość czy nie, ważniejsze jest że przez 5 lat nic ze sobą nie zrobił…

Tego nie wiesz Stasiu.

Nie zakładaj, że niczego z sobą nie zrobił.

To, że stale “wkłada tę samą płytę”, nie świadczy o tym, że

jest tylko trzeźwy.

Nie każdy jest wygadany, jak nie przymierzając (……………). staaw – Śro 19 Wrz, 2012 15:01

smokooka napisał/a: już się miałam obnażać

Szymon, wszystko popsułeś… Szymon, wszystko popsułeś… staaw – Śro 19 Wrz, 2012 15:04

Tajga napisał/a: To, że stale “wkłada tę samą płytę”, nie świadczy o tym, że

jest tylko trzeźwy.

Ale świadczy o tym że stoi w miejscu… Tajga – Śro 19 Wrz, 2012 15:06

staaw napisał/a: Ale świadczy o tym że stoi w miejscu…

A gdzie ma iść?

Stasieńku, “stać w miejscu” co to oznacza? A gdzie ma iść?Stasieńku, “stać w miejscu” co to oznacza? staaw – Śro 19 Wrz, 2012 15:10

Tajga napisał/a: staaw napisał/a: Ale świadczy o tym że stoi w miejscu…

A gdzie ma iść?

Ku doskonałości, której nigdy nie osiągnie zresztą.

Czytasz swoje stare posty? Ja czytam… Sam z siebie się śmieję jakie głupoty kiedyś pisałem. Pewnie za jakiś czas będę tak myślał o dzisiejszych wypowiedziach.

Dzień w którym stwierdzę że mój post z przed roku brzmi w moich uszach tak samo mądrze jak rok temu, będzie dla mnie ostrzeżeniem że stoję w miejscu… Tajga – Śro 19 Wrz, 2012 15:18

staaw napisał/a: Ku doskonałości, której nigdy nie osiągnie zresztą.

Tego nie wiesz, nie znasz tego człowieka.

Nie wiesz nic o nim, nie znasz jego drogi, nie wiesz z jakich dołów wyszedł.

Może jest prostym, nie wykształconym człowiekiem?

Może dla niego DOSKONAŁOŚCIĄ jest właśnie codzienna trzeźwość?

Te 5 lat?

Nie oceniaj by nie być ocenianym.

Nie, pełne uzębienie, i elokwentne wypowiedzi świadczą o człowieku Stasieńku.

Dążysz do doskonałości?

Kiedy to będzie? Masz jakiś plan?? Tego nie wiesz, nie znasz tego człowieka.Nie wiesz nic o nim, nie znasz jego drogi, nie wiesz z jakich dołów wyszedł.Może jest prostym, nie wykształconym człowiekiem?Może dla niego DOSKONAŁOŚCIĄ jest właśnie codzienna trzeźwość?Te 5 lat?Nie oceniaj by nie być ocenianym.Nie, pełne uzębienie, i elokwentne wypowiedzi świadczą o człowieku Stasieńku.Dążysz do doskonałości?Kiedy to będzie? Masz jakiś plan?? staaw – Śro 19 Wrz, 2012 15:23

Tajga napisał/a: Może dla niego DOSKONAŁOŚCIĄ jest właśnie codzienna trzeźwość?

Te 5 lat?

Przez 5 lat myśleć tak samo, robić to samo… Wybacz, ale wolał bym się napić…

Dla mnie może nie każdy dzień, ale każde półrocze jest lepsze od poprzedniego.

Nie wiem co próbujesz zaśmiewać, ale ja wysiadam z tej dyskusji… Małgoś – Śro 19 Wrz, 2012 15:30

A mnie się wydaje, że to jest tak, że jednemu wystarczy bycie w tym miejscu w którym się znalazł a innego ciągnie dalej. I nie ma w tym nic złego, po prostu tak jest że każdy z nas jest inny. Może dlatego program terapii został w jakimś sensie uniwersalny, by mógł trafić do każdego. Tak jak program AA. Wielu odnajduje w tych programach coś dla siebie i dobrze. A co potem to już inna kwestia.

Daleka jestem od porównywania bo wazna jest satysfakcja jednostki, odnalezienie swojego miejsca…

Jaki były sens wytykania komuś ograniczenia danym sposobem postępowania? Wydaje mi się, że każdy człowiek ma swoją wewnętrzną potrzebę samorealizacji i sam musi szukac sposobu, drogi. Nie ma lepszej czy gorszej bo to zbyt subiektywne. Tajga – Śro 19 Wrz, 2012 15:32

staaw napisał/a: Przez 5 lat myśleć tak samo, robić to samo… Wybacz, ale wolał bym się napić…

Stasiu, ja niczego nie próbuję zaśmiewać.

Próbuję Tobie uświadomić pewną rzecz….

Na moje mitingi, tam gdzie najczęściej chodzę, przychodzą

mężczyźni i kobiety, którzy mają problem z odczytaniem nawet treści kroków.

Są może nie wykształceni, schorowani, na rencie, ale są czyści

zadowoleni i szczęśliwi.

Nigdzie nie jest powiedziane, że KAŻDY ma iść do przodu, rozwijać się.

Może i by chcieli, ale nie potrafią.

Rozumieją istotę choroby, nie piją, im to wystarcza.

Ty byś wolał się napić, niż stać w miejscu, Oni wolą być trzeźwi takimi jacy są.

Każdemu według potrzeb. staaw – Śro 19 Wrz, 2012 15:37

Tajga napisał/a: Na moje mitingi, tam gdzie najczęściej chodzę, przychodzą

mężczyźni i kobiety, którzy mają problem z odczytaniem nawet treści kroków.

Są może nie wykształceni, schorowani, na rencie

Ja mówiłem o ludziach w moim wieku…

Troszkę racji Ci przyznaję, co mi tam… Ja mówiłem o ludziach w moim wieku…Troszkę racji Ci przyznaję, co mi tam… Tajga – Śro 19 Wrz, 2012 15:39

No! to mogę jechać do domku Stasieńku maleńki.

Wszyscy jesteśmy w jednym wieku…..XXI No! to mogę jechać do domku Stasieńku maleńki.Wszyscy jesteśmy w jednym wieku…..XXI staaw – Śro 19 Wrz, 2012 15:41

Tajga napisał/a: :pocieszacz:

No! to mogę jechać do domku Stasieńku maleńki.

Wszyscy jesteśmy w jednym wieku…..XXI

Mówiłaś że jesteś starsza… No i maleństwem mnie zwiesz Mówiłaś że jesteś starsza… No i maleństwem mnie zwiesz piotr7 – Śro 19 Wrz, 2012 17:47

Myślę że jeżeli Zorba po ukończeniu swojej terapii utrzyma trzezwosc dłużej niż 1,5 roku to będziemy mogli wymieniać się doświadczeniem .

A jego obecne wypowiedzi przypominają mi moje z początku terapii kiedy przekonywałem kogo tylko się dało że już posiadłem wiedzę tajemną o alkoholizmie .

Ale zupełnie szczerze ,życzę Zorba powodzenia. staaw – Śro 19 Wrz, 2012 17:56

Wpada tu czasem user który trzeźwieje z Krucjatą Wyzwolenia Człowieka, więc na pewno istnieją drogi alternatywne.

W kwietniu rok mu minęło…

Czerwona lampka zapala mi się tylko kiedy ktoś zaczyna mówić że wynalazł cudowną metodę, a wszyscy inni to naciągacze… piotr7 – Śro 19 Wrz, 2012 18:05

Rozumiem że terapia Zorby jest płatna ,to kto kogo naciąga ? staaw – Śro 19 Wrz, 2012 18:11

piotr7 napisał/a: Rozumiem że terapia Zorby jest płatna ,to kto kogo naciąga ?

Niema darmowych terapii. Albo płaci pacjent, albo ubezpieczenie…

Darmowe jest AA, KWC i pewnie jeszcze kilka wspólnot… leon – Śro 19 Wrz, 2012 18:11

piotrAA82 napisał/a: a 99,99 % ludzi na tym forum na pewno się nie myli.

Skad ta pewnosc?Moze Moglbys wypowiadac sie w Swoim imieniu… staaw – Śro 19 Wrz, 2012 18:14

leon napisał/a: piotrAA82 napisał/a: a 99,99 % ludzi na tym forum na pewno się nie myli.

Skad ta pewnosc?Moze Moglbys wypowiadac sie w Swoim imieniu…

Bo 90% aktywnych użytkowników to osoby trzeźwe Bo 90% aktywnych użytkowników to osoby trzeźwe Klara – Śro 19 Wrz, 2012 18:18

Po tym, jak rzadko pisze na forum, po mnogich odach do alkoholu w kąciku poetyckim, oraz po niedawnym przestawieniu się literek na Jego klawiaturze wnioskuję, że nie bardzo Zauważcie, że Halibut, który od dłuższego czasu lansuje tę samą metodę którą wychwala Zorba, nie odpowiedział na moje pytanie, czy ta terapia mu pomogła.Po tym, jak rzadko pisze na forum, po mnogich odach do alkoholu w kąciku poetyckim, oraz po niedawnym przestawieniu się literek na Jego klawiaturze wnioskuję, że nie bardzo leon – Śro 19 Wrz, 2012 18:23

staaw napisał/a: Bo 90% aktywnych użytkowników to osoby trzeźwe

Nie neguje tego,jestem jednak zainteresowany rowniez innymi,alternatywnymi probami poradzenia sobie z tym problemem.Nie mowie,ze w to wchodze,zwykla ciekawosc.. montreal – Śro 19 Wrz, 2012 18:26

Albo sprawić, żeby Alkohol sam się wyniósł z domu upokorzony.

Albo wyśmiać Alkohol i wyzwać od prąciów i Jaśków Chędożników.

Poza tym siać, siać i siać. Alleluja i do przodu. Alternatywne próby radzenia sobie z Alkiem… hm… Proponuję zabić Alkohol nożem, ewentualnie jakimś przedmiotem ciężkim. Wysmagać pasem skórzanym z klamrą żelazną.Albo sprawić, żeby Alkohol sam się wyniósł z domu upokorzony.Albo wyśmiać Alkohol i wyzwać od prąciów i Jaśków Chędożników.Poza tym siać, siać i siać. Alleluja i do przodu. staaw – Śro 19 Wrz, 2012 18:28

leon napisał/a: Nie mowie,ze w to wchodze,zwykla ciekawosc..

Według mnie właśnie ta ciekawość jest niebezpieczna…

Albo wchodzisz w terapię/obrzędy magiczne/spożywanie korzenia kudzu całym swoim sercem, z wiarą że Ci się uda.

Albo kombinujesz jakby sobie jeszcze popić… leon – Śro 19 Wrz, 2012 18:28

montreal napisał/a: Alternatywne próby radzenia sobie z Alkiem… hm… Proponuję zabić Alkohol nożem, ewentualnie jakimś przedmiotem ciężkim. Wysmagać pasem skórzanym z klamrą żelazną.

Albo sprawić, żeby Alkohol sam się wyniósł z domu upokorzony.

Albo wyśmiać Alkohol i wyzwać od prąciów i Jaśków Chędożników.

Poza tym siać, siać i siać. Alleluja i do przodu.

Oh jakie to merytoryczne… Oh jakie to merytoryczne… leon – Śro 19 Wrz, 2012 18:33

staaw napisał/a: Albo kombinujesz jakby sobie jeszcze popić…

Uwierz,zwykla ciekawosc.Nic nie kombinuje,jestem na terapi…co nie oznacza,ze mam sie zamknac na wszyskie tematy poza tradycyjnymi.. staaw – Śro 19 Wrz, 2012 18:37

Leonie, jeszcze raz Ci powtarzam…

Zastosuj dowolną metodę CAŁYM SOBĄ, a będzie skuteczna, lub stwierdzisz że to nie dla Ciebie i sprawdź inną…

Ja na temat leczenia uzależnień czytałem około 2 lat, zanim zgłosiłem się na leczenie.

I to nie do ośrodka leczenia uzależnień, poszedłem do psychiatryka leczyć depresję, co dało mi jeszcze rok picia… leon – Śro 19 Wrz, 2012 18:46

staaw napisał/a: Ja na temat leczenia uzależnień czytałem około 2 lat, zanim zgłosiłem się na leczenie.

Ja mimo wieku,dopiero jak zaczalem pisac na tym forum zaczynam jarzyc o co w tym temacie chodzi,a z chlaniem chce skonczyc,mimo ostatniej porazki.Interesuje mnie teraz wszystko na ten temat,co nie znaczy,ze lykam jak przyslowiowy pelikan.Mam spotkania z terapeltka tradycyjna,nie alternatywna,wiec nie szukajmy podstepu tam gdzie go nie ma Ja mimo wieku,dopiero jak zaczalem pisac na tym forum zaczynam jarzyc o co w tym temacie chodzi,a z chlaniem chce skonczyc,mimo ostatniej porazki.Interesuje mnie teraz wszystko na ten temat,co nie znaczy,ze lykam jak przyslowiowy pelikan.Mam spotkania z terapeltka tradycyjna,nie alternatywna,wiec nie szukajmy podstepu tam gdzie go nie ma staaw – Śro 19 Wrz, 2012 18:52

leon napisał/a: z chlaniem chce skonczyc,mimo ostatniej porazki.

Porażek to w czasie terapii trochę zaliczyłem aż wytrzeźwiałem. Więc się nie przejmuj…

Ważne by podnieść się mądrzejszym niż przed upadkiem.

Pamiętam tylko jak sam kombinowałem, dla tego zwracam Ci uwagę… Porażek to w czasie terapii trochę zaliczyłem aż wytrzeźwiałem. Więc się nie przejmuj…Ważne by podnieść się mądrzejszym niż przed upadkiem.Pamiętam tylko jak sam kombinowałem, dla tego zwracam Ci uwagę… leon – Śro 19 Wrz, 2012 19:00

staaw napisał/a: leon napisał/a: z chlaniem chce skonczyc,mimo ostatniej porazki.

Porażek to w czasie terapii trochę zaliczyłem aż wytrzeźwiałem. Więc się nie przejmuj…

Ważne by podnieść się mądrzejszym niż przed upadkiem.

Pamiętam tylko jak sam kombinowałem, dla tego zwracam Ci uwagę… Porażek to w czasie terapii trochę zaliczyłem aż wytrzeźwiałem. Więc się nie przejmuj…Ważne by podnieść się mądrzejszym niż przed upadkiem.Pamiętam tylko jak sam kombinowałem, dla tego zwracam Ci uwagę…

Do podobnej konkluzji doszlismy w poniedzialek z terapka,wyciagnac wnioski z potkniecia i do przodu z optymizmem leon – Śro 19 Wrz, 2012 19:02

staaw napisał/a: Pamiętam tylko jak sam kombinowałem, dla tego zwracam Ci uwagę…

Ja juz nie kombinuje…A Twoja uwage doceniam jolkajolka – Śro 19 Wrz, 2012 19:09

Klara napisał/a: Zauważcie, że Halibut, który od dłuższego czasu lansuje tę samą metodę którą wychwala Zorba, nie odpowiedział na moje pytanie, czy ta terapia mu pomogła.

Po tym, jak rzadko pisze na forum, po mnogich odach do alkoholu w kąciku poetyckim, oraz po niedawnym przestawieniu się literek na Jego klawiaturze wnioskuję, że nie bardzo

Nie chcę być nieuprzejma, Klaro, ale to chyba trochę pochopne wnioski. Ja też należe do osób rzadko piszących na fo i nie raz, z rozpędu, przestawiam literki, co nie znaczy,że zaczynam pić. Może warto poczekać na odpowiedź Halibuta, może nie miał okazji jeszcze Twojego pytania przeczytać? Nie chcę być nieuprzejma, Klaro, ale to chyba trochę pochopne wnioski. Ja też należe do osób rzadko piszących na fo i nie raz, z rozpędu, przestawiam literki, co nie znaczy,że zaczynam pić. Może warto poczekać na odpowiedź Halibuta, może nie miał okazji jeszcze Twojego pytania przeczytać? montreal – Śro 19 Wrz, 2012 19:15

Kurde… Jakże userzy są czuli na każden błąd… Ludzie! Nie każdy zonk świadczy o piciu, kurde! Bardzo szanuję Halego i nie obchodzi mnie to, czy pije, czy też nie. Jest mądrym, żartobliwym człowiekiem, który wiele dla tego Forum zrobił.

To Forum pozwala na czynne istnienie czynnych Alkoholików. Zasada jest jedna – nie obrażać. Są oczywiście inne, bardziej szczegółowe zasady, ale uprościłem.

Sam jestem przykładem Alkoholika,który nie jest trzeźwy. Czy dlatego mam się tu nie pokazywać? staaw – Śro 19 Wrz, 2012 19:18

montreal napisał/a: Sam jestem przykładem Alkoholika,który nie jest trzeźwy. Czy dlatego mam się tu nie pokazywać?

Monti…. Uważam że wyciągasz zbyt daleko idące wnioski.

Ja lubię czytać Twoje posty… montreal – Śro 19 Wrz, 2012 19:28

Stachu… Zawsze myślałem, że skoro nie piję – wtedy mam prawo do Udzielania Rad. Skoro piję – mogę uczestniczyć, ale nie merytorycznie. staaw – Śro 19 Wrz, 2012 19:30

montreal napisał/a: Skoro piję – mogę uczestniczyć, ale nie merytorycznie.

Przypadkowo myślę podobnie… Przypadkowo myślę podobnie… Jacek – Śro 19 Wrz, 2012 19:31

montreal napisał/a: Sam jestem przykładem Alkoholika,który nie jest trzeźwy. Czy dlatego mam się tu nie pokazywać?

a czy uważasz to za dobry przykład??? … szczególnie tematycznie dla tego forum pterodaktyll – Śro 19 Wrz, 2012 19:32

Zorba napisał/a: Moje najdłuższe okresy abstynencji to 2 x po 1,5 roku i jeszcze parę krótszych, w sumie kilka lat się zebrało.

No to, moim zdaniem rzecz jasna, nie są to jakieś oszałamiające efekty tych nowatorskich prądów w leczeniu skoro ja po jednej tylko i do tego klasycznej terapii nie piję parę lat i o dziwo nie latam z mityngu na mityng żeby tą trzeźwość utrzymać. NANA – Śro 19 Wrz, 2012 19:32

Klara napisał/a: Zauważcie, że Halibut, który od dłuższego czasu lansuje tę samą metodę którą wychwala Zorba, nie odpowiedział na moje pytanie, czy ta terapia mu pomogła.

Po tym, jak rzadko pisze na forum, po mnogich odach do alkoholu w kąciku poetyckim, oraz po niedawnym przestawieniu się literek na Jego klawiaturze wnioskuję, że nie bardzo

No , to pojechałaś Klaro trochę i po mnie

Muszę więcej się ” udzielać ” , i

Pozdrawiam No , to pojechałaś Klaro trochę i po mnieMuszę więcej się ” udzielać ” , iPozdrawiam Jacek – Śro 19 Wrz, 2012 19:34

pterodaktyll napisał/a: i o dziwo nie latam z mityngu na mityng

ja podobnie jak Ty

tyż chodze pieszo ja podobnie jak Tytyż chodze pieszo smokooka – Śro 19 Wrz, 2012 19:35

NANA napisał/a: Muszę więcej się ” udzielać ” , i

nie musisz….

chyba że chcesz… NANA – Śro 19 Wrz, 2012 19:36

Tak … Ja nic nie muszę … montreal – Śro 19 Wrz, 2012 19:42

I właśnie, Jacku… Bardzo lubię to Forum. Nie. Bardzo lubię ludzi z tego Forum. Dlatego też postawiłem na żart, pewną przaśność dialogu, niźli rady, czy merytorykę. Ja chcę Tu być. Nie udzielam rad, nie Nauczam. Jestem.

Byłbym nie fair sobie, czy Wam pisząc, że jestem trzeźwy, że nie piję…

Moje picie ogranicza się do trzech, czterech piw tygodniowo. Nie uwierzycie? Wasza sprawa.

Dekadencja nie ustala “twardych” zasad, stawia na Mądrość i Pomoc.

A teraz:

Jestem trzeźwy, czytam i spodziewam się.

To mało, czy dużo? Jacek – Śro 19 Wrz, 2012 19:48

montreal napisał/a: Ja chcę Tu być.

i ja chcę abyś tu był

a moje pytanie ,tyczyło ,gdy tu kto wrażliwszy czyta i ja chcę abyś tu była moje pytanie ,tyczyło ,gdy tu kto wrażliwszy czyta Klara – Śro 19 Wrz, 2012 19:51

jolkajolka napisał/a: Nie chcę być nieuprzejma, Klaro, ale to chyba trochę pochopne wnioski.

Raczej nie.

Jakieś dwa lata temu w jednym z wątków Masakry, kiedy ten jeszcze się targował z chorobą, była dyskusja na ten temat.

Mocno się wtedy stawiałam, bo Halibut właśnie, wciskał Bartkowi opowieści o tych różnych drogach.

Później też były Jego uczone wywody w innym wątku i wówczas “uczył się” pić coraz mniej, czy jakoś tak…

montreal napisał/a: Jakże userzy są czuli na każden błąd

Akurat ja tak, ale nie o mnie chodzi.

Po prostu po zmianie sposobu pisania można się zorientować, kiedy ktoś akrutat soie troszku pynie, albo zars bezie pynulł.

WIDAĆ???

NANA napisał/a: No , to pojechałaś Klaro trochę i po mnie

Nano, tu nie o to chodzi Nano, tu nie o to chodzi leon – Śro 19 Wrz, 2012 19:59

Klara napisał/a: Zaraz się czepiasz. Klawiatura mi szwankuje

10/10 10/10 piotrAA82 – Śro 19 Wrz, 2012 20:18

Ja tam zawsze staram się pisać gramatycznie i zwracam uwagę na ortografię. Jeśli zacząłbym nagle pisać popełniając w każdym wyrazie błąd lub notorycznie przestawiać litery, to znaczyłoby jedno… I tak samo oceniłbym inną osobę która zawsze pisze zwracając uwagę na interpunkcję, pomyślałbym że pewnie nie jest trzeźwa. I jakieś tłumaczenia o klawiaturze nic by tu nie dały, bo ja wiedziałbym i tak swoje. Wiem jak ja pisałem kiedyś kiedy byłem pod wpływem alkoholu. I tak wygląda moje zdanie na ten temat. Zorba – Śro 19 Wrz, 2012 20:48

pterodaktyll napisał/a: Zorba napisał/a: Moje najdłuższe okresy abstynencji to 2 x po 1,5 roku i jeszcze parę krótszych, w sumie kilka lat się zebrało.

No to, moim zdaniem rzecz jasna, nie są to jakieś oszałamiające efekty tych nowatorskich prądów w leczeniu skoro ja po jednej tylko i do tego klasycznej terapii nie piję parę lat i o dziwo nie latam z mityngu na mityng żeby tą trzeźwość utrzymać.

Pterodaktyl, próbowałem powiedzieć, że stopień odczuwania szczęśliwości wszelakiej (poczucia pełni życia, spokoju umysłu itd.) nie zależy od okresu abstynencji a Ty swoje Poza tym umknęło Twojej uwadze, że te 2 x 1,5 roku było podczas terapii tradycyjnej.

Nazywasz z pewnym poczuciem wyższości moją terapię “nowatorską” ale nie zapominaj, że od lat 50-tych troszkę się na tym świecie zmieniło we wszystkich sferach życia, także w psychologii, psychiatrii czy biochemii mózgu. No i rzecz najistotniejsza terapeuci nowatorzy;) to ludzie z wieloletnim stażem w klasycznym odwyku, których do myślenia pobudził zaledwie 18% wskaźnik skuteczności. To nie są szamani i wcale ich nie reklamuję tylko wkładam słomkę do nosa skostniałym strukturom, “tłustym leniwym umysłom” Pterodaktyl, próbowałem powiedzieć, że stopień odczuwania szczęśliwości wszelakiej (poczucia pełni życia, spokoju umysłu itd.) nie zależy od okresu abstynencji a Ty swojePoza tym umknęło Twojej uwadze, że te 2 x 1,5 roku było podczas terapii tradycyjnej.Nazywasz z pewnym poczuciem wyższości moją terapię “nowatorską” ale nie zapominaj, że od lat 50-tych troszkę się na tym świecie zmieniło we wszystkich sferach życia, także w psychologii, psychiatrii czy biochemii mózgu. No i rzecz najistotniejsza terapeuci nowatorzy;) to ludzie z wieloletnim stażem w klasycznym odwyku, których do myślenia pobudził zaledwie 18% wskaźnik skuteczności. To nie są szamani i wcale ich nie reklamuję tylko wkładam słomkę do nosa skostniałym strukturom, “tłustym leniwym umysłom” staaw – Śro 19 Wrz, 2012 20:49

Alkoholizm: 70 proc. abstynentów w ciągu roku wraca do nałogu. Co zamiast niepicia?

Wiele badań wykazuje, że całkowita abstynencja (choć byłaby najbardziej pożądana), nie jest celem ani chcianym, ani akceptowanym, ani realistycznym dla wielu alkoholików zgłaszających się na leczenie odwykowe. Coraz więcej zwolenników zyskuje metoda powściągliwego picia (z ang. Moderation Management).

Prof. Jerzy Samochowiec z Katedry i Kliniki Psychiatrii Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego podkreśla, że redukcja picia, czyli ograniczenie częstości picia alkoholu oraz jego ilości przynosi wymierne korzyści, zarówno zdrowotne, jak i w funkcjonowaniu społecznym.

– Zmniejszenie picia alkoholu redukuje ryzyko zarówno marskości wątroby, jak i choroby wieńcowej – zaznacza.

Taki fenomen zauważono w latach II wojny światowej we Francji, kiedy okupujący ją Niemcy wprowadzili racjonowanie wina. Np. śmiertelność z powodu marskości wątroby spadła wówczas dramatycznie: z 35 przypadków na 100 tys. zgonów w 1941 roku do 10 w 1944 roku.

Profesor wskazuje, że z kolei w Rosji, po globalnym spadku spożycia alkoholu o 1l na głowę mieszkańca na rok spadła liczba wypadków drogowych, zabójstw i samobójstw.

Kiedy abstynencja jest za trudna

– Motywacja jest podstawowym czynnikiem rokującym skuteczność leczenia – uważa prof. Samochowiec.

Tymczasem z motywacją do leczenia u osób uzależnionych jest ciężko. Profesor przytacza dane z badań na próbie 2305 osób opublikowanych przez M. Koerter i wsp., z których wynika, że słaby efekt wywiera w tym kontekście małżeństwo czy ciężkość uzależnienia.

– Alkoholizm to choroba mózgu – podkreśla ekspert.

Mózg osoby uzależnionej funkcjonuje inaczej niż człowieka nieuzależnionego. Szwankuje m.in. ośrodek kary i nagrody. U nieuzależnionych te dwa czynniki powstrzymują przed działaniem autodestruktywnym.

– Dla uzależnionego nagroda często nie będzie atrakcyjna – wyjaśnia prof. Samochowiec.

Być może z tego powodu leczenie, którego celem jest całkowita abstynencja, tak często kończy się porażką. Profesor przytacza dane z wieloośrodkowych badań na ponad 8,3 tys. pacjentach, w których wykazano (Miller i wsp. J Stud Alcohol 2001), że średnio aż 70 proc. pacjentów ma nawrót picia w ciągu roku od rozpoczęcia całkowitej abstynencji.

Specjaliści zajmujący się leczeniem uzależnionych wolą też, gdy pacjent sam zgłasza się na terapię (istnieje też system przymusowego leczenia odwykowego).

Co więcej, wiele badań wykazuje, że całkowita abstynencja (choć byłaby najbardziej pożądana), nie jest celem ani chcianym, ani akceptowanym, ani realistycznym dla wielu osób zgłaszających się na leczenie. Niektórzy po prostu nie są w stanie utrzymać całkowitej abstynencji.

***

Kto może zmusić do leczenia odwykowego?

Tylko sąd może zobowiązać osobę nadużywającą alkoholu do podjęcia leczenia. Nie każdy może o to wystąpić – takie prawo przysługuje:

Gminnej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych

Prokuratorowi.

Sąd zobowiązując do przymusowego leczenia odwykowego kieruje się przesłankami:

Pijący powoduje rozpad życia rodzinnego

Pijący powoduje demoralizację nieletnich

Pijący systematycznie zakłócają porządek publiczny

Pijący uchyla się od pracy

Sąd może orzec obowiązek leczenia w lecznictwie zamkniętym lub ambulatoryjnym. Cała procedura jest czasochłonna i może trwać nawet ponad dwa lata, w związku z czym Najwyższa Izba Kontroli postulowała zmianę przepisów.

***

Jak pić, by doświadczyć jak najmniej szkód?

Metoda powściągliwego picia (z ang. Moderation Management) zyskuje coraz więcej zwolenników. Program powstał pod koniec 1994 roku jako alternatywa dla metody anonimowych alkoholików, w której celem jest utrzymanie całkowitej abstynencji. Przeznaczony jest dla osób, które nie chcą lub nie są w stanie całkowicie zrezygnować z alkoholu.

Pacjenci pracują tu nad wypracowaniem picia powściągliwego, czyli:

– Mężczyźni – nie więcej niż 14 standardowych drinków w tygodniu i nie więcej niż 4 jednego dnia;

– Kobiety: nie więcej niż 9 w tygodniu i nie więcej niż 3 jednego dnia

– Picie (obie płcie) nie częściej niż 3-4 dni w tygodniu.

Na początku konieczne jest jednak przejście określonego okresu całkowitej abstynencji, nie krótszego niż miesiąc. Terapeuci wymagają też od pacjentów, by zanim do tego dojdzie, osoba pijąca prowadziła swój alkoholowy dzienniczek, czyli skrupulatnie zapisywała, ile pije, czego, w jakich porach, z jakiego powodu, jak się z tym czuje, co czuje przed i po wypiciu. Konieczne jest też sporządzenie szczegółowej listy problemów, które są efektem picia oraz listy korzyści, jakie pijąca osoba odniesie z picia powściągliwego.

W okresie abstynencji pacjent musi wypracować własne strategie na radzenie sobie z potrzebą picia przy różnych okazjach i sposoby na ograniczenie tego zjawiska, określić bodźce, które stymulują picie oraz wypracować nowe aktywności, które pomogą utrzymać picie w ryzach. W sytuacji niedotrzymania limitów picia powściągliwego konieczne jest przeanalizowania przyczyn i środków zaradczych na przyszłość.

Czy metoda redukcji szkód jest dla każdego?

Prof. Samochowiec mówił, że niekoniecznie; są grupy pacjentów, które uratować się mogą wyłącznie całkowitą abstynencją, np. uzależnieni, którzy mają ciężkie objawy abstynencji, nasilony głód alkoholu, piją „klina”, by złagodzić objawy odstawienia alkoholu.

Ważne, by każda osoba borykająca się z uzależnieniem, nie próbowała go zwalczyć na własną rękę. W trakcie leczenia konieczna jest bowiem zarówno farmakoterapia, jak i psychoterapia. Co ciekawe, jest grupa pacjentów, która korzystając z metody redukcji szkód, po upływie czasu decyduje się na całkowitą abstynencję. Niezależnie od wybranej metody leczenia uzależnienia, bliscy osoby pijącej to także kandydaci do psychoterapii, z powodu często nieuświadomionego problemu współuzależnienia.

Źródło: www.zdrowie.pap.pl

Co zrobić by nie wrócić do picia?

Czy normalny, zdrowy człowiek ma jakikolwiek problem, żeby nie pić? Alkoholu, coca-coli, oranżady, soku z ananasów, czegokolwiek (poza wodą)? Nie sądzę. Nie chce, to nie pije – i koniec tematu. Z alkoholikami oraz ludźmi, których… hm… “relacje” z alkoholem z jakiegoś, nie dokładnie jeszcze zdiagnozowanego powodu nie są normalne, jest inaczej.

Alkoholizm jest chorobą trwałą (nie jest możliwy powrót do stanu sprzed uzależnienia) oraz chroniczną – ma albo może mieć nawroty. Nawrót choroby alkoholowej nie oznacza automatycznie picia – można powiedzieć, że powrót do picia, to ostatni objaw nawrotu. Przedostatnim objawem jest głód alkoholowy – specyficzne w tej chorobie psychiczne i fizyczne łaknienie alkoholu.

Objawów nawrotu jest znacznie więcej, właściwie tak dużo, że trzeba je było podzielić na grupy: zmiany w samopoczuciu fizycznym, zmiany w samopoczuciu psychicznym. zmiany w trybie życia oraz stosunkach z innymi ludźmi…

Jednym ze sposobów, by nie wrócić do picia jest samoobserwacja (we Wspólnocie AA albo w grupie terapeutycznej na pomoc i wsparcie w tym zakresie można też liczyć ze strony współtowarzyszy niedoli) i wyłapywanie objawów nawrotu wcześniej, jeszcze zanim dojdzie do tego ostatniego, czyli wtedy, kiedy zatrzymać się i zawrócić z drogi do knajpy czy sklepu monopolowego jest jeszcze stosunkowo łatwo.

Kolejna sprawdzona metoda to popularny wśród uzależnionych program HALT, zgodnie z którym nigdy nie należy być głodnym, złym (rozdrażnionym) samotnym i zmęczonym. Jest to akronim od angielskich słów: Hungry, Angry, Lonely, Tired. Stany te, jak wykazało doświadczenie pokoleń alkoholików, sprzyjają nawrotom choroby alkoholowej. Głównie warto pamiętać, że głód alkoholowy może wywołać zwyczajne pragnienie. Wielu moich znajomych alkoholików, w pierwszym okresie abstynencji, nie rozstaje się z półlitrową butelką wody mineralnej. Solidne opicie się wodą albo sokiem naprawdę potrafi pomóc.

Mam świadomość, że dla wielu osób, które mają problem z piciem, informowanie o tym wszystkich wokół może stanowić poważny problem, a w takim razie, w jaki sposób odmawiać picia, gdy alkoholem częstują? Do najbardziej popularnych należą wymówki dotyczące choroby i przyjmowanych leków, których rzekomo pod żadnym pozorem nie wolno mieszać z alkoholem, lub prowadzenia samochodu i zrozumiałej konieczności utrzymania abstynencji w związku z tym. Jednorazowo może to od biedy wystarczyć, ale na dłuższą metę nie jest rozwiązaniem skutecznym, coś o tym wiem.

Z mojego własnego doświadczenia wynika, że skuteczny jest prosty komunikat: dziękuję, ja w ogóle nie piję alkoholu, z lekko wzmocnionym w ogóle. Zwykle wystarcza. Jeśli jednak nie, powtarzam, jak zdarta płyta to samo. W towarzystwie, które nachalnie namawia do picia, wręcz stara się mnie do niego zmusić, nie bywam już od dawna. I to też jest dobra metoda – zmienić towarzystwo.

Paru przyjaciół z terapii i mityngów AA opowiadało o pożytkach modlitwy w sytuacjach, gdy trudno im było zachować abstynencję. Ja może takich doświadczeń nie mam, ale też jestem przekonany, że modlitwa w trudnych chwilach życia zaszkodzić nie może.

Ciekawego odkrycia dokonali z pół wieku temu amerykańscy… sędziowie, a może jednak alkoholicy. Kierowcy złapanemu na prowadzeniu pod wpływem alkoholu sędzia dawał wybór: albo odsiadka, albo uczestnictwo w dziewięćdziesięciu mityngach AA w ciągu dziewięćdziesięciu dni, czyli po prostu udział w spotkaniach Anonimowych Alkoholików przez trzy miesiące codziennie. Delikwenci, którzy wybrali drugą opcję (w skrócie “90 na 90”) zauważyli, że obecność na mityngach pomaga im utrzymać abstynencję, że dzięki nim po prostu nie chce im się pić. Metoda okazała się tak skuteczna, że do dziś we Wspólnocie Anonimowych Alkoholików sugeruje się nowicjuszom i początkującym, którzy mają problem z utrzymaniem abstynencji, by “zrobili” 90 mityngów w 90 dni.

Warta uwagi jest też sugestia, by alkoholik, który już nie czuje się pewnie, któremu chce się pić, zatelefonował do jakiegoś innego trzeźwego alkoholika i porozmawiał z nim. Jestem pewien, że zdecydowana większość uczestników mityngów AA ma w swoich telefonach dziesiątki albo i setki numerów mniej czy bardziej znajomych alkoholików. To nie muszą być najlepsi kumple, wystarczy, żeby byli trzeźwymi alkoholikami – ja sam rozmawiałbym z każdym, kto przedstawiłby się jako alkoholik i poprosił o rozmowę, bo boi się, że może się napić, i nie miałoby znaczenia, że go nie znam albo, że jest środek nocy. Takim prośbom się nie odmawia. A metoda jest skuteczna – po prostu.

Ważna umiejętnością dla alkoholika, który pragnie utrzymać abstynencję, jest zdolność unikania wyzwalaczy. Czym są te wyzwalacze? Jak sama nazwa wskazuje, są to czynniki, które mogą wywołać chęć napicia się, wyzwolić głód alkoholu. Oczywiście wspólnym wyzwalaczem dla wszystkich alkoholików jest sam alkohol – stąd też bardzo poważnie traktowane rady, by nie trzymać go w domu, nie chodzić w miejsca, w których głównie pije się alkohol, nie kupować alkoholu, nie dawać w prezencie, upewniać się, że w tym, co chce się zjeść albo wypić nie ma alkoholu (np. torty, lody, czekoladki i wiele innych); wielu znanych mi alkoholików nie używa kosmetyków na bazie alkoholu – na szczęście jest już spory wybór innych. Wyzwalaczy, poza alkoholem, jest całe mnóstwo i często mają one charakter indywidualny – mogą to być miejsca, osoby sytuacje, przedmioty, nawet dźwięki, które konkretnej osobie kojarzą się z piciem.

Na pewno nie wymieniłem tutaj wszystkich, wydaje mi się nawet, że nie jest to możliwe, jednak najważniejszą dla mnie, ulubioną, najbardziej skuteczną metodę, sposób, “trick”, rozwiązanie, znalazłem w książce:

Praktyka dowodzi, że nic lepiej nie umacnia niezależności od alkoholu, jak intensywna praca z innymi alkoholikami. Ten sposób jest zawsze skuteczny. Nawet wtedy, kiedy inne zawodzą. Jest to Dwunasty Krok naszego Programu (“Anonimowi Alkoholicy” s. 77).

Dlaczego łamią abstynencję?

Anna Bakuła

Rok: 2003

Czasopismo: Świat Problemów

Numer: 10

Wielu z nas, pracowników lecznictwa odwykowego, zastanawia się często, dlaczego – mimo naszych starań terapeutycznych, dobrego programu placówki, zaangażowania w proces leczenia pacjenta i jego rodziny – alkoholik, będąc w programie terapii, łamie abstynencję.

Kiedy dzieje się tak w terapii wstępnej, tłumaczymy to brakiem motywacji wewnętrznej do leczenia: pacjent przychodzi na terapię nie dlatego, że pragnie przestać pić, ale ponieważ żona tego pragnie albo pracodawca grozi wyrzuceniem z pracy. Mówi wprawdzie, że chce skończyć z piciem, ale jest to tylko deklaracja słowna. Nie wierzy, że jest alkoholikiem, uważa, że jeszcze będzie mógł “pić jak człowiek”, stosuje wiele obron swojego picia, minimalizując je i racjonalizując. I oczywiście nie radzi sobie z głodem alkoholowym. We wczesnym okresie trzeźwienia alkoholik ma też niewiele zysków z niepicia, powiedziałabym nawet, że ma wtedy wiele strat, bo kiedy mija zespół abstynencyjny, zaczyna spostrzegać, co zrobił w czasie, kiedy pił, a żona zaczyna zgłaszać różne wymagania.

Stoi okrakiem pomiędzy piciem i niepiciem, przy czym niepicie to mierzenie się z destrukcją, jaką wprowadził w życie swoje i swojej rodziny, to konieczność szukania pracy, potrzeba podejmowania decyzji, skonfrontowanie się ze wstydem i poczuciem winy. Często myśli: “Nic nie umiem, nic mi nie wychodzi, wszystko jest przeciwko mnie”. Natomiast picie to poczucie ulgi, zapomnienie, to kumple od kieliszka, niezobowiązujące do niczego rozmowy i obietnice oraz oczywiście poczucie mocy i sprawczości. Tak już z nami jest, że kiedy pojawia się dysonans poznawczy, mamy tendencję do wybierania łatwiejszego rozwiązania. Potrzeba doznania ulgi napędza podniesienie kieliszka.

Człowiek dojrzały w sytuacji dysonansu może świadomie wybrać trudniejszą drogę – taką, która może przynieść mu gratyfikacje dużo później. Alkoholik nie może długo czekać, dąży do natychmiastowych rozwiązań, w jego przypadku może to być picie. Inna sprawa to poczucie kontroli, umiejscowione zewnętrznie: “Nic w moim życiu nie zależy ode mnie, zróbcie coś ze mną”. Kiedy idzie pić, mówi, że oni nie potrafili mu pomóc. Sam nie jest za nic odpowiedzialny.

W terapii pogłębionej pacjent już wie, że jest uzależniony od alkoholu, rozpoznaje u siebie objawy, pracuje nad mechanizmami uzależnienia. Radzi sobie z głodem alkoholowym, potrafi odmawiać picia. Dostrzega destrukcję, jaką wprowadzał w swoje życie, widzi, że krzywdził otoczenie. To jest bolesne, ale nie najtrudniejsze. Dlaczego mimo to, że proces zmiany już się rozpoczął, tacy pacjenci wracają do picia?

– Ponieważ mają nadzieję kontrolować picie. Ta nadzieja jest wprawdzie mniejsza, ale ciągle jest. Terapeuci, którzy wyraźniej widzą destrukcję, czasem się niecierpliwią i mówią: “Tyle stracił, osiągnął takie dno, a jeszcze się targuje, jeszcze wierzy, że możliwe jest picie kontrolowane”. Pacjenci wierzą w picie kontrolowane, bo chcą być tacy sami jak inni ludzie – ci, którzy piją i nic złego się z nimi nie dzieje.

– Mają zbyt duże oczekiwania co do trzeźwego życia. Chcą, aby wszystko dobrze się ułożyło, stawiają sobie zbyt wysokie poprzeczki, chcą być dobrze odbierani społecznie. Tu również odzywa się często ich niecierpliwość i dążenie do szybkiej zmiany. Oczekują wiele od trzeźwego życia, a okazuje się, że takie życie nie jest łatwe, a co gorsza – po okresie zachłyśnięcia się trzeźwieniem bywa monotonne. Nie wytrzymują związanych z trudną sytuacją obciążeń, można powiedzieć, że jest to swoisty brak hartu życiowego. Terapeuci mówią, że to brak umiejętności ważnych dla trzeźwego życia. I tak oczywiście jest: ciągle jeszcze nie potrafią dobrze radzić sobie ze stresem, rozwiązywać problemów, przyjmować i wyrażać krytyki, nie potrafią stawiać sobie realnych, konkretnych celów. Nadal myślą w sposób magiczno-życzeniowy.

– Mam wrażenie, że pacjenci na tym etapie terapii wciąż jeszcze słabo rozumieją własne życie, rodzinę, żonę i dzieci, otoczenie w pracy i sąsiedztwie. Ostatecznie pili sporo czasu, skąd mają wiedzieć, jakie potrzeby mają ich dzieci czy jak rozumieć lęk żony i ciągłe kontrolowanie z jej strony? Dopiero zaczynają się tego uczyć. Słabe rozumienie otaczającego świata może rodzić poważne problemy, a wraz z nimi lęk. Co jest za lękiem? Potrzeba doznania ulgi, a więc picie. Nawet jeśli wiedzą od nas, że nałogowo regulują uczucia i że powinni nie pić, sięgają po kieliszek, bo nie zawsze zwycięża rozwaga. Zresztą ich myślenie bardzo szybko, w ciągu paru godzin, potrafi zamienić się z rozsądnego na pijane.

– Ciągle jeszcze nie potrafią zaakceptować siebie bezsilnego wobec alkoholu, siebie-alkoholika. To takie bolesne, wstydliwe, trudne. Czują się inni, gorsi, mniej wartościowi, łączy się z tym poczucie niemocy. Nie wytrzymują tych uczuć i tych myśli – łamią abstynencję, aby poczuć się silniejsi. To da im alkohol – poczucie mocy i siły. Nawet jeśli na krótko, to jednak będą je mieli.

– Nawet w terapii pogłębionej odczuwają tęsknotę za tamtym czasem – czasem kompanów, zabawy, beztroski. Tęsknią za zapachem piwa i baru. Mówimy, że to żal po stracie, że powinni definitywnie rozstać się z alkoholem. Piszą pożegnalne listy i robią pożegnalne rysunki. Mimo to tęsknota zostaje i w niesprzyjającym momencie napięcia przejście koło baru piwnego może alkoholika do niego zaprowadzić.

– W okresie terapii pogłębionej, jeśli pacjent ma okazję pracować nad poczuciem kontroli, zaczyna się ono z zewnętrznego zmieniać na wewnętrzne – to znaczy, że alkoholik zaczyna myśleć, iż jego życie może zależeć od niego. Jeżeli jednak nadal będzie uważał, że na nic nie ma wpływu, może zacząć pić.

– Pacjenci nie godzą się na to, że życie jest zwyczajne, trudne, pełne mozołu, bólu, choroby. Chcą tylko tych dobrych dni, na złe nie są przygotowani. Kiedyś pewna alkoholiczka na maratonie powiedziała z żalem i pretensją: “Co z tego, że nie piję 6 lat? Nadal nie mam faceta i jestem sama”, nie widząc, że wiele niepijących kobiet też nie ma partnera i czuje się samotnie. “Tak się staram, a życie jest dla mnie takie okrutne” – życie potrafi być okrutne dla wszystkich ludzi i dopóki alkoholik tego nie zrozumie, dopóki nie zaakceptuje dnia codziennego, będzie zagrożony piciem. Będzie w ciągłym nawrocie, wielu takich znamy.

– Złamanie abstynencji grozi alkoholikowi również wtedy, gdy przestanie rozwijać się duchowo. Często obserwujemy, jak po pierwszych miesiącach wytężonej pracy następuje zahamowanie. Czy jest już znudzony? Niewątpliwie szybko się nudzi. Czy zaczyna mu brakować energii na rozwój? Brakuje mu energii, bo działa, zużywając jej za dużo. Trzeźwienie na tzw. haju jest bardzo niebezpieczne dla alkoholika, ale całkiem bez energii jest niemożliwe. Trzeźwieją ci, którzy znajdą średnią: stale idą do przodu, pomału, ale jednak się przesuwają.

Kiedy zawieram z alkoholikiem kontrakt na leczenie, nie obiecuję mu złotych gór. Mówię uczciwie, że czeka go ciężka praca, że może być trudno. Daję mu nadzieję na lepsze życie, ale od pierwszego kontaktu mówię, że wszystko zależy od niego. Na początku to ja prowadzę go za rękę przez most nad przepaścią, ale on decyduje, czy będzie moją rękę trzymał. Potem pójdzie już sam. Jeżeli uda mu się kiedyś zaakceptować życie takim, jakie ono jest – trudne, ale i pełne jasnych chwil – jeśli uda mu się zaakceptować siebie i innych ludzi, jest duża nadzieja, że będzie trzeźwieć.

Robert – 32 lata, żonaty, dwoje dzieci. Pracuje w firmie, w której tradycją jest codzienne chodzenie po pracy na piwo. Do poradni przyprowadziła go matka, to ona domagała się ode mnie, żebym coś z nim zrobiła. Żona wyrzuciła go z domu, z powodu picia założyła sprawę w sądzie o znęcanie się psychiczne. Jego matka jest nadopiekuńcza i nadkontrolująca, ojciec w czynnym nałogu. Kiedy Robert zgłosił się do poradni, z konieczności mieszkał z rodzicami.

Zgodził się szybko na podjęcie terapii, z dużym zapałem rozpoznawał u siebie objawy uzależnienia. Był aktywny w czasie zajęć, na które uczęszczał systematycznie. Wiedziałam od początku, że jest bardzo uległy i bierny – tego nauczył się w domu, żyjąc przez wiele lat w rodzinie alkoholowej, pełnej przemocy i nadkontroli. Przebrnął nie pijąc przez kilka spotkań. Mimo że wyraźnie źle się czuł fizycznie i psychicznie, bardzo się starał. Zależało mu na powrocie do żony i dzieci, a mieszkanie u rodziców było dla niego bardzo trudne.

Po trzech tygodniach leczenia złamał abstynencję. Oczywiście zrobił to według starego schematu: poszedł po pracy z kolegami do baru. Wrócił po tygodniu do poradni znowu w zespole abstynencyjnym, obolały i ciągle mieszkający u mamy. Wrócił, bo mama obiecała, że zapłaci jego długi za samochód, jeśli podejmie leczenie. Nie muszę opisywać, bo łatwo się domyśleć, jak mama ciągle przychodziła do poradni, czego sobie od nas życzyła i jak bardzo nie słuchała, co do niej mówiliśmy. Zanim Robert zaczął trzeźwieć, jeszcze dwa razy złamał abstynencję, a łamał ją, ponieważ:

– decyzja o leczeniu nie była jego decyzją;

– konsekwencje picia łagodziła matka, miał gdzie mieszkać, miał co jeść, to ona płaciła jego długi, wymagała od niego tylko, żeby był grzeczny i nie pił. Jednocześnie buntował się przeciwko niej, ona go stale – jak twierdził – denerwowała;

– nie musiał być odpowiedzialny za własną rodzinę, żona radziła sobie bez niego dość dobrze;

– koledzy w pracy codziennie chodzili na piwko, chciał być z nimi. Nudził się sam, nie miał obowiązków, nie miał też żadnych pomysłów na spędzanie wolnego czasu. Potrzebował stymulacji do życia. Bardzo długo zresztą w dalszej terapii przewijała się u niego tęsknota za czasem spędzanym z kolegami z pracy nad kuflem piwa;

– oczywiście nie radził sobie z głodem alkoholowym, wierzył, że może kontrolować picie, nie był pewien, czy jest alkoholikiem;

– kiedy przestał pić, stał się słaby, bierny, uzależniony od matki, w początkowym okresie trzeźwienia nie miał z tego żadnych gratyfikacji.

Zaczął naprawdę trzeźwieć, kiedy zaczęło to być jego własną decyzją, a nie rodziny. Podjął ją, kiedy zrozumiał, że jest uzależniony, stoi na równi pochyłej i naprawdę grozi mu utrata żony i dzieci oraz bycie synkiem mamusi przez następne lata.

Agnieszka – 34 lata, troje dzieci, w tym jedno niepełnosprawne. Oboje rodzice alkoholicy. Mieszkała sama, mąż od pół roku był w więzieniu, dokąd trafił za znęcanie się nad rodziną. Mimo że bił ją i dzieci, że wielokrotnie była przez niego w szpitalu, twierdziła, że bardzo go kocha, tęskni za nim i wierzy, że gdy on wyjdzie z więzienia, również będzie się leczył, tak jak ona. Mówiła tak, chociaż mąż podczas widzeń namawiał ją, żeby przerwała terapię, szydził z jej trzeźwienia i mówił, że jest w sekcie.

Agnieszka zapiła po 9 miesiącach terapii. Wydawało się, że dobrze trzeźwieje: inteligentna, szybko chwytająca każdy temat, stosowała się do zaleceń terapeutów. Wydawało się, że psychologiczne mechanizmy uzależnienia zaczynają słabnąć. Miała korzyści z trzeźwienia, bardzo poprawiły się jej relacje z dziećmi, zaczynała wyraźnie zmieniać się i rozwijać. Była pogodna, zadbana, troszcząca się o siebie i innych. W grupie była bardzo lubiana za szczerość i pogodę ducha.

Złamała abstynencję w okresie, kiedy zaczęła pracować nad magiczno-życzeniowym myśleniem na temat męża. Z przerażającą jasnością zaczęła odkrywać, że nadzieja na jego zmianę jest niewielka. Zobaczyła, że musi radzić sobie sama z trójką dzieci. Chciała mieć wokół siebie więcej ludzi, ale nie dawała się namówić na AA. Tłumaczyła się zawsze, że nie ma z kim zostawić dzieci. Pamiętam, jak zaczęła uskarżać się na samotność i monotonię, tracić z oczu cel trzeźwienia, który wcześniej był wyraźnie zarysowany. Chwilami miałam wrażenie, że zaczęła niecierpliwie czekać na cud. Starała się parę miesięcy, a nagroda nie przychodziła. Problem w tym, że nagrodą dla niej nie były spokojne i najedzone dzieci – to ja uważałam, że one są nagrodą. Ona chciała swojego męża: takiego, jakiego wymyśliła sobie przez kilka miesięcy rozłąki. Chciała dużo i szybko, i chociaż mówiła, że musi uczyć się cierpliwości, jeszcze nie była cierpliwa. Sięgnęła po alkohol w stary nałogowy sposób, żeby chociaż na chwilę uciszyć swój ból.

W jaki sposób medycyna pomaga wyjść z nałogu alkoholowego? Blog

30 maja 2021

W jaki sposób medycyna pomaga wyjść z nałogu alkoholowego?

Medycyna to szereg dziedzin, które pomagają nie tylko na problemy natury fizycznej, ale i psychicznej. Bez medycyny i możliwości, jakie oferuje niemożliwością staje się wyjście z nałogu alkoholowego. Alkoholizm jest chorobą, która dotyka niemałą część społeczeństwa. Samodzielne wyjście z nałogu zwykle kończy się opłakanymi skutkami. W momencie, gdy uzależniony wpada w ciąg picia, w jego organizmie dokonują się tak duże zmiany, iż niezbędna staje się pomoc psychologiczna, terapeutyczna, a nierzadko również farmakologiczna.

Farmakologia w leczeniu alkoholizmu

Farmakologia znajduje swoje zastosowanie przede wszystkim na etapie leczenia odwykowego. Detoks polega na całkowitym, natychmiastowym odstawieniu substancji uzależniającej. Dla wielu alkoholików wiąże się to z występowaniem zespołu abstynencyjnego. Głodu alkoholowego, który objawia się nieprzyjemnymi dolegliwościami. Zagrażającymi zdrowiu, a nawet życiu pacjenta.

Środki farmakologiczne nie mają na celu pozbyć się uzależnienia, bowiem ta część należy do psychoterapii. Łagodzą ów nieznośne objawy, dolegliwości bólowe. W wyniku odstawienia alkoholu wielu pacjentów zmaga się ze strachem, jakich skutków w swoim organizmie mogą się spodziewać. Częstym występującym objawem po odstawieniu alkoholu są stany lękowe i depresja.

Pojawia się irracjonalny, często silny strach przed konsekwencjami, stąd i na tym etapie stosowane są środki farmakologiczne. Kolejno podawanie odpowiednich preparatów ma na celu między innymi wyrównać i uzupełnić poziom elektrolitów po alkoholu i niezbędnych pierwiastków, by organizm powrócił do prawidłowego funkcjonowania.

Kolejno leczone są objawy występujących chorób towarzyszących, jak i same choroby współistniejące. Farmakologia ma więc na celu uporać się ze skutkami występującymi po stronie fizjologii. Medycyna na płaszczyźnie leczenia psychologicznego, oferuje szereg terapii, zajęć, indywidualnie dopasowanych programów, jak i spotkań w grupach dla alkoholików.

Kompleksowe leczenie alkoholizmu

Leczenie uzależnienia alkoholowego wymaga kompleksowych działań. Przede wszystkim psychoterapii, ale nie może również obejść się bez ewentualnej farmakologii, gdy w grę wchodzą poważne zaburzenia funkcjonowania całego organizmu. W całym procesie leczenia liczy się dopasowanie odpowiednich środków, wybór grupy, do której alkoholik będzie uczęszczał na mityngi, a także odtrucie organizmu.

Zobacz: Jak odtruć organizm po ciągu alkoholowym?

Wyjście z nałogu alkoholowego na własną rękę jest właściwie niemożliwe. Uzależniony nie zdaje sobie sprawy, iż jest to proces długotrwały oraz żmudny. Na etapie zdrowienia liczy się więc profesjonalna pomoc specjalistów z różnych gałęzi medycyny. Tych, którzy uporają się z zatrutym toksynami organizmem, jak i tych, którzy zadbają o psychikę człowieka uzależnionego.

Najlepsze efekty przynoszą działania kompleksowe, wielopłaszczyznowe. Opierające się na współpracy szeregu specjalistów, ale i współpracy ze strony pacjenta, by osiągnąć pożądane efekty. Wyjście z nałogu alkoholowego i trwanie w trzeźwości – abstynencja jest możliwe, ale tylko z pomocą profesjonalistów, wykwalifikowanej kadry medycznej oraz niezbędnego wsparcia najbliższego otoczenia, które ma niebagatelny wpływ na życie uzależnionego.

Alkoholizm – podstępny wróg z którym można walczyć

Zanim chory na chorobę alkoholową sam przed sobą przyzna się, że jest uzależniony i sam nie da sobie z tym rady zazwyczaj mija wiele czasu. To czasami najtrudniejsze co spotkać może alkoholika – szczerość wobec samego siebie jest jednak podstawą kiedy chce się skutecznie walczyć. Większość chorych chciałoby wiedzieć na początku leczenia alkoholizmu jakie są ich szanse i w jakim mnij więcej czasie „będzie lepiej”.

Terapeuci nie mogą jednak podawać żadnych ram czasowych czy sugerować czegokolwiek w tej sprawie. Byłoby to nieuczciwe wobec pacjenta, który bądź co bądź wszystko ma w swoich rekach. Jednak są pacjenci mniej i bardziej rokujący podobnie jak w przypadku innych chorób.

Dlatego ważne jest uzmysłowić sobie w tej kwestii, że:

im dłużej trwa nałóg tym trudniejsze będzie jego leczenie a co za tym idzie zmniejszają się szanse na wyleczenie;

osoby dyscyplinowane i o silnej psychice mają zazwyczaj lepsze rokowanie w leczeniu alkoholizmu;

czynniki środowiskowe takie jak wsparcie rodziny czy przyjaciół oraz ogólny stan zdrowa również ma wpływ na proces leczenia oraz jego powodzenie.

Znając powyższe możemy przynajmniej nakreślić do jakiej grupy należymy my czy nasi bliscy. Ogólnie przyjęło się sądzić, że osoby bez obciążeń genetycznych dotyczących uzależnień, w dobrej sytuacji finansowej i z silną motywacją rokują w tej kwestii najlepiej. Nie ma jednak uniwersalnego klucza dotyczącego oceny szans na wyleczenie alkoholizmu.

Pozory mylą czyli o tym dlaczego warto zachować trzeźwą ocenę

Bywają bowiem osoby, które pomimo wsparcia, dobrych warunków społeczno-ekonomicznych i profesjonalnej terapii nie potrafią zerwać z nałogiem. Nie można rozpatrywać tego pod kątem „przypadków beznadziejnych” jednak zastanawiające jest to jak wiele różnych czynników ma wpływ na końcowy sukces.

Czasami choremu brakuje motywacji co terapeuci wymieniają jako główny problem ludzi, którzy co jakiś czas lądują w ośrodkach leczenia alkoholizmu. Niemniej jednak bez względu z jakim bagażem doświadczeń i w jakiej sytuacji stajemy w szranki z chorobą warto walczyć. Tym bardziej, że obecnie nie jesteśmy w tej walce osamotnieni – obecnie terapia notuje coraz lepsze wyniki a medycyna coraz lepiej potrafi poradzić sobie z różnego typu uzależnieniami.

Trzeba mieć nadzieję, że w przyszłości opracowana zostaną nowe, jeszcze bardziej skuteczne techniki radzenia sobie z uzależnieniem od alkoholu. Tak czy inaczej obecnie każdy kto chce skończyć z tym problemem może zgłosić się do wyspecjalizowanych ośrodków, które będą wiedziały jak poprowadzić dany przypadek aby miał jak największe szanse na zakończenie niebezpiecznego romansu z alkoholem.

Gdy wpadnie się w sidła nałogu nie jest łatwo wyplątać się z nich. Istnieją na szczęście na to sprawdzone sposoby.

Pomoc farmakologiczna w leczeniu alkoholizmu

Z pomocą w walce z alkoholizmem przychodzi medycyna. Jednym z jej elementów są środki farmakologiczne. Takim środkiem jest esperal. Substancja aktywna leku esperalu ma bardzo ważne działanie. Blokuje enzym biorący udział, w metabolizmie alkoholu. Proces ten odbywa się w wątrobie. W przypadku normalnego cyklu etanol zawarty w alkoholu przekształca się w aldehyd octowy. Ten z kolei zostaje zamieniony w nieszkodliwy dla organizmu kwas octowy. Esperal zapobiega przekształcaniu się szkodliwego aldehydu na nieszkodliwy kwas octowy. Wywołuje to nieprzyjemne skutki po wypiciu alkoholu.

Kolejne środki farmakologiczne wchodzą w skład detoksu. Stosuje się go wyłącznie po konsultacji z lekarzem i ogólnym przebadaniu organizmu pacjenta. Detoksykacja spełnia bardzo ważne zadanie, ma na celu odtrucie organizmu alkoholika. Usuwa toksyny nagromadzone w wyniku nadużywania alkoholu. Jej zadaniem jest przywrócenie pacjentowi sił witalnych i równowagi wodnoelektrolitowej. Odtruwanie alkoholowe uzupełnia wypłukana z organizmu mikroelementy.

Zobacz: Dobroczynny wpływ detoksykacji alkoholowej na uzależnionego

Oprócz tego łagodzi objawy zespołu abstynencyjnego. Pojawia się on po nagłym odstawieniu alkoholu, jest on stanem zaburzeń somatycznych i psychicznych. Może przybierać różne poziomy natężenia, od niewielkiego niepokoju z nudnościami, zawrotami i bólami głowy, poprzez zagrażające życiu napady drgawkowe, aż po bardzo niebezpieczne majaczenia alkoholowe.

Nie tylko farmakologia

Medyczne wsparcie walki z alkoholizmem nie ogranicza się jedynie do podania odpowiednich środków farmakologicznych. Najważniejszym elementem leczenia jest psychoterapia. Bez niej kuracja zda się na nic. Psychoterapia prowadzona jest w systemie stacjonarnym pod okiem psychoterapeutów. Zajęcia odbywają się w niewielkich grupach i są wspomagane indywidualnymi spotkaniami lekarza z pacjentem. Dobranie metod odbywa się pod kontem konkretnego przypadku, każda osoba ma inne motywacje.

Najważniejszym zadaniem psychoterapii jest utrzymanie pacjenta w trzeźwości i zmiana jego sposobu myślenia o alkoholu. Jest to niezwykle ważne, tylko taki sposób prowadzenia terapii daje szansę na całkowite wyleczenie. Pozwala przywrócić równowagę psychiczną osoby uzależnionej. Nauczy się ona inaczej reagować na stres lub bawić się bez alkoholu. Pacjent nauczy się żyć beż używek.

Wieloetapowe leczenie alkoholizmu

Medycyna bardzo mocno wspiera walkę z alkoholizmem, właściwie tylko ona gwarantuje wyjście na prostą. Na leczenie składają się środki farmakologiczne i psychoterapia. Tylko połączenie tych dwóch metod daje wymierne skutki. Muszą być jednak połączone z chęcią zerwania z nałogiem osoby uzależnionej.

Czy alkoholik wraca do nałogu po leczeniu? – Na pytanie odpowiada mgr Katarzyna Fiszer

Nie musi tak się stać. Osoba, która boryka się z problemem alkoholowym faktycznie jest alkoholikiem przez całe życie, ale to czy wróci do nałogu zależy już tylko i wyłącznie od niej. Jest wiele osób, które uporały się z chorobą alkoholową i od wielu (czasem nawet kilkunastu) lat są trzeźwymi alkoholikami. Oczywiście, bardzo ważne jest, żeby chłopak nadal uczęszczał na terapię. Nawet osoby które nie piją od wielu lat regularnie bywają na mitingach AA, bo to pozwala im wytrwać w trzeźwości. Pamiętaj również, że dla alkoholika bardzo ważne jest też wsparcie rodziny i przyjaciół, którzy będą wierzyć w to, że poradzi sobie z problemem.

Dlaczego alkoholizm jest tak trudny do wyleczenia?

Alkoholizm jest bardzo trudną chorobą do wyleczenia. Coraz więcej osób ma problem z alkoholizmem, zwłaszcza w tym trudnym okresie pandemii. Niestety ciągły strach przed utratą pracy, czy też problemy finansowe wpływają na większy niepokój związany z brakiem stabilizacji. W takich momentach najczęściej sięga się po używki, których celem jest rozluźnienie i oderwanie od trudnej i przygnębiającej rzeczywistości.

Alkoholizm a psychika

Największe problemy z używkami, w tym z alkoholizmem, mają osoby nieco słabsze psychicznie lub mające trudną sytuację życiową. Alkoholizm może pojawić się niespodziewanie i najczęściej dotyka osoby z bardzo trudnymi problemami. Na pojawienie się nałogu alkoholowego wpływa również psychika. Częściej po niego sięgają osoby z zaburzeniami psychicznymi, depresją, czy nerwicą. Niekoniecznie musimy mieć poważne problemy osobiste, by zacząć nałogowo pić. Z dnia na dzień ilość wypijanego alkoholu zwiększa się, a osoba uzależniona z łatwością potrafi usprawiedliwiać swoje zachowania. Bardzo często wytłumaczeniem są: stres, problemy rodzinne lub emocjonalne, strach przed samotnością, czy właśnie depresja. Osoby z takimi zaburzeniami, mające wiele codziennych trosk bardziej narażone są na powstanie nałogu. Z czasem może stać się on bardzo trudny do wyleczenia.

Ogromną rolę odgrywa nasza psychika. Czasem pijemy z nudów, bądź dla rozluźnienia. Jeśli dana osoba miała już wcześniej epizody depresji, czy nerwicy, była leczona psychiatrycznie znacznie łatwiej będzie jej się wciągnąć w nałóg. Powinna być więc pod stałą opieką lekarza psychiatry, by w chwilach gorszego samopoczucia uchronić się przed nałogiem alkoholowym.

Znacznie łatwiej jest wpaść w nałóg alkoholowy, kiedy mam niskie poczucie własnej wartości. Takie osoby za pomocą napojów wyskokowych chcą dodać sobie nieco odwagi i szukają również sposobów, by lepiej patrzeć na siebie oraz innych.

Leczenie choroby alkoholowej

Leczenie alkoholizmu jest często długotrwałe, ale również wymaga wiele pracy od osoby uzależnionej. Jest to długa droga, ponieważ samo uzależnienie jest trudne do wyleczenia. Do uzależnienia od alkoholu dochodzi wiele czynników psychologicznych, które utrudniają wyjście z nałogu.

Są nimi:

nieodpowiednie towarzystwo,

brak wsparcia bliskich,

współuzależnienie bliskich osób,

łatwość w zakupie używki,

problemy emocjonalne,

niezrozumienie problemu uzależnienia.

Osoba uzależniona niestety musi pokonywać wiele trudności i podobnie jak w przypadku innych uzależnień alkoholizm wymaga stałej współpracy z psychoterapeutą, który pomoże w zrozumieniu nałogu. Społeczeństwo również dość lekko podchodzi do choroby alkoholowej, mimo że jest to choroba równie wyniszczająca jak np. choroba nowotworowa. Długotrwałe spożywanie alkoholu trwale uszkadza układ nerwowy, ale również układ krwionośny. Szybkie rozpoznanie uzależnienia jest kluczowe w jego leczeniu.

Na początku bardzo ważne jest odtrucie alkoholowe Warszawa, które pozwala na polepszenie samopoczucia osoby uzależnionej. Dzięki niemu znacznie łatwiej jest podjąć się leczenia. Bardzo pomocne okazuje się włączenie również osób bliskich, by mogli oni wspierać alkoholika w walce z nałogiem.

Ogromną trudnością z jaką mierzy się zarówno osoba uzależniona, jak i terapeuta jest niechęć do podejmowania wysiłku przez alkoholika. Na początku jest on przekonany, że jego ten problem nie dotyczy. Na pierwszych spotkaniach psychoterapeuta lub osoba do spraw uzależnień musi uświadomić pacjentowi fakt, że ma problem z alkoholem. Ważne jest również uświadomienie mu jak alkohol wpływa na jego zdrowie oraz relacje z najbliższymi osobami.

Punktem zapalnym w leczeniu alkoholizmu jest odwyk, który nie zawsze pomaga. Podobnie jak z rzucaniem palenia, czy innych używek, alkoholik musi samodzielnie podjąć decyzję o leczeniu i mieć chęć do wyrwania się z nałogu.

Motywacją do podejmowanych działań najczęściej jest strach przed utratą zatrudnienia lub najbliższej osoby. Odwyk jest jedynym sposobem na uwolnienie się z chęci spożywania alkoholu, ale musi on iść w parze z rozmowami z psychoterapeutą, który wesprze i zmotywuję osobę uzależnioną.

Jak zmotywować osobę uzależnioną do leczenia?

Wysoka motywacja i chęć rzucenia nałogu jest bardzo ważna w leczeniu alkoholizmu. Każda osoba może mieć inne motywacje ku temu, by przestać pić. Dobrym sposobem jest odciąganie uwagi od alkoholu poprzez znalezienie sobie dodatkowego zajęcia oraz znajomych, którzy wesprą nas w trudnym momencie. Podczas odwyku bardzo potrzebne są spotkania w grupie wsparcia, gdzie można wysłuchać obaw i rozterek innych osób mających ten sam problem. Wiele z tych historii staje się inspiracją do dalszej walki. Proponowane są również ciekawe zajęcia manualne, które zajmują czas i myśli oraz pozwalają na oderwanie się od trudnej rzeczywistości.

W leczeniu alkoholizmu ważne jest również oderwanie się od toksycznego środowiska, które może demotywować nas w walce z nałogiem. Niestety takie środowisko nie pomaga nam w leczeniu alkoholizmu ponieważ namawia do zaprzestania leczenia. Terapeuci bardzo wspierają osoby będące na odwyku i doradzają, by w razie konieczności zmienić otoczenie oraz toksyczne środowisko.

Ile trwa terapia w leczeniu alkoholizmu?

Wiele zależy od postawy i motywacji samego uzależnionego. Najczęściej czas potrzebny do wyleczenia się z nałogu to około 2-3 lat. Może wydawać się to długo, ale wyjście z nałogu obejmuje przede wszystkim detoks alkoholowy, odwyk oraz czas stabilizacji, kiedy alkoholik nie pije, ale nadal musi być pod kontrolą psychologa lub psychoterapeuty. Sam fakt, że nie pijemy nie wystarczy by powiedzieć, że jesteśmy uwolnieni z nałogu alkoholowego. Okres stabilizacji, kiedy przez długi czas osoba uzależniona nie odczuwa głodu alkoholowego jest dość trudny. Alkoholik może pod wpływem impulsu, np. gorszego samopoczucia, czy problemów osobistych powrócić do dawnych nawyków. To czas, kiedy należy nauczyć się żyć bez alkoholu oraz pracować nad własnymi emocjami i silną wolą. Wiele osób uzależnionych mówi, że to najgorszy etap walki z nałogiem, jednak bardzo ważny, ponieważ pokazuje czy zastosowana terapia była skuteczna. W tym czasie niezwykle ważne jest wsparcie bliskich osób, które muszą zrozumieć trudne emocje osoby uzależnionej.

Niepijący alkoholik może być narażony na powrót do dawnych nawyków, dlatego bardzo ważne jest kontynuowanie terapii oraz wsparcie otoczenia. Tylko w ten sposób można nauczyć się radzić sobie z trudnymi emocjami oraz stresem, bez potrzeby sięgania po używkę.

Jakie czynniki wpływają na powstanie choroby alkoholowej?

Choroba alkoholowa jest trudnym do wyleczenia nałogiem. Na jej powstanie wpływa wiele czynników zewnętrznych, ale również wewnętrznych. Ich wyeliminowanie pomoże uporać się z chęcią spożywania alkoholu i pomoże w walce z nałogiem. Czynnikami, które zwiększają ryzyko powstania choroby alkoholowej są:

Czynniki biologiczne

Chodzi tu przede wszystkim o wysoką odporność na spożywany alkohol. U wielu osób po wypiciu alkoholu pojawiają się tzw. reakcje awersyjne. Są nimi m.in. złe samopoczucie, czy poczucie winy po spożyciu większej ilości alkoholu. Jeśli dana osoba nie czuje się źle, nawet po wypiciu większej niż zalecana dawki alkoholu, istnieje ryzyko, że będzie piła go coraz więcej. Alkohol wprawia nas w przyjemny stan upojenia alkoholowego, ale bez widocznych i odczuwalnych reakcji awersyjnych można nie wiedzieć jaka dawka alkoholu jest dla nas szkodliwa. Znacznie więcej alkoholu mogą wypić mężczyźni, którzy szybciej go metabolizują, ale również kobiety są narażone na większe jego spożycie. Lepiej na alkohol reagują np. osoby o większej masie ciała, które mniej dotkliwie odczuwają zatrucie alkoholowe. Również istnieje pojęcie tolerancji alkoholowej, która oznacza ilość alkoholu potrzebną do wystąpienia upojenia alkoholowego. Ci, którzy mają wyższą tolerancję na spożywany alkohol częściej narażeni są na powstanie nałogu.

Czynniki psychiczne

Do czynników psychicznych należą np. występujące zaburzenia psychiczne, ale również niska samoocena. Takie osoby częściej sięgają po alkohol, który ma być środkiem do szybkiej poprawy nastroju. Bardziej narażone na chorobę alkoholową są więc wszystkie osoby, które chorują również na depresję, czy nerwicę. Alkohol ma według ich mniemania pomóc w radzeniu sobie z trudnymi emocjami. Niestety często pogłębia problem psychiczny. Aby poczuć się lepiej osoby takie piją coraz więcej i wpadają w cug alkoholowy, z którego bardzo trudno wyjść. Łączą również picie alkoholu z zażywaniem środków uspokajających przepisywanych przez psychiatrę.

Czynniki środowiskowe

W naszym społeczeństwie alkohol jest bardzo popularny i przede wszystkim ogólnodostępny. To niestety prowadzi do częstszych problemów z powstawaniem nałogu. Również środowisko przyzwala na picie napojów wyskokowych, które pojawiają się na wielu imprezach, czy uroczystościach rodzinnych. Będąc wśród osób, które przyzwalają na picie dużej ilości alkoholu możemy znacznie szybciej się od niego uzależnić. Alkohol staje się pretekstem do spotkań, czy imprezowania, a przebywanie z takimi osobami niestety powoduje, że osoba uzależniona może usprawiedliwiać swoje zachowanie. Jeśli wokół nas „wszyscy piją”, to my również dajemy sobie przyzwolenie na picie alkoholu w większych ilościach.

Jak uchronić się przez chorobą alkoholową?

Terapeuci do spraw uzależnień, którzy mieli styczność z wieloma osobami uzależnionymi proponują unikać czynników środowiskowych, które mogłyby przyczynić się do rozwoju choroby alkoholowej. Wielu przypadkach nałogowi można przeciwdziałać, choć nie jest to proste zadanie. Osoby bardziej odporne na działanie alkoholu powinni go dozować lub w razie konieczności wyeliminować z życia. Nie polecane jest również picie alkoholu w momencie, kiedy chorowaliśmy już chorujemy na depresję, czy nerwicę. Osoby z zaburzeniami psychicznymi są bardziej narażone na powstanie nałogu alkoholowego, ale również trudniej im poradzić sobie z alkoholizmem. Jeśli cierpimy z powodu depresji i już wcześniej mieliśmy epizody cugu alkoholowego, to mamy niestety większe szanse na problemy z alkoholem w przyszłości.

Jak poradzić sobie z chorobą alkoholową?

Mimo, że choroba alkoholowa jest trudna do wyleczenia, można ją zwalczyć, ale również pomóc sobie, by nałóg nie zawładnął naszym życiem. Nie istnieje jedna recepta na zwalczenie choroby alkoholowej, jednak terapeuci i psychologowie mają narzędzia, pozwalające na wyleczenie się z nałogu. Bardzo ważne jest przyznanie się przed sobą, że mamy problem z nadmiernym piciem alkoholu. Jeśli poznamy swojego „wroga” oraz uświadomimy sobie problem, będzie nam znacznie łatwiej podjąć odpowiednie kroki. Pierwszym z nich jest wizyta w ośrodku do spraw uzależnień. Tam na pewno znajdziemy specjalistyczną pomoc. Leczenie rozpoczyna się od detoksu alkoholowego, zwłaszcza jeśli jesteśmy po cugu alkoholowym i nasza kondycja fizyczna i psychiczna jest kiepska. Detoks przeprowadzany jest w ciągu jednego dnia i polega na podawaniu minerałów oraz glukozy w celu wzmocnienia organizmu.

Po detoksie niektóre osoby uzależnione od alkoholu podejmują również decyzję o wszyciu sobie Esperalu. Działa on w momencie, kiedy spożywamy alkohol, blokując metabolizowanie się tej substancji w organizmie. Po wypiciu nawet niewielkiej ilości alkoholu można odczuć bardzo nieprzyjemne skutki upicia alkoholowego oraz zatrucia alkoholowego, takie jak ból głowy, nudności i wymioty, czy problemy z koncentracją. Jest to część terapii awersyjnej – to część terapii dla osób uzależnionych, zwłaszcza tych alkoholików, którzy pomimo detoksu alkoholowego oraz terapii wciąż powracają do spożywania napojów wyskokowych.

W terapii bardzo ważne jest prowadzenie rozmów z psychoterapeutami oraz specjalistami od zwalczania alkoholizmu. Dzięki indywidualnym spotkaniom z psychologiem osoba uzależniona może znaleźć przyczynę powstania nałogu. Może być to nieprzepracowana trauma z przeszłości, brak zrozumienia ze strony bliskich lub problemy osobiste. Niestety alkohol nie jest sposobem na rozwiązanie tychże problemów, a spotkania ze specjalistą pomaga w znalezieniu innej drogi do rozwiazywania osobistych kłopotów.

Niezbędne jest też wsparcie bliskich osób oraz wyeliminowanie czynnika społecznego. Oderwanie się od toksycznego oraz nieodpowiedniego towarzystwa pozwoli na zmianę nastawienia do alkoholu. To pozwoli na znacznie lepsze zrozumienie własnych pobudek, dla których piliśmy alkohol w nadmiernych ilościach.

Nie bez przyczyny pierwszym krokiem jest rozmowa i zrozumienie problemu. W ten sposób eliminujemy czynniki ryzyka, przez które zwiększa się szansa na pozostanie przy nałogu, a zmniejsza się nadzieja na wyleczenie z tej trudnej i śmiertelnej choroby. Pewną motywacją w walce zawsze jest dbałość o nasze zdrowie lub najbliższych. To punkt zaczepienia, dzięki któremu walka z nałogiem może być znacznie łatwiejsza. Istnieje dla osoby uzależnionej motywacja i motor do działania. Dzięki niemu w chwilach zwątpienia lub w przypadku głodu alkoholowego osobie uzależnionej łatwiej jest wytrwać w swoich postanowieniach.

FAZY NAWROTU, czyli jak alkoholik wraca do picia.

I. LECZENIE POZOROWANE

Alkoholik – mimo że podejmuje szereg działań związanych z leczeniem – w rzeczywistości się nie leczy. Ma przekonanie, że wszystko jest w porządku, udowadnia to sobie i innym.

REKLAMA

Typowe zachowania w tej fazie to np.

• bywa na mitingach, w klubie, w poradni, postanawia jednak chodzić tam nieco rzadziej;

• zostaje w pracy codziennie trochę dłużej, przejmuje na siebie nowe obowiązki domowe i zawodowe;

• w miejscach związanych z trzeźwieniem (AA, klub) zaczyna pełnić różne funkcje: prowadzącego miting, skarbnika, założyciela nowego klubu;

• angażuje się w pomoc innym osobom, zwłaszcza pijącym alkoholikom;

• jeszcze chodzi na mitingi AA, do klubu czy poradni, ale coraz rzadziej. Zdarza się, że przyszedł na spotkanie, jednak pomylił dzień lub godzinę;

• coraz częściej zdarza się, że jednego dnia łamie zasady HALT, a drugiego to nadrabia.

Typowe myśli w tej fazie to np.

– „nie ciągnie mnie do picia”;

– „świetnie sobie radzę, nie takie trudne to trzeźwienie”;

– „już nigdy się nie napiję”

– „odkąd nie piję w domu, wszystko jest w porządku”;

– „już nie wyglądam jak te lumpy, co stoją pod sklepem, jestem już innym człowiekiem”;

– „życie jest piękne, świat jest piękny, czuję się szczęśliwy, gdy widzę niebieskie niebo i trawę zieloną”.

Typowe uczucia w tej fazie to np. radość, spokój, zadowolenie, duma itp. Nie są one specjalnie intensywne, ani zmienne.

Stan emocjonalny nie jest więc sygnałem dla alkoholika, czy jego otoczenia, że dzieje się coś złego.

Życie

Trzeźwienie

wizyta u terapeuty odwykowego i opowiedzenie o ostatnim miesiącu trzeźwienia;

zrzeczenie się funkcji pełnionych w AA, klubie itp.;

zaprzestanie pomocy innym osobom, zwłaszcza pijącym alkoholikom.

II. Jawne zaprzestanie leczenia.

Alkoholik stopniowo coraz bardziej ogranicza, a następnie porzuca wszelkie działania związane z trzeźwieniem. Przekonanie, że nie potrzebuje już leczenia i wszystko jest w porządku, utrzymuje się, dopóki nie złamie podstawowych zasad abstynencji.

Typowe zachowania w tej fazie to np.

• unika rozmów na temat picia i trzeźwienia;

• przestaje planować swój dzień, wiele sytuacji go zaskakuje;

• traci kontakt z ludźmi związanymi z abstynencją (grupa AA, klub, poradnia). Ma wiele argumentów na usprawiedliwienie tego, że się już nie leczy;

• spotyka „przypadkiem” kolegę, z którym kiedyś pił, znajduje się w miejscu, gdzie kiedyś pił itp.;

• wspomina przyjemne sytuacje związane z piciem;

• ignoruje sygnały od innych ludzi, że coś nie jest w porządku;

• ogląda z zaciekawieniem wystawy sklepów z alkoholem;

• bardzo intensywnie pracuje – nie starcza mu czasu na nic innego;

• jedną sprawę w życiu, najczęściej pracę, czyni najważniejszą i koncentruje się tylko na niej;

• podejmuje chybione decyzje;

• jest bardzo zmęczony, głodzi się lub przejada, niedosypia albo śpi za długo.

Typowe myśli w tej fazie to np.

– „nie trzeba się tak sztywno trzymać zaleceń, najważniejsze, żeby nie pić, w końcu jestem żywym człowiekiem”;

– ja im jeszcze udowodnię, muszę być twardy”;

– „życie w ramkach to nie dla mnie, nie będę zmuszał się do czegoś na co nie mam ochoty”;

– „jestem odpowiedzialny, muszę zapewnić byt mojej rodzinie, muszę ciężko pracować”;

– „powinienem sobie poradzić sam”;

– „jak sam sobie nie pomogę, to nikt mi nie pomoże”;

– „nigdzie nie chodzę, a jednak nie piję”;

– „jak chcę, to mogę nie pić”.

Typowe uczucia w tej fazie to np.: irytacja, drażliwość, złość, smutek, zniechęcenie, niezadowolenie, przygnębienie itp.

Dominują przykre emocje, uczucia są coraz bardziej intensywne i zmienne. Stan emocjonalny alkoholika jest dla jego otoczenia wyraźnym sygnałem, że dzieje się coś złego, zaczyna też być sygnałem dla samego alkoholika.

Życie

Trzeźwienie

wizyta u terapeuty odwykowego;

powrót do wcześniejszego planu leczenia (mitingi, poradnia, klub);

tworzenie i realizowanie szczegółowego i realistycznego planu dnia;

prowadzenie dzienniczka uczuć i bilansu tygodniowego;

powrót do racjonalnego trybu życia (8-godzinny dzień pracy, 8-godzinny sen, trzy posiłki, czas na odpoczynek i kontakt z rodziną).

III. Powrót do picia.

Alkoholik nie wykonuje już żadnych działań związanych z leczeniem, coraz częściej natomiast podejmuje konkretne zachowania związane z piciem. Zaczyna podzielać i stopniowo pogłębia w sobie przekonanie, że może kontrolować picie – nie jest alkoholikiem.

Typowe zachowania w tej fazie to np.

• używa żargonu pijackiego;

• odnawia kontakty z osobami i miejscami z czasów picia;

• pożycza innym pieniądze na alkohol;

• towarzyszy innym w piciu, polewa alkohol na przyjęciach, wznosi toast kieliszkiem z sokiem;

• zaczyna mieć coraz więcej kłopotów, konfliktów i trudności, nie widzi możliwości wyjścia z nich;

• działa chaotycznie, impulsywnie;

• nie wykonuje swoich podstawowych obowiązków;

• zaniedbuje swój wygląd zewnętrzny;

• jest bardzo zmęczony dotychczasowym trybem życia;

• zaczyna wyraźnie odczuwać chęć napicia się, ma sny alkoholowe;

• zaczyna wyraźnie odczuwać chęć napicia się, ma sny alkoholowe;

• cierpi na bezsenność, śnią mu się koszmary, ma objawy jak na kacu;

• zaczyna pić.

Typowe myślenie alkoholika w tej fazie to np.

– „nie piję już tak długo, może wyleczyłem się”;

– „ciekawe, co by było, gdybym się napił?”;

– „jedno piwo jeszcze nikomu nie zaszkodziło”;

– mam już tego wszystkiego dość, po co mi to wszystko”;

– nie mam innej możliwości”;

– wszyscy są przeciwko mnie, wszystko się obraca przeciwko mnie”;

– „to wszystko wina mojej żony (sytuacji, złego leczenia itp.)”;

– „muszę się napić, jak się nie napiję, zwariuję”;

– „wypiję tylko jednego”.

Typowe uczucia w tej fazie to np.: euforia, rozpacz, apatia, duma, bezradność, poczucie mocy, żal, smutek, zniechęcenie.

Uczucia są bardzo silne, szybko się zmieniają i są trudne do zniesienia bez względu na to, czy są przyjemne, czy przykre. Stan emocjonalny jest dla alkoholika bardzo wyraźnym sygnałem zbliżającego się picia, ale nie widzi on już innego wyjścia.

Życie

Trzeźwienie

izba wytrzeźwień, lub inna forma zatrzymania ciągu picia;

detoks;

wizyta u terapeuty odwykowego w celu analizy nawrotu;

zaplanowanie i podjęcie na nowo leczenia.

Statystyki

Spożycie w litrach na jednego mieszkańca

Rok Wyroby spirytusowe (100% alkoholu) Wino i miody pitne Wino i miody pitne w przeliczeniu na 100% alkohol Piwo Piwo w przeliczeniu na 100% alkohol 1992 3,5 7,6 0,91 38,6 2,12 1993 3,8 7,5 0,9 33 1,82 1994 3,8 6,9 0,83 36,4 2 1995 3,5 6,8 0,82 39 2,15 1996 2,9 10,3 1,24 42,8 2,35 1997 2,8 12,8 1,54 49,8 2,74 1998 2,4 13,7 1,64 54,1 2,98 1999 2,1 13,6 1,63 60,1 3,31 2000 2 12 1,44 66,9 3,68 2001 1,7 10,6 1,27 66,5 3,66 2002 1,7 11,2 1,34 70,7 3,89 2003 2,4 11,3 1,36 74,8 4,1 2004 2,5 10,6 1,27 82 4,51 2005 2,5 8,6 1,03 80,7 4,44 2006 2,7 9,1 1,09 90,8 5 2007 3 8,9 1,07 93,4 5,14 2008 3,4 8,2 0,98 94,4 5,19 2009 3,2 7 0,84 91,2 5,02 2010 3,2 7 0,84 90,5 4,98 2011 3,3 6,4 0,77 94,3 5,19 2012 3 5,9 0,71 99,2 5,46 2013 3,6 5,8 0,67 97,7 5,37 2014 3,2 6,3 0,76 98,9 5,44 2015 3,2 6,3 0,76 99,1 5,45 2016 3,2 5,8 0,7 99,5 5,47 2017 3,3 6,1 0,73 98,5 5,42 2018 3,3 6 0,72 100,5 5,53 2019 3,7 6,2 0,74 97,1 5,34 2020 3,7 6,4 0,77 93,6 5,15 2021 3,8 6,7 0,8 92,7 5,1

Tabela: Średnie roczne spożycie napojów alkoholowych na 1 mieszkańca w litrach w przeliczeniu na 100% alkohol:

Lata Średnio na 1 mieszkańca w litrach 100% alkoholu: 1993 6,52 1994 6,63 1995 6,46 1996 6,49 1997 7,08 1998 7,02 1999 7,04 2000 7,12 2001 6,63 2002 6,93 2003 7,86 2004 8,28 2005 7,97 2006 8,79 2007 9,21 2008 9,58 2009 9,06 2010 9,02 2011 9,25 2012 9,16 2013 9,67 2014 9,40 2015 9,41 2016 9,37 2017 9,45 2018 9,55 2019 9,78 2020 9,62 2021 9,70

Tabela Struktura spożycia napojów alkoholowych w procentach w przeliczeniu na 100% alkohol w latach 2000-2021:

2000 2001 2002 2003 2004 2005 Wyroby

spirytusowe 28,30% 25,80% 24,50% 30,50% 30,20% 31,40% Wino i miody

pitne 20,20% 19,20% 19,40% 17,30% 15,30% 12,90% Piwo 51,50% 55% 56,10% 52,20% 54,50% 55,70%

2006 2007 2008 2009 2010 2011 Wyroby

spirytusowe 30,70% 32,6% 35,50% 35,30% 35,5% 35,7% Wino i miody

pitne 12,40% 11,6% 10,30% 9,30% 9,3% 8,3% Piwo 56,90% 55,8% 54,20% 55,40% 55,2% 56,0%

2012 2013 2014 2015 2016 2017 Wyroby

spirytusowe 32,74% 37,2% 34,1% 34,0% 34,2% 35,2% Wino i miody

pitne 7,73% 7,2% 8,0% 8,0% 7,4% 7,8% Piwo 59,54% 55,7% 57,9% 57,9% 58,4% 57,8%

2018 2019 2020 2021 Wyroby

spirytusowe 34,6% 37,8% 38,5% 39,2% Wino i miody

pitne 7,5% 7,6% 8,0% 8,3% Piwo 57,9% 54,6% 53,5% 52,5%

Obliczenia PARPA na podstawie danych GUS

Przyjmuje się założenie, iż w jednym litrze:

1. piwa zawartych jest 5,5% alkoholu,

2. wina (miodu pitnego) zawartych jest 12% alkoholu.

Zestawienia statystyczne – PARPA G1

PARPA G1 Profilaktyka i rozwiązywanie problemów alkoholowych w Polsce w samorządach gminnych w 2020 roku.

Zestawienia statystyczne 2020.pdf

PARPA G1 Profilaktyka i rozwiązywanie problemów alkoholowych w Polsce w samorządach gminnych w 2019 roku.

Zestawienia statystyczne 2019.pdf

PARPA G1 Profilaktyka i rozwiązywanie problemów alkoholowych w Polsce w samorządach gminnych w 2018 roku.

Zestawienia statystyczne 2018.pdf

PARPA G1 Profilaktyka i rozwiązywanie problemów alkoholowych w Polsce w samorządach gminnych w 2017 roku.

Zestawienia statystyczne 2017.pdf

PARPA G1 Profilaktyka i rozwiązywanie problemów alkoholowych w Polsce w samorządach gminnych w 2016 roku

Zobacz poniżej:

Zestawienia statystyczne 2016.pdf

Profilaktyka i rozwiązywanie problemów alkoholowych w Polsce w samorządach gminnych w 2015 roku

Zobacz poniżej:

Zestawienia statystyczne 2015. pdf

Profilaktyka i rozwiązywanie problemów alkoholowych w Polsce w samorządach gminnych w 2014 roku

Zobacz poniżej:

Zestawienia statystyczne 2014. pdf

Profilaktyka i rozwiązywanie problemów alkoholowych w Polsce w samorządach gminnych w 2013 roku

Zobacz poniżej:

Zestawienia statystyczne 2013. pdf

Profilaktyka i rozwiązywanie problemów alkoholowych w Polsce w samorządach gminnych w 2012 roku

Zobacz poniżej:

Zestawienia statystyczne 2012. pdf

Profilaktyka i rozwiązywanie problemów alkoholowych w Polsce w samorządach gminnych w 2011 roku

Zobacz poniżej:

Zestawienia statystyczne 2011. docx

Profilaktyka i rozwiązywanie problemów alkoholowych w Polsce w samorządach gminnych w 2010 roku

Zobacz poniżej:

Zestawienia_statystyczne_2010.pdf

Profilaktyka i rozwiązywanie problemów alkoholowych w Polsce w samorządach gminnych w 2009 roku

Zobacz poniżej:

Zestawienia_Statystyczne_2009.pdf

Profilaktyka i rozwiązywanie problemów alkoholowych w Polsce w samorządach gminnych w 2008 roku

Zobacz poniżej:

Zestawienia_Statystyczne_2008.pdf

Profilaktyka i rozwiązywanie problemów alkoholowych w Polsce w samorządach gminnych w 2007 roku

Zobacz poniżej:

Zestawienia_Statystyczne_2007.pdf

Profilaktyka i rozwiązywanie problemów alkoholowych w samorządach gminnych w 2006 roku

Zobacz poniżej:

Zestawienia_Statystyczne_2006.pdf

Jak i ile pijemy? WHO alarmuje

Ile alkoholu pijemy?

Podczas gdy 2,3 mld osób na świecie spożywa alkohol, ponad połowa światowej populacji (57%, czyli 3,1 mld osób) w wieku 15+ nie piło alkoholu w ciągu ostatnich 12 miesięcy, a 44,5 proc. (prawie 2,5 mld) – nie piło alkoholu nigdy.

Średnie spożycie alkoholu wśród osób, które deklarują picie, wynosi 33 gramy czystego alkoholu etylowego dziennie. Tyle zawierają 2 kieliszki wina (po 150 ml), duże piwo (750 ml) lub dwa kieliszki alkoholi wysokoprocentowych (po 40 ml).

W skali świata, to właśnie alkohole wysokoprocentowe są spożywane najczęściej, co odpowiada 45 proc. całej konsumpcji; na drugim miejscu znajduje się piwo (34 proc.), a następnie wino (12 proc.).

Najwięcej alkoholu piją Europejczycy i Amerykanie – uśredniając odpowiednio 9,8 litra i 8 litrów czystego alkoholu etylowego rocznie. W skali świata ponad ¼ (27%) osób pijących to młodzież w wieku 15-19 lat. Spożycie alkoholu w tej grupie wiekowej jest najwyższe w Europie (44%), obu Amerykach (38%) i regionie Zachodniego Pacyfiku (38%). Badania przeprowadzane wśród uczniów wskazują jednak, że w wielu krajach inicjacja alkoholowa rozpoczyna się przed ukończeniem 15. roku życia, przy niewielkich różnicach pomiędzy chłopcami i dziewczętami.

Spożycie alkoholu w Polsce

Średnia spożycia alkoholu w Polsce jest wyższa niż średnia europejska – według danych WHO w Polsce na jednego mieszkańca przypadało w 2016 roku średnio 10,4 litra czystego alkoholu etylowego, co sprawia, że nasz kraj znajduje się w czołówce europejskich państw pod względem spożycia alkoholu. Z ekspertyzy sporządzonej przez Instytut Psychiatrii i Neurologii wynika, że średnie spożycie alkoholu na jednego mieszkańca w Polsce wynosi 9,4 litra, natomiast w Warszawie jest wyższe od przeciętnego o 50 proc. i wynosi średnio 13,3 litra.

Najczęściej Polacy piją piwo (56%) i wódkę (36%), rzadziej wino (8%), jednak w samej Warszawie większy jest udział w spożyciu win – jest to 25 proc. całej konsumpcji.

Picie ryzykowne i szkodliwe

Picie szkodliwe jest jednym z najważniejszych czynników wpływających na zdrowie ludzi na całym świecie. W 2016 roku w wyniku szkodliwego spożywania alkoholu na świecie zmarło blisko 3 mln osób (5,3% wszystkich zgonów) – 2,3 mln mężczyzn i 0,7 mln kobiet. Śmiertelność związana z konsumpcją alkoholu jest wyższa niż śmiertelność spowodowana takimi chorobami, jak gruźlica, HIV / AIDS i cukrzyca. Spośród wszystkich zgonów związanych z nadużywaniem alkoholu, najwięcej było skutkiem urazów (28,7%), chorób przewodu pokarmowego (21,3%), chorób sercowo-naczyniowych (19%), chorób zakaźnych (12,9%) i nowotworów (12,6%). Jak podaje PARPA, umieralność kobiet nadużywających alkoholu jest wyższa niż mężczyzn, przy czym główne jej przyczyny to: alkoholowe uszkodzenie wątroby, zapalenie trzustki, wypadki i przemoc, samobójstwa, nowotwory i choroby serca.

Patrząc globalnie, o ile częstotliwość ryzykownego spożywania alkoholu (definiowane przez WHO jako wypicie 60 gram czystego alkoholu etylowego lub więcej przy jednej okazji, przynajmniej raz w miesiącu) w całej populacji spadła z 22,6% w 2000 r. do 18,2% w 2016 r., o tyle pozostaje wciąż wysoka wśród tych osób, które deklarują picie alkoholu. Wskaźnik ten jest bardzo wysoki w Rosji i niektórych krajach europejskich, m.in. Bułgarii, Rumunii i Polsce.

Na całym świecie częstotliwość ryzykownego spożycia alkoholu jest niższa wśród nastolatków (w grupie wiekowej 15-19 lat) niż w całej populacji, a najwyższa wśród młodych dorosłych – osób w przedziale wieku 20-24. Z wyjątkiem krajów wschodniej część basenu Morza Śródziemnego, picie ryzykowne wśród osób spożywających alkohol w wieku 15-24, jest częstsze niż w populacji ogólnej.

Wg szacunków Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych kilkanaście procent dorosłych Polaków spożywa alkohol problemowo. Biorąc z kolei pod uwagę zalecenia WHO odnośnie do określania danych szacunkowych dotyczących populacji osób, u których występują różne kategorie problemów związanych z nadużywaniem alkoholu, można przyjąć, że w samej tylko Warszawie osób pijących ryzykownie może być ok. 118 tys., natomiast pijących szkodliwie – ok. 84 tys.

Czytaj też: Co to znaczy pić ryzykownie lub szkodliwie?

Skala uzależnienia od alkoholu

Szacuje się, że w skali światowej 237 mln mężczyzn i 46 mln kobiet cierpi na zaburzenia związane z używaniem alkoholu, zwłaszcza w Europie (14,8% mężczyzn i 3,5% kobiet) oraz obu Amerykach (11,5% mężczyzn i 5,1% kobiet). Zaburzenia związane z używaniem alkoholu są częstsze w krajach o wysokich dochodach na jednego mieszkańca.

Z najnowszych badań wynika także, że nadużywanie alkoholu dotyczy ponad 2,5 mln Polaków. W rodzinach z problemem alkoholowym żyje 3-4 mln osób, w tym 1,5-2 mln dzieci. Z kolei 700-900 tys. osób w naszym kraju jest uzależnionych od alkoholu.

Czytaj też: Jak piją warszawiacy?

Źródło:

„Global status report on alcohol and health 2018”, WHO, 2018

„Program Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych m. st. Warszawy w 2019 roku”

키워드에 대한 정보 ilu alkoholików wychodzi z nałogu statystyki

다음은 Bing에서 ilu alkoholików wychodzi z nałogu statystyki 주제에 대한 검색 결과입니다. 필요한 경우 더 읽을 수 있습니다.

See also  인디언 감자 효능 | 공복에 인디언 감자 먹어봤습니다! 혈당이 얼마나 올랐을까요? - 신동진의 닥터밥상 #91 385 개의 새로운 답변이 업데이트되었습니다.
See also  추수 감사절 행사 | 2019년 안동광성교회 추수감사절행사((드보라여전도회) 205 개의 가장 정확한 답변

See also  동탄 홈 케어 | 베트남 마사지 미녀와 같이 자고 그녀와 데이트까지? 마사지보다 황홀한 데이트! 94 개의 정답

이 기사는 인터넷의 다양한 출처에서 편집되었습니다. 이 기사가 유용했기를 바랍니다. 이 기사가 유용하다고 생각되면 공유하십시오. 매우 감사합니다!

사람들이 주제에 대해 자주 검색하는 키워드 Alkoholizm, uzależnienie od alkoholu, jak przejść z piekła nałogu do nieba trzeźwości.

  • Alkoholizm uzależnienie od alkoholu jak przejść z piekła nałogu do nieba trzeźwości
  • alkoholizm uzależnienie od alkoholu
  • alkoholizm
  • uzależnienie od alkoholu
  • jak przejść z piekła nałogu do nieba trzeźwości
  • z piekła do nieba trzeźwości
  • z piekła do nieba
  • Krzysztof Orłowski terapeuta uzależnień
  • Krzysztof Orłowski
  • terapia uzależnień
  • do nieba trzeźwości
  • jak przestać pić alkohol
  • przestać pić alkohol
  • choroba alkoholowa
  • upośledzony mechanizm picia
  • siła wyższa

Alkoholizm, #uzależnienie #od #alkoholu, #jak #przejść #z #piekła #nałogu #do #nieba #trzeźwości.


YouTube에서 ilu alkoholików wychodzi z nałogu statystyki 주제의 다른 동영상 보기

주제에 대한 기사를 시청해 주셔서 감사합니다 Alkoholizm, uzależnienie od alkoholu, jak przejść z piekła nałogu do nieba trzeźwości. | ilu alkoholików wychodzi z nałogu statystyki, 이 기사가 유용하다고 생각되면 공유하십시오, 매우 감사합니다.

Leave a Comment